Zasiadamy w rodzinnym gronie, delektujemy się świątecznymi potrawami, ściskamy się, celebrujemy i radujemy. Odpakowujemy prezenty i cieszymy się szczerze lub… niekoniecznie. Kilka dni później przychodzi czas na życzenia i zobowiązania noworoczne.Jakie podarki zrobiły na nich największe wrażenie, które z sylwestrowych słów zamieniły się w brylant? Zapytaliśmy o to wrocławian. Dzisiaj:
Małgorzata Szumska – aktorka, która nie ma czasu grać, bo nosi ją po świecie. Jedną ze swoich niezwykłych podróży – śladami swojej babci Janki, która z rocznym dzieckiem pojechała szukać swojego męża w sowieckim obozie na Syberii – opisała w poruszającym blogu „Zielona sukienka”. Teraz Szumska, mocniejsza od jakiegokolwiek żywiołu, wybiera się jako wolontariuszka ratować Filipiny.
– Najbardziej oszałamiający prezent, jaki dostałam, to zestaw pięciu kucyków Pony z dołączonym grzebyczkiem. Dostałam je w ostatnim roku, w którym wierzyłam w Świętego Mikołaja. Oszalałam, bo to była wymarzona rzecz. A jako gospodarska córka spodziewałam się raczej dóbr z roli – cebula, jajka, mleko... [śmiech].A w tym roku dostanę od mamy… bilet na Filipiny. Tak strasznie chciałam tam polecieć na wolontariat, z organizacją udzielającą pomocy ofiarom katastrofy, ale wcześniej potrzebowali jedynie osób ze służb medycznych, z uwagi na zagrożenia sanitarne. Teraz mogę dołączyć do pomocnych ludzi z całego świata, ruszających na ratunek. Będę budować nowe domy, przybijać gwoździe. Sama nie mogłabym sobie pozwolić na opłacenie podróży. Spełni mi się więc wielkie marzenie. Więcej życzeń nie musi się już ziszczać.Chyba na ogół los mi sprzyja – kilka lat temu, na hucznej imprezie sylwestrowej pisaliśmy swoje pragnienia na nadchodzący rok na karteczkach. Ja napisałam, że strasznie chciałabym dostać się do szkoły teatralnej. Chwilę później niefortunne zdarzenia sprawiły, że koleżanka utrąciła mi jedynkę! Myślałam, że już pozamiatane i nowy rok powitałam zalana łzami. A jednak! Z niekompletnym uzębieniem, ale przeszłam pomyślnie egzaminy!
wysłuchała BCh
