Pierwsza zaszczepiona powiedziała tuż po przyjęciu preparatu, opracowanego przez firmę Pfizer/Biontech, że czuje się bardzo dobrze, a szczepienie było bezbolesne. – Polecam i apeluję do wszystkich Polek i Polaków, że warto się zaszczepić. Jest to nasz pancerz ochronny. Jeżeli chcemy wrócić do normalności i chcemy, żeby święta wielkanocne nie były takie, jak święta Bożego Narodzenia, chcemy być z rodzinami, to trzeba się zaszczepić – mówiła Alicja Jakubowska.
Naczelna pielęgniarka MSWiA powiedziała, że zaszczepiła się nie tylko dla własnego bezpieczeństwa, ale i dla osób z jej środowiska, także tych niezdecydowanych. – Każdy z nas ma rodziców, dziadków... Jeżeli nawet nie chce zaszczepić się dla siebie, niech zrobi to dla tych bliskich, których kocha – podkreślała pani Alicja.
Wraz z naczelną pielęgniarką, w MSWiA zaszczepiły się „premierowo” jeszcze cztery inne osoby. Po podaniu preparatu każdy zaszczepiony jest obserwowana przez co najmniej 15 minut – sprawdzane jest jej samopoczucie i czy nie istnieje ryzyko wystąpienia wstrząsu anafilaktycznego.
Szczepionka przeciwko koronawirusowi uodpornia na COVID-19 na co najmniej dwa lata. Podaje się ją dwukrotnie. Powtórzenie szczepienia następuje po upływie 21 dni – bez konieczności ponownej rejestracji. Szczepienia będą realizowane w przychodniach (POZ), szpitalach, szpitalach rezerwowych, u lekarzy samodzielnie prowadzących praktykę.
Wrocław i Dolny Śląsk
Szczepienia I etapu zaczęły się także dzisiaj o 10.30 w starym kampusie Uniwersytetu Medycznego przy ul. Skłodowskiej-Curie. Przed godz. 8.00 dotarły do Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu szczepionki w ilości 450 sztuk. Dziś do godz. 17.00 zaszczepionych przeciwko COVID-19 zostanie tam 50 osób, m.in. rektor UMed, dyrektor szpitala oraz kierownicy i pracownicy klinik.
– Okres przydatności preparatu, po rozmrożeniu, wynosi pięć dni, mamy więc czas do czwartku, aby podać go kolejnym 400 osobom – mówi Barbara Korzeniowska, wicedyrektor ds. lecznictwa otwartego Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu.
– Mamy dużo zgłoszeń od personelu medycznego, zwłaszcza z tych oddziałów, na które przyjmowani są pacjenci zarażeni wirusem SARS-CoV-2. Ci pracownicy mają świadomość, jak ważne są szczepienia, bo na co dzień widzą chorych z ciężkim przebiegiem COVID-19, którzy walczą o oddech pod respiratorami i czasem tę walkę przegrywają, ponieważ medycyna okazuje się bezradna – wyjaśnia dr Piotr Pobrotyn, dyrektor USK. – Widzą też młodych ludzi z koronawirusem, bez chorób współistniejących, których płuca z godziny na godzinę odmawiają posłuszeństwa, albo takich, którzy COVID-19 przeszli spokojnie, ale występują u nich groźne dla zdrowia powikłania.