Dwa lata temu powiedziałeś: typem plażowicza nie jestem. To się teraz zmieni? Po sprzedaży firmy mógłbyś nie pracować do końca życia?
Jacek Szkólski, rocznik ‘79: – To byłaby całkiem kusząca perspektywa…i z pewnością czas na „złapanie przestrzeni” jest mi potrzebny. Z pseudonimu „król soczewek” zyskałem nowy „emeryt”, ale na emeryturę się na pewno nie wybieram. Moim celem było zrobienie czegoś, co będzie uznane za sukces i taki cel osiągnąłem. Czuję się spełniony, a jednocześnie odzyskałem wolność i no i teraz mam czas… na nowe projekty, których jak zaczynam się spokojnie rozglądać, jest naprawdę sporo.
Pod koniec stycznia br. inwestorzy funduszu inwestycyjnego Private Venture Partners przejęli Avenir Medical Poland. W maju 2018 r. PVP nabył 54% udziałów, w tym roku fundusz przejął pozostałe 46%. Założyciele holdingu AMP, Jacek Szkólski oraz Paweł Grędysa przestali pełnić funkcje członków zarządu.
– My ze wspólnikiem mieliśmy inny pomysł na dalsze funkcjonowanie spółki, inwestorzy inny. Stwierdziliśmy, że to dobry moment, aby dać im szansę, a samemu spróbować czegoś innego w życiu – mówi były prezes AMP.
Jacek Szkólski sprzedał spółkę, którą założył i od 16 lat z sukcesami prowadził . Wartości transakcji nie ujawniono. W internetowym wydaniu „Pulsu Biznesu” można przeczytać, że z soczewek kontaktowych w Polsce korzysta około 1 mln osób, a wartość rynku przekracza 300 mln zł. Jeszcze większy jest rynek okularów. Tymczasem Twoje Soczewki mają około 50 salonów optycznych, głównie w galeriach handlowych w dużych miastach. Spółka informuje, że w ubiegłym roku jej przychody sięgnęły 54 mln zł.
Kreatywny przedsiębiorca
Jacek Szkólski, fot. Janusz Krzeszowski
Jacek Szkólski to laureat rankingu organizowanego przez portal www.wroclaw.pl „30 Kreatywnych Wrocławia 2018”. W 2017 roku wg magazynu „Brief” uznany został za jednego z 50 najbardziej kreatywnych przedsiębiorców w Polsce.
Idealnie odpowiada osobie kreatywnej. Od zera stworzył firmę zatrudniającą 350 osób, pożegnał się z nią, by zacząć coś nowego. Śmieje się, że teraz może wszystko, ale nic nie musi. – Masz swoją spółkę i każdemu wydaje się, że to daje wolność i swobodę, a tak nie jest. Wciąż myślisz o firmie, wciąż coś musisz i brakuje czasu np. na powieszenie w domu obrazu (śmiech).
Ostatni dzień w swojej firmie
W biznesie wierny jest zasadzie: jeżeli pracujesz tylko dla pieniędzy, to tych pieniędzy nigdy nie zarobisz. – Dla mnie było ważne, że nasza firma daje pracę kilkuset osobom. Myślę, że dobrze się u nas czuli, bo spotykaliśmy się też po pracy. Tej atmosfery będzie mi najbardziej brakować – zaznacza.
Ostatni dzień w pracy nie był łatwy, no bo jak rozstać się z firmą, którą przez lata traktowało się jak kolejne dziecko?
– Były i łzy, bo najtrudniej było pożegnać się z ludźmi, z którymi znamy się od lat. Szkoda też mi było naszej centrali w Siechnicach koło Wrocławia, którą wybudowaliśmy od zera. To było jedyne biuro w Polsce z prywatną plażą nad jeziorem, gdzie organizowaliśmy firmowe imprezy. Co dla mnie ważne, mam wiele kontaktów z dawnymi pracownikami. Nigdy nie byłem zły na kogoś, kto odszedł z firmy, bo miał inny pomysł na siebie i chciał się rozwijać gdzie indziej – podkreśla.
Tata już nie jest szefem
Trudno było powiedzieć dzieciom: – Tata już tu nie pracuje?
– Cholernie trudno, były pytania: co będę robił i czy teraz, będę siedział w domu – śmieje się Jacek.
Mówi, że przez 16 lat prowadzenia firmy nie rozgraniczał życia prywatnego od zawodowego. – Tak naprawdę, to cały czas byliśmy z żoną w pracy lub w domu. Złapałem się na tym, że jak wiozłem syna na zajęcia pozaszkolne, to w samochodzie nie rozmawialiśmy, bo myślałem o czymś związanym z firmą. Teraz to nadrabiam: narty z dziećmi, odrabianie lekcji z synem, rysowanie z córką. Plan dnia wciąż jest napięty, ale w o wiele przyjemniejszy sposób – wylicza.
Czas na nowe projekty
Z optyką okularową i okulistyką, w której funkcjonował od lat, na razie musi się pożegnać, bo sprzedając spółkę, zobowiązał się, że nie będzie w tej branży pracował przez najbliższe 3 lata.
–Dziś firmy nie tworzy się po to by prowadzić je przez pokolenia, bo mało jest takich kategorii, które aktualne są przez wiele lat – a po to, by je sprzedać i mieć pieniądze na nowe biznesy – zaznacza.
Szuka pomysłów, w które będzie mógł się zaangażować. Interesują go projekty na wczesnym etapie rozwoju. – Mnie kręci sam proces tworzenia nowego biznesu – dodaje.
Wrócił na uczelnię, pisze doktorat i chce pomagać tym co zaczynają biznes
Jest w trakcie pisania doktoratu na temat „Rozwoju startupów oparty na koncepcji kluczowych orientacji działalności”, którego promotorem jest dr hab. Grzegorz Krzos z Uniwersytetu Ekonomicznego (znają się i przyjaźnią od lat, bo gdy Szkólski studiował, Krzos był doktorantem).
Nad teorią, którą się zajmuje – trajektorie rozwoju organizacji, pracuje kilka światowych ośrodków i wśród naukowców wymieniana jest jako potencjalny kandydat na ekonomicznego Nobla. – Na razie, to temat bardzo teoretyczny i skomplikowany – zaznacza.
Inkubator przedsiębiorczości inQUBE, fot. Jarek Ratajczak
Na Uniwersytecie Ekonomicznym zaangażował się w inkubator przedsiębiorczości inQUBE. To otwarta pod koniec 2019 r. placówka łącząca biznes z nauką i pierwsza tak nowoczesna przestrzeń co-workingowa i biurowa zarządzana przez uczelnię w kraju. Od marca br. Szkólski ze swoim wieloletnim wspólnikiem Pawłem Grędysą będą tam mieć biuro. Wspólnie założyli fundusz inwestycyjny GS INVESTMENT Sp. z o.o. W inkubatorze będzie pomagał młodym spółką w rozwiązywaniu bieżących problemów.
– W inkubatorach za mało jest mentoringu i kontaktów z dojrzałym biznesem. Brakuje kogoś, kto by młodym ludziom doradził w prowadzeniu projektów. Ja nie chcę ich wspierać tylko kapitałowo, chcę zaangażować się w ich rozwój, udostępnić kontakty, pomóc we współpracy z funduszami inwestycyjnymi. To ma być stopa partnerska i bardzo przejrzysta. Wiem, że jak młode startupy zaczynają szukać inwestora, to często wpuszczane są w przysłowiowe maliny. W tych rozmowach brakuje szczerości, a ci co mają pomysł nie wiedzą na ile może on być wyceniony – wylicza.
Ze swojego doświadczenia wie, że startupy dochodzą do pewnego momentu rozwoju i stają przed ścianą. Mają pomysł, próbują go realizować i nie mogą, bo mają problemy techniczne, nie wiedzą jak zbudować zespół lub brakuje im kapitału. Albo doskonale radzą sobie technicznie, mają innowacyjną technologię, światowe patenty a nie potrafią zrobić wokół tego biznesu i sprzedać swojego produktu.
– Myślę o fundacji wspierającej młody biznes. Marzę o stworzeniu zespołu, który będzie szukał pomysłów i firm na wczesnym etapie rozwoju – dodaje.