– Nie przypuszczałam, że koncerty odbywają się w miejscu, w którym ktoś autentycznie mieszka, myślałam, że to raczej mieszkania wynajęte na ten cel, albo np. powierzchnie wystawiennicze – przyznała się przed koncertem Pani Agnieszka. Na jam session w sporym mieszkaniu na piętrze willi przy Odkrywców przyszła z mężem i dziećmi. Wychodziła zachwycona.
Tak samo, jak w zeszłym roku Państwo Dagmara i Bartosz, tegoroczni gospodarze koncertu. Wtedy wybrali się posłuchać jazzu w jednej z kamienic na Nadodrzu, wcześniej proponowali też organizatorom swoje mieszkanie jako miejsce wydarzeń. – Nie udało się za pierwszym razem, może ze względu na lokalizację, bo dom jest nieco oddalony od tradycyjnego artystycznego centrum miasta – opowiada Pani Dagmara. Fani jazzu się nie poddali. W tym roku zgłosili się ponownie do organizatorów Jazztopadu. – Umówiliśmy się na spotkanie, kilka osób obejrzało nasze mieszkanie i tym razem się udało, pewnie sprawę przesądziło stojące w salonie pianino cyfrowe Korg – uśmiecha się Pani Dagmara.
W jej salonie, kuchni i przedpokoju (w sypialni leżakowały płaszcze gości) zasiadło łącznie ponad 60 osób. Na kanapach, krzesłach, podłodze, na stojąco. Zagrał kwintet jazzowy w składzie Agata Zemla (fortepian), Wojciech Świeca (gitara), Mikołaj Nowicki (kontrabas), Matylda Gerber (saksofon) i Kuba Kurek (trąbka). Muzyka świetna, charyzmatyczni liderzy, zwłaszcza znakomita Matylda Gerber i Kuba Kurek. Częstowano przede wszystkim muzyką, ale na stołach była tarta ze szpinakiem, ptasie mleczko, a gospodyni nalewała prosecco. Jeden z sympatyczniejszych wieczorów jazzowych w roku. A tym razem muzycy sprawili się na szóstkę! Warto zapamiętać tę formację.