Z towarzyszeniem tria młodych artystów (w tym znakomitego pianisty Jamiego Morana) udowodnił w sali Filharmonii Wrocławskiej, że nawet po siedemdziesiątce można mieć artystyczną drugą młodość. Tym cenniejszą, że wcześniejsze dokonania Charlesa Lloyda trudno przecenić. Saksofonista stał się przez lata częścią historii amerykańskiego jazzu. Integralną, zwłaszcza gdy do jego muzycznych sparing partnerów należeli najsłynniejsi jazzmani – Herbie Hancock, Keith Jarrett, Jack DeJohnette, Brad Mehldau, John Abercrombie.
Tym razem Charles Lloyd przyjeżdża do Wrocławia z muzykami (są wśród nich Socratis Sinopoulos – lira, Gerald Clayton – fortepian, Miklos Lukacs – cymbały, Joe Sanders – kontrabas, Gerald Cleaver – perkusja), z myślą o których skomponował utwór Wild Man Dance Suite (zamówiony przez Jazztopad). Ponieważ Lloyd od ponad dwudziestu lat nagrywa albumy dla prestiżowej wytwórni ECM Manfreda Eichera, a niedzielny koncert w Filharmonii Wrocławskiej zostanie zarejestrowany, jest być może szansa, że spodoba się charyzmatycznemu szefowi firmy ECM i, podobnie jak utwór Terje Rypdala pisany dla Jazztopadu, znajdzie swoje miejsce w dyskografii ECM.
Koncert Charlesa Lloyda rozpocznie się w niedzielę o 19.00. Bilety kosztują 80-230 zł i można je kupić w kasie Filharmonii Wrocławskiej.
