Psia Piękność Wrocławia 2025 [GŁOSOWANIE ONLINE]

 Cześć, jestem Bambino – były górski łobuziak, a dziś… wrocławska legenda!  Urodziłem się gdzieś na Podhalu. Potem trafiłem do fundacji, która wywiozła mnie spod samiuśkich Tater aż pod Warszawę. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, czy trafię do kochającej rodziny… Ale nagle: telefon, auto i człowiek. Pojechałem do Łodzi – i bum! Poznałem swojego człowieka. A chwilę później… drugie bum – Wrocław, nowy dom i drugi człowiek, taki „zapasowy”, ale całkiem spoko. Od tamtej pory? Błotne kąpiele, gonitwa za wiewiórami i życie pełne smaczków. Co potrafię?  „Selfie”  parkourowe odbijanie się od drzew  slalom  „wstydzenie się” (łapka na oczko)  martwy pies  obroty  siad, łapki, piąteczki…  szczekam na Putina Tak, wiem – robi wrażenie. Ale nie dla chwały to robię. Robię to dla smaczków, wiadomo.  Kiedyś, po jednej wizycie u weterynarza (nie pytajcie…), obudziłem się jako… lampka z loga Pixara. I coś mi się wtedy w głowie przestawiło – zacząłem bawić się ze szczeniakami, przestałem się spinać na widok każdego psiego faceta i odkryłem, że jestem… duszą towarzystwa. Kanapa? Mogę, ale nie za długo – bo nuda. Życie jest zbyt krótkie, żeby nie reagować na słowo „spacer” albo nie gonić za piłką. Mam też swoje przygody: – raz zjadłem pasztet ze skórką (bo kto by oddzielał…) – skończyło się u weta. – innym razem udawałem, że coś mi wpadło do ucha, żeby sprawdzić, czy naprawdę mnie kochają. Rachunek? 1000 zł. Warto? Warto. Bo kochają mnie!  A moje hobby? Codziennie rano siadam na łóżku i czekam, aż któryś z moich ludzi uchyli choć jedno oko. Wtedy wiem – czas budzić świat.  Jeśli szukasz najładniejszego psa w mieście… Zastanów się jeszcze raz. Może szukasz najładniejszego i najfajniejszego?  #TeamBambino  268
Przesuń zdjęcie palcem
Przeglądaj galerię za pomocą strzałek na klawiaturze

Bambino

Cześć, jestem Bambino – były górski łobuziak, a dziś… wrocławska legenda! Urodziłem się gdzieś na Podhalu. Potem trafiłem do fundacji, która wywiozła mnie spod samiuśkich Tater aż pod Warszawę. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, czy trafię do kochającej rodziny… Ale nagle: telefon, auto i człowiek. Pojechałem do Łodzi – i bum! Poznałem swojego człowieka. A chwilę później… drugie bum – Wrocław, nowy dom i drugi człowiek, taki „zapasowy”, ale całkiem spoko. Od tamtej pory? Błotne kąpiele, gonitwa za wiewiórami i życie pełne smaczków. Co potrafię? „Selfie” parkourowe odbijanie się od drzew slalom „wstydzenie się” (łapka na oczko) martwy pies obroty siad, łapki, piąteczki… szczekam na Putina Tak, wiem – robi wrażenie. Ale nie dla chwały to robię. Robię to dla smaczków, wiadomo. Kiedyś, po jednej wizycie u weterynarza (nie pytajcie…), obudziłem się jako… lampka z loga Pixara. I coś mi się wtedy w głowie przestawiło – zacząłem bawić się ze szczeniakami, przestałem się spinać na widok każdego psiego faceta i odkryłem, że jestem… duszą towarzystwa. Kanapa? Mogę, ale nie za długo – bo nuda. Życie jest zbyt krótkie, żeby nie reagować na słowo „spacer” albo nie gonić za piłką. Mam też swoje przygody: – raz zjadłem pasztet ze skórką (bo kto by oddzielał…) – skończyło się u weta. – innym razem udawałem, że coś mi wpadło do ucha, żeby sprawdzić, czy naprawdę mnie kochają. Rachunek? 1000 zł. Warto? Warto. Bo kochają mnie! A moje hobby? Codziennie rano siadam na łóżku i czekam, aż któryś z moich ludzi uchyli choć jedno oko. Wtedy wiem – czas budzić świat. Jeśli szukasz najładniejszego psa w mieście… Zastanów się jeszcze raz. Może szukasz najładniejszego i najfajniejszego? #TeamBambino

Reklama