Polacy zwyciężyli zdecydowanie, ale o lekceważeniu rywala, czy oszczędzaniu sił na kolejne mecze, nikt nawet nie pomyślał. – Gramy jak najlepiej potrafimy, wygrywamy 3:0. Wenezuela wyglądała, jakby grała bardzo słabo, ale było to spowodowane dobrą zagrywką i presją jaką na nich wywoływaliśmy. Nie ma jakiegoś specjalnego zamysłu, aby oszczędzać siły – mówi Możdżonek.
Zawodnik nie ma najmniejszych pretensji do szkoleniowca, że ten nie wystawia go w podstawowym składzie, chociaż za poprzedników miał w nim pewne miejsce. Głośno zaprzecza opiniom, że trener wprowadzając go na parkiet w spotkaniu z Wenezuelą dał mu szansę zaprezentowania swoich umiejętności.
– Proszę tego nie traktować jako dawanie komuś szansy, bo szanse, to każdy mógł zbierać przed mistrzostwami świata, żeby się złapać do składu. To nie jest wycieczka szkolna tylko mistrzostwa świata i trener wystawia taki skład, jaki uważa za stosowne. Najważniejsze że to jest skuteczne. Tutaj nie ma miejsca, na obrażanie się, że ktoś nie gra. Mamy stanowić monolit. Jedni będą grali więcej, drudzy mnie, tak było, jest i będzie – twierdzi do niedawna jeszcze kapitan reprezentacji Polski.
Wygrywając z Wenezuelą 3:0 Polska nie tylko umocniła się na prowadzeniu w grupie A z kompletem punktów, ale jednocześnie już teraz zapewniła sobie awans do drugiej rundy finałowego turnieju.
– Zaskoczony tym jakoś specjalnie nie jestem. Taki był plan i został on wykonany. Chcemy jeszcze wygrać dwa kolejne spotkania, zgarnąć jak najwięcej punktów, aby mieć łatwiejszy start w kolejnej rundzie – przekonuje Możdżonek.
W sobotę Polska zagra w Hali Stulecia z Kamerunem, a w niedzielę, na zakończenie I fazy mistrzostw, z Argentyną.
AL/mic