wroclaw.pl strona główna Najświeższe wiadomości dla mieszkańców Wrocławia Dla mieszkańca - strona główna

Infolinia 71 777 7777

15°C Pogoda we Wrocławiu

Jakość powietrza: umiarkowana

Dane z godz. 06:10

wroclaw.pl strona główna

Reklama

  1. wroclaw.pl
  2. Dla mieszkańca
  3. Aktualności
  4. Libicki Filip Jan – Biedaków Surowy Pan!

Libicki Filip Jan – Biedaków Surowy Pan!

Data publikacji: Autor:

Premier Donald Tusk, pomimo coraz liczniejszych oznak degrengolady rządu, powtarza wciąż lichy refren: Polacy, nic się nie stało. Ale w rzeczywistości Platforma Obywatelska –jedyna partia, z którą wiązałem jako taką przyszłość, rozpruwa się jak stare kalesony (nigdy w życiu nie nosiłem tego sprzętu). To dla mnie duży zawód. Moi przewodnicy ubabrali się po łokcie, partanina wypluła ich na trotuar.

Reklama

We Wrocławiu doszło do jawnej karykatury. Firmowani przez PO miejscowi wojownicy o lepsze jutro nie wystawiają własnych kandydatów na prezydenta miasta. Aby w ogóle nie stracić tych sparciałych kalesonów, chronią się pod skrzydła solisty, Rafała Dutkiewicza. Po dezaprobacie do tak uprawianej polityki przez Władysława Frasyniuka, po wyjeździe Bogdana Zdrojewskiego do Brukseli (co najmniej 10 lat, dwie kadencje sytego w miód życiorysu) we Wrocławiu i okolicach zostało mi dwóch zaledwie idoli. To Jacek Daniels oraz Jerzy Walker. Ale słyszałem, że w samorządowych wyborach nie wezmą – cholera – udziału.

Z tego powodu byłem bliski nerwowego załamania. Żelazne zasady chłopaków i dziewczyn z PO (Bóg, Honor, Wafle) zżera rdza. Mordy(ki) dotychczasowych idoli wywołują ból zębów, Wygłaszane zdania na kilometr jadą tanim kłamstwem i bluzgami. W innych partiach, silnie zaś w PiS, też nie ma high life’u ani kodeksowych zasad Władka Boziewicza (jest jeszcze gorzej) – ale nigdy na owe nie głosowałem, więc mnie nie obchodzą. I pewnie – z powodu zepsutego kompasu, nieobecności azymutu, braku tonów fujarki pastuszka – trafiłbym do szpitala na Kraszewskiego.

Ale nie, zostałem uratowany. Zostałem ocalony przez tubylczego charakternego senatora, osobliwie skubańca z Poznania. Prawdziwego Wirachę, który kilka dni temu zaimponował mi postawą twardziela. Ma wprawdzie uśmiech jeszcze bardziej fałszywy niż poseł Schetyna (a wydawało mi się to niemożliwe). Ma na twarzy butę większą niż minister Radosław Sikorski podczas płacenia za pizzę przywiezioną przez BOR. Ale jego wyczyn przywrócił mi wiarę w dobro i szlachectwo człowieka.

Miałem do tej pory głęboko w sercu trzy herosowe postaci. Proletariacką działaczkę Wandę Wasilewską, którą ponoć użył kilka razy sam Józef Stalin. Wybitnego pijaka generała Karola Świerczewskiego. Oraz zakłamanego donosiciela, idola młodzieży, Janka Krasickiego. Teraz do asów dołączył senator z Poznania. Zatwardziały kawaler po czterdziestce. Czego więc brawurowo dokonał senator PO, Jan Filip Libicki, bo tak nazywa się ten niesamowity gościu? Brawurowo skopał babciom i dziadkom dupy. Osobiście spowodował wywalenie do kosza projektu ustawy o świadczeniach zdrowotnych finansowanych ze środków publicznych. Projekt ten przewidywał bezpłatne zaopatrzenie w leki refundowane dla osób pobierających najniższą emeryturę lub rentę, które ukończyły 75. rok życia. Teraz, dzięki błyskotliwej akcji Libickiego, stare dziady mogą się pocałować w pukiel.

Dosyć się już nażyli!

„To ja złożyłem wniosek o odrzucenie tego projektu. To ja zabrałem te darmowe leki emerytom. I chyba ostatni raz to tylko w polemikach z Piotrem Dudą byłem tak pewny słuszności składanych przeze mnie wniosków”  euforycznie obwieścił te słowa, z „otwartą przyłbicą” Jan Filip Libicki na autorskim blogu. Czym wykazał niespotykaną odwagą. A rzecz cała poszła o 200 milionów PLN rocznie. Tyle pieniędzy kosztuje w Polsce wybudowanie 2,5 kilometra autostrady. To wprawdzie mniej niż naszą ojczyznę kosztuje roczne utrzymanie senatora Libickiego, ale do tanich w obsłudze on nie należy. Za podejmowanie decyzji, takich jak z tymi dziadkami dostaje gościu miesięcznie około 14 tysięcy złotych. Do tego dodają mu 12 tysięcy na prowadzenie biura. Dostał jeszcze niedostępnego dla szaraków bonusa. Jeździ na wózku (ma mózgowe porażenie) więc nasze opiekuńcze państwo dorzuca mu 6 tysięcy złotych ekstra za niepełnosprawność. Dodatkowo podróżuje po świecie za darmola, często na krzywego (rauty, przyjęcia itp.) je. Rocznie senator kosztuje podatników grubo ponad pół miliona PLN.

Do szaleństwa szczery ten 43-letni Jan Filip Libicki, były aktywista Klubu Monarchistycznego, antyszambruje na korytarzach polityki dobre 25 lat (ZChN, Przymierze Prawicy itp.). W sejmie jest od 2005 roku. To czyni wygodne życie dotychczas za jakieś 5 milionów złociszy podatników. Czy zatem myślicie, że ten facet to pionier oddany Platformie Obywatelskiej od jej zarania? Wcale nie to szachowy skoczek szukający wygody bytowania jeszcze przewrotniej niż często flancowany poseł Ryszard Czarnecki z PiS. Wybrany w 2005 roku przez 16 tysięcy wyborców (!) został posłem PiS. W 2007 dostał od wyborców kosza. Ale rok później, w 2008 – po rezygnacji Zyty Gilowskiej – wszedł do sejmu na jej miejsce. Rok później, w 2009, był już członkiem różańcowego koła Polska Plus. Znów minął rok i w 2010 został filarem kanapowej partyjki Polska Jest Najważniejsza. Nadszedł następny rok (2011) i zobaczyliśmy Libickiego już jako senatora PO. Taki chłopina czujny i obrotny. Co rok to prorok.

Przestał być wickiem Polsko-Tajwańskiego Zespołu Parlamentarnego, więc zabrał się energicznie za dziadków (oraz babcie). Pokonał ich bez trudu, bo to nie byli przecież spienieni kibole „Lecha”. W naszym deflacyjnym obecnie kraju blisko milion emerytów i rencistów dostaje 700 złotych na rękę (850 PLN brutto). Czyli miesięczne wynagrodzenie Jana Filipa Libickiego to cztery lata życia gasnącego staruszka.

Ale co tam. W obecnej sytuacji, w jakiej znajduje się Polska, senator wolałby (wolałby – ZS) przeznaczyć te 200 baniek na wojsko i sprawy obronności, niestety takie mamy realia – powiedział Libicki (mamy w Polsce 100 tysięcy żołnierzy i 50 tysięcy katechetów). „Jeśli ktoś uważa, że ta decyzja powinna być inna to w przyszłym roku ma kartkę wyborczą. Może za jej pomocą zmienić mnie na osobę, która będzie podejmowała inne decyzje”. Oto pogarda wyrażona przez politycznego gracza wybranego zaledwie kilkunastoma tysiącami głosów. I to dzięki wykombinowanemu wysokiemu miejscu na partyjnej liście.

Niesprawiedliwość akcji Libickiego zauważył inny senator PO Jan Rulewski. Powiedział w wywiadzie gorzkie słowa: „Po prawie 7 latach uczestnictwa w Platformie zauważam te pęknięcia, które są dezercją z partii środka. Zastanawiam się i traktuję to, co się wydarzyło z ustawą lekową, jako pewien symbol, symbol traktowania starszych ludzi. Jak to się ma do twierdzeń o tym, że będziemy bronili solidarności pokoleń?! Traktuję to bardziej w kategoriach humanistycznych niż ekonomicznych, bo to byłby wydatek rzędu ponad 100 milionów złotych. Polsce potrzebna jest odnowa, nie jedynie zmiana, ale odnowa. I to na wielu polach i w wielu obszarach. Na pewno potrzebna jest zmiana w pojmowaniu polityki jako instytucji służebnej wobec społeczeństwa, instytucji, która tu i teraz rozwiązuje bieżące i ważne problemy. Potrzebna jest zmiana w podejściu do wykluczonych”.

Trudno byłoby lepiej ująć sens wypowiedzi Rulewskiego. Ale do działalności senatora Libickiego bardziej pasuje sentencja z Churchilla, że polityka to nie jest służba, to całkiem dochodowy interes.

Zdzisław Smektała

Libickiego zdjęcia pozyskane z komorniczego zajęcia

Bądź na bieżąco z Wrocławiem!

Kliknij „obserwuj”, aby wiedzieć, co dzieje się we Wrocławiu. Najciekawsze wiadomości z www.wroclaw.pl znajdziesz w Google News!

Reklama