- Do założenia grupy zainspirował mnie cytat Louis Hay, na który natknęłam się gdzieś w internecie: "Jeśli nie używam czegoś, co posiadam, rozdaję to lub sprzedaję. Uwalniam wszystkie rzeczy, z których już nie korzystam: przedmioty, idee, zwyczaje, lub relacje. Robię miejsce dla czegoś nowego, co nadchodzi" – mówi Lesława Jaworowska, wrocławianka i założycielka profilu "Daj weź – Wrocław". -Pomyślałam, że warto założyć właśnie taką grupę, na której będzie można oddać niepotrzebne rzeczy, które jeszcze posłużą innym ludziom – dodaje.
Oddam nosidełko, żyrandol i glonojada
Profil szybko znalazł spore grono użytkowników. Obecnie śledzi go ponad cztery tysiące osób. Do oddania oferowane są przeróżne przedmioty. Ada chce oddać 10 tomów encyklopedii, Magda ma na zbyciu żyrandol do pokoju dziecięcego, Ania chce oddać działający komputer, a Marta nosidełko dla niemowląt. Blanka szuka nowego domu dla kilku kwiatków doniczkowych, a Mirek odda w dobre ręce czteroletniego, sporego glonojada. Lista przedmiotów do oddania ciągnie się w nieskończoność. - Najdziwniejszy przynajmniej dla mnie był wpis, w którym oferowano do oddania prowiant z autokaru, czyli soczek i ciastko. Często też oferowane są rzeczy, po które - w moim mniemaniu - już nikt by nie sięgnął, a jednak szybko znajdują nowych właścicieli – mówi założycielka strony. - Często też niektórzy są zaskoczeni, że ktoś chce oddać coś wartościowego, zupełnie za darmo – dodaje. Sporą grupę użytkowników stanowią także ludzie, którzy czegoś szukają i liczą, że na Daj Weź Wrocław znajdą tych, które chętnie to oddadzą.
Zero handlu, zero konkursów, zero komercji
Nad wszystkimi wpisami cały czas czuwają administratorzy profilu. - Przeglądamy wpisy pilnując, czy nie łamią regulaminu – dodaje Lesława Jaworska. Niepodważalna zasada działania profilu jest taka, że nie można niczego na nim sprzedawać. Wszystkie rzeczy muszą być oddawane za darmo.
