1921 - 2014

Poznajcie skarby i tajemnice Tadeusza Różewicza

Przyjaźń Różewicza i Geta zaczęła się od trzech szyszek i pomogła wznieść pomnik żaby. Fascynujący zapis spotkań poety i grafika możecie oglądać od dzisiaj w Muzeum Pana Tadeusza.

Wystawa Stankiewicz - Różewicz - Stankiewicz
Wystawa Stankiewicz - Różewicz - Stankiewicz fot. Mieczysław Michalak

Pan Tadeusz i Pan Get – bo tak się do siebie żartobliwie zwracali – zaczęli się spotykać w latach 90. Rozmowy artystów w Domku Miedziorytnika przy wrocławskim Rynku (tam mieściła się pracownia Eugeniusza Geta-Stankiewicza) przerodziły się z czasem w przyjaźń i wspólne projekty artystyczne.

– Towarzyszył im z aparatem fotograficznym Janusz Stankiewicz, brat Geta. Dzięki temu wiemy nie tylko, jak te spotkania wyglądały, ale i o czym rozmawiali – opowiada Mariusz Urbanek, kurator wystawy „Stankiewicz-Różewicz-Stankiewicz”. – O filozofii, Schopenhauerze i Wittgensteinie, o ludziach sztuki albo w ogóle o ludziach. I o słowach. Get pokazał kiedyś Różewiczowi kota, którego właśnie rytował w miedzi. „Śliczny” – powiedział. Poeta na to: „Ja nigdy nie używam słowa »śliczny«”.

Wspólne biesiady

O polityce nie rozmawiali prawie nigdy, za to często o jedzeniu. Get lubił gotować. – Kroił upieczony przez siebie boczek, wyciągał chleb, grecką oliwę i metaxę, czyli wszystko, czego Różewiczowi nie wolno było jeść. Dlatego prosił Janusza Stankiewicza, żeby o tych biesiadach nie mówił... jego żonie – mówi Mariusz Urbanek.

Pan Tadeusz przynosił do Pana Geta w foliowym woreczku skarby: szyszki znalezione w parku Południowym, kamień, kawałek sznurka lub utrącony przez wandali nos Friedricha Schillera z marmurowego pomnika. Szybko ulegały transformacji. Szyszka został pomalowana na czarno i zamieniła się w „jajko Gaudiego”, zwykłe jajko stało się „jajkiem Kolumba”, a na kawałek huby trafiła twarz piosenkarki Madonny.

Któregoś dnia Różewicz dostarczył Getowi plastikową żabkę kupioną za złoty osiemdziesiąt w Ogrodzie Botanicznym. Postanowili, że ufundują pomnik żaby w parku Południowym. Miała nim być leżąca do góry brzuchem żabka w skali 1:1. Dla uczczenia ostatniej żaby w parku Południowym, która zdechła z powodu zanieczyszczeń. Ale z zastrzeżeniem, że nie może stanąć koło pomnika Chopina.

Znów są blisko

Po raz pierwszy swoje wspólne prace stworzone w Domku Miedziorytnika zaprezentowali w 2003 r. na wystawie „Zabawy przyjemne i pożyteczne” w Muzeum Narodowym. Potem wydali wspólną książkę „Nauka chodzenia” i opracowali tekę „Cd. nauki chodzenia”.

– Komponowali razem kolejne karty, łącząc słowa i obrazy, ale niejednokrotnie tekst pochodzi od grafika, a kreślone różnobarwnymi flamastrami szkice od poety. Scenę romansu w sanatoryjnej windzie, narodziny jaskiniowej Wenus, zdechłego kota i światowy dzień czyszczenia ziemi w ogródku – przedszkolu u sióstr namalował Różewicz – opowiada Mariusz Urbanek. – Pełno tu wtrąceń, skreśleń i uzupełnień, widać, jak powstają wiersze i jaka rola została przydzielona rysunkom. 
Możemy zobaczyć je na wystawie obok zdjęć Janusza Stankiewicza, rękopisów Różewicza, miedziorytów Geta i plakatów teatralnych. Ekspozycja jest częścią przygotowań do otwarcia w przyszłym roku Gabinetu Tadeusza Różewicza.

– Będzie się mieścił w Muzeum Pana Tadeusza, obok gabinetów Jana Nowaka-Jeziorańskiego i Władysława Bartoszewskiego. Miasto kupiło od rodziny Różewicza archiwum oraz rzeczy osobiste poety i podarowało je Ossolineum. Jest wśród tych darów także rękopis wiersza napisanego po śmierci Geta. Zaczyna się słowami: „Get odszedł... „ – mówi Mariusz Urbanek. – Pan Tadeusz będzie teraz blisko Pana Geta.

Źródło: Gazeta Wyborcza