Ksiądz w sutannie, na nogach tenisówki. Robi miłe wrażenie. Bezpośredni, trochę nieśmiało opowiada o tym, co robi. Chcąc go zrozumieć, koniecznie trzeba go posłuchać. Rapując zmienia się nie do poznania. Jego pełne zaangażowanie i ekspresja naprawdę robią wrażenie. Rapuje o Bogu, wierze i życiu. Hip-hop dla niego to proste słowa płynące z serca.
- To mój sposób na dotarcie do młodych ludzi i przekazanie im ewangelii – zaznaczył ks. Jakub Bartczak, wikariusz w parafii p.w. św. Elżbiety we Wrocławiu.
Przygodę z rapem rozpoczął gdy miał 17 lat. Na wrocławskim Biskupinie razem z kolegami z podwórka i bratem Michałem, który jak sam podkreśla był dla niego mistrzem. Zawiesił nagrywanie utworów po wstąpieniu do seminarium w 2002 roku, ale teksty pisał nadal, choć do szuflady.
- Nie śpiewałem bo poświęciłem się tylko kapłaństwu. Nie chciałem by coś mnie rozpraszało – tłumaczył duchowny.
Wrócił do śpiewania będąc wikarym. Z pierwszym teledyskiem poszedł do Kurii. Czuł, że może być zamieszanie, a nie chciał, by zwierzchnicy byli zaskoczeni tym co robi. Od jednego z księży usłyszał – wiesz ja tego nie rozumiem, ale jeżeli młodzi ludzie tego słuchają to rób to dalej.
Obecnie jest wikarym w parafii pod wezwaniem św. Elżbiety przy ulicy Grabiszyńskiej. Uczy w szkole religii. Czasami na lekcji słyszy „niech ksiądz to zarapuje”. Lubi gdy koledzy mówią o nim – Kuba - kumpel ale ksiądz.
Pierwszy raz z ks. Jakubem spotkałem się przed rokiem na wrocławskich Żernikach. Opowiadał o planach i wydaniu pierwszej płyty. Spełnił marzenie. Na płycie, która ukaże się na przełomie września i października znajdzie się 14 utworów.
- Słowa są moje, a muzyka to dzieło zaprzyjaźnionych producentów – dodał ks. Bartczak.
Jego teledyski w Internecie mają setki tysięcy odsłon.
Jarek Ratajczak
Fot. ks. Jakub Bartczak