W 156. rocznicę oddania do użytku dworca kolejowego w Rzeszowie. Doktor kabaretu, Stanislav Szelc, wychowany od małego zasmarkanego bambetla w mrozach Syberii – wygłosił intrygujący speech: „Wpływ Marii Ivanovnej Shelmovej (matka cara Putina – Z.S.) na samorządowe hartowanie się trudnego życiorysu syna, przyszłego oficera KGB”. Ilias Vraza Wrazas, doktor z kolei filozofii, a przy okazji grecki pieśniarz (znacznie lepszy od George’sa Moustakiego), zabrał głos na temat: „Obywatelska postawa Vladymira Spirodonovicha Putina (ojciec aktualnego prezydenta Rosji) podczas publicznego otwierania urn wyborczych”.
Było naprawdę wesoło.
Szlagon Stanisław Szelc – Yul Brynner polskiego kabaretu
Tym bardziej wesoło, że tym onirycznym sympozjum uczestniczył jeszcze polski Dan Aykroyd, czyli postawny aktor Zbigniew Lesień (obecnie teatry Warszawy).
On z kolei błysnął w towarzystwie tyradą, potwierdzającą wielki wkład genialnego reformatora Teatru Ubogiego – Konstantina Stanisławskiego – przy ujawnianiu oszustw w wyborczych lokalach. Z kolei docent Janusz Domin, znany lewacki restaurator, aprobujący wczesną działalność Ernesta Che Guevary, zwrócił naszą uwagę na coraz bardziej nieokiełznany pęd do wyborczego koryta obywateli nie mających pokrycia w świecie roztropności. Na szczęście, dodał za chwilę, mamy we Wrocławiu redaktor Wandę Ziembicką, którą małżeństwo z Wojciechem Jerzym Hasem nauczyło odróżniać, kiedy białe jest białe, a czarne jest czarne. Z czego pociechę ma cała wrocławska miejska rada – a może nawet prezydent Dutkiewicz.
Aktor Zbigniew Lesień – polski Dan Aykroyd
Ważnym publicystycznym głosem błysnął też bez obcinki znany internacjonał Kostas Coucos (w Turcji piszą jego nazwisko: Tzutzos, zaś w Czechch; Pane Ciuciosovy). Wybitny koneser leczniczych trunków „Ouzo 12” orzaz pomarańczowych soków „Dodoni”, pakowanych w blachę falistą. Kostas publicznie podniósł tezę o zbyt słabym wykorzystywaniu znanych we Wrocławiu twarzy biorących udział w samorządowej partaninie. „Przecież ty, Zdzichu, też byś nadawał do takiej kampanii, na wrocławskiego radnego” – łaskawie zwrócił się do mnie. Ale zbyłem oczywistą zaczepkę greckiego naukowca. Nie pcham się na afisz. Nie startuje bowiem w tym samorządowym wyścigu moja ulubiona, stworzona przez Jarosława Haszka: „Partia Umiarkowanego Postępu w Granicach Prawa”. A ponadto prawie nikt się do mnie w tej sprawie nie zwrócił.
Filozof Ilias Wrazas – pogromca talentu Georges'a Moustakiego
Ale tego dnia, w 62. rocznicę urodzin Władymira Putina, uwierzcie, stał się cud.
W artystycznej kawiarni Literatka, podczas trwania demokratycznego sympozjum, dostałem propozycję wstąpienia na wyborczą listę kandydatów Komitetu Wyborczego Bezpartyjnych Samorządowców. Osobiście mi ją złożyła, przy kawiarnianym stoliku (przy którym ongiś siedział Leon Niemczyk), telefonicznie zapowiedziana Aldona Wiktorska-Święcka. Oficjalna kandydatka na prezydentkę Wrocławia z ramienia owych Bezpartyjnych Samorządowców. Habilitowaną doktorkę Aldonę Wiktorska znałem z legendarnych już umiejętności tanecznych (wielokrotna królowa balów). Oraz z tego, że w przeszłości doradzała prezydentowi Dutkiewiczowi. Wiedziałem także, że poparcie bezpartyjnych samorządowców ma pani Aldona jakby w zastępstwie. Mieli oni bowiem stać murem za wyrzuconym z roboty wiceprezydentem Wrocławia Michałem Janickim. Ale ten jakoś skrewił, zrezygnował z walki.
Restaurator Janusz Domin – znawca cygar palonych przez Ernesta Che Guevarę
Podczas sympatycznego spotkania pani Aldona Wiktorska-Święcka wymawiała prawie w każdym zdaniu zwrot: powiem szczerze. Więc się trochę niepokoiłem o jej prawdomówność. Ale ogólnie wyszło fajowo. Dostałem za darmochę, w prezencie, książkę jej autorstwa „Zarządzanie miastem” (280 stron mikroskopijnego druku). Własnej przy sobie nie miałem, więc odwzajemniłem się uprzejmie wiadomością, że uwielbiam jej nowatorski esej „Women’s activity in Lower Silesia In the context of objectives of the European gender mainstreaming Policy” (Aktywność kobiet na Dolnym Śląsku w kontekście celów europejskiej polityki gender mainstreaming).
Internacjonał Kostas Coucos – apologeta zimnego soku Dodoni
Jako ewentualny kandydat do samorządowych zaszczytów, lekuchno w tej rozmowie udawałem głupa, że niby nie wiem, iż nieco wcześniej namawiała na to kandydowanie Stanisława Szelca, podporę kabaretu Elita. Więc zapytałem: A które bym dostał miejsce na wyborczej liści? „Oczywiście ostatnie, dziesiąte” – odpowiedziała rezolutnie i pogodnie pani Aldona. – Ale przecież pan, człowiek rozpoznawalny, doświadczony, na pewno zna zasadę odwróconej piramidy. Wszak ostatni będą pierwszymi”.
No dobra, drążyłem tę moją kandydacką szansę. A ile mam czasu na zastanowienie się? Popatrzyła aktorsko na zegarek, co najmniej jak Mariska Hargitay, córka sex bomby Jayne Mansfield (pani Aldona jest do Mariski niezwykle podobna).
I odpowiedziała ze swadą: „Ma pan jeszcze niecałą godzinę abym zadzwoniła z decyzją do sztabu! Za chwilę zamykają w Polsce wszystkie wyborcze listy”.
Doktor Aldona Wiktorska-Święcka, lwica nauki, koryfeuszka bali i rautów
W ten neurotyczny sposób zawaliła się moja wizja na lepsze życie.
Takiej „demokracji” nie mogłem przecież folgować. Gdzie konsultacje z synami, z rodziną, zezwolenie byłej żony na kandydowanie. Wiedziałem już, że nie będę w jednym bezpartyjnym samorządowym komitecie z profesorami Ewą Waszkiewicz, Teresą Łoś, Mirosławem Millerem. Ale to nic, trudno. Przypomniała mi się maksyma mojego guru, Gustawa Le Bona, który powiedział (bardziej napisał), że „idee starzeją się szybciej niż słowa”. Powracam więc do kumpli z Literatki, na permanentne obrady naszego sympozjum. Po takim przedwyborczym doświadczeniu trzeba się będzie zastanowić nad wprowadzeniem w realne życie biuletynu Jarosława Haszka „Historia Partii Umiarkowanego Postępu w Granicach Prawa”. A po jego, biuletynu, dokładnym przestudiowaniu będzie można bez łaski zdobyć władzę na Wrocławiem. Może nawet zdobyć dla nasze paczki rady nadzorcze wszystkich tubylczych browarów oraz spirytusowych fabryk. A wówczas, miejcie się na baczności pieczeniarze, karierowicze, amatorzy łatwego chleba. Howgh!
Autor felietonu, zgasły, niespełniony samorządowiec
Fotki – bez podzięki – wyszły spod mojej ręki.