– Dzisiaj znacznie łatwiej zostać kosmonautą niż za moich czasów. Wystarczy dbać o zdrowie, uczyć się i wysłać swoją kandydaturę do Europejskiej Agencji Kosmicznej i czekać na odpowiedź – mówi z uśmiechem gen. Mirosław Hermaszewski, który w czerwcu 1978 r. jako pierwszy Polak poleciał w kosmos.– Nie wskażę jednej dyscypliny naukowej, w której kandydaci na kosmonautów powinni się specjalizować. W kosmos wysyłani są biolodzy, geolodzy, medycy. Oczekiwania zdrowotne wobec kandydatów też nie są wyśrubowane. Dawniej szukano ludzi o doskonałym zdrowiu i predyspozycjach, dzisiaj kosmonauci np. noszą okulary. A Denis Tito, pierwszy turysta kosmiczny był w takiej ogólnej kondycji, że w ogóle nie powinien lecieć.
Gen. Hermaszewski był 89. człowiekiem wysłanym w kosmos. Od lotu Jurija Gagarina w 1961 r. grono osób oglądających Ziemię z jej orbity rozrosło się do ponad 500 osób.
Polski lotnik odniósł się także do pomysłu wysłania ludzi na Marsa. Do udziału w tej ekspedycji zgłosiło się wielu chętnych, mimo że z założenia powrót na Ziemię byłby niemożliwy.
– Nie rozumiem, jak tak można szafować swoim zdrowiem i życiem. Zakładam, że wielu z tych kandydatów to po prostu frustraci albo osoby, które liczą na chwilę sławy – oceniał gen. Hermaszewski.
W ośmiodniowy lot Polak wystartował 27 czerwca, towarzyszył mu radziecki pilot Piotr Klimiuk. W czasie misji prowadzili m.in. badania dotyczące wymiany ciepła w organizmie oraz działania zmysłu smaku w warunkach nieważkości.
– Badaliśmy także wpływ programów relaksacyjnych na stan psychofizyczny. Ten relaks polegał przede wszystkim na słuchaniu muzyki – opowiadał gen. Hermaszewski.
Na jubileusz swojego lotu zorganizowany na Politechnice Wrocławskiej polski kosmonauta zaprosił gości z zagranicy. Do Wrocławia przyjechali: Węgier Bertalan Farkas, Vladimir Remek z Czech i Bułgar Georgij Iwanow, wszyscy, tak jak Hermaszewski, byli pierwszymi reprezentantami swoich narodów w kosmosie.
Obecni byli także naukowcy, którzy brali udział w przygotowaniu polskich kandydatów na kosmonautów w latach 70.
Dlaczego uroczystości zorganizowano we Wrocławiu?
– Bo zawsze bardzo dobrze się tutaj czuję. Wychowałem się w Wołowie, we Wrocławiu mam siostrę i brata, tu spoczywa moja mama – przyznał gen. Mirosław Hermaszewski. – Ja tu jeszcze wrócę, kupię jakiś dom, bo tu żyje się mniej intensywnie niż w Warszawie.
wto
