Zaskakujący efekt przyniosła debata dotycząca problemu rumuńskich Romów nielegalnie koczujących we Wrocławiu, która w środę odbyła się w redakcji wrocławskiego dodatku „Gazety Wyborczej”. W trakcie rozmów pomiędzy dziennikarzami, przedstawicielami organizacji pozarządowych, środowisk naukowych, uczestniczący w nich pełnomocnik wojewody ds. mniejszości narodowych i etnicznych Dariusz Tokarz złożył bardzo ważną deklarację. Chce on wnioskować do wojewody dolnośląskiego Marka Skorupy o utworzenie przy nim specjalnego komitetu, który zajmie się rozwiązywaniem problemów podobnych do tego, z jakim mamy do czynienia w przypadku koczowiska przy ul. Kamieńskiego. – Niezwykle cieszą nas te słowa – mówi rzecznik Urzędu Miejskiego we Wrocławiu Arkadiusz Filipowski. – Od wielu miesięcy staraliśmy się bezskutecznie przekonać administrację rządową, że to w jej gestii leży zajmowanie się sprawami dotyczącymi cudzoziemców, szczególnie gdy łamią polskie prawo. Samorządy nie mają ku temu żadnych podstaw prawnych ani narzędzi. Ta deklaracja oznacza radykalną zmianę polityki wojewody dolnośląskiego w tej sprawie – dodaje rzecznik Filipowski.
Na razie nie wiadomo, kiedy taki komitet miałby powstać. W założeniu powinni w jego skład wejść urzędnicy administracji rządowej, przedstawiciele miasta Wrocławia oraz eksperci w zakresie mniejszości narodowych i etnicznych, jak też migracji. O opinię w sprawie powstania takiego komitetu zapytaliśmy także wiceprezydent Wrocławia Annę Szarycz, odpowiedzialną za politykę społeczną miasta. – To kapitalna informacja. Już deklaruję, że do takiego komitetu oddelegowany zostanie przedstawiciel miasta. Klucz do rozwiązania przypadków koczowisk leży w rękach rządowych. Bardzo dobrze, że nasi koledzy zgodzili się z nami.
Władze Wrocławia deklarują, że równocześnie dalej prowadzone będą działania o charakterze humanitarnym: na koczowisko będzie dostarczana woda, toalety, śmietniki oraz prowadzony monitoring sanitarny. Przypominamy, że wciąż trwa sądowe postępowanie z powództwa władz miasta dotyczące nielegalnego zajęcia przez rumuńskich Romów komunalnej działki przy ul. Kamieńskiego. – Wytoczenie tego procesu było naszym obowiązkiem. Nie możemy pozostawać bezczynni, gdy jawnie łamane jest prawo – mówi rzecznik Filipowski. Na razie nie jest znany termin, w jakim zapadnie wyrok w tej sprawie.
Maciej Nowaczyk
