Mój wiersz
Mój wierszReedukacja
wiersz wybrany przez Jerzego Stuhra (reżysera, scenarzystę, aktora)
Wszystkie wiersze - zestawienie
Wszystkie-
Reedukacja
poeta rozmawia
tym samym językiem
z dzieckiem
prowokatorem
kapłanem
politykiem
policjantem
(...)poeta rozmawiatym samym językiemz dzieckiemprowokatoremkapłanempolitykiempolicjantemdziecko uśmiecha sięprowokator czuje się wykpionypolityk dotkniętykapłan zagrożonypolicjantzapina guzikizawstydzony poetaprosi o wybaczeniei powtarzajeszcze razten sam błąd© Tadeusz Różewicz -
Na ścięcie drzewa
W strefie koron
panuje nieustanny niepokój
drzewo naznaczone
na ścięcie
białym znakiem zagłady
jeszcze oddychało
konary i gałęzie
wczepiały się
w odpływające chmury
(...)W strefie koron
panuje nieustanny niepokój
drzewo naznaczone
na ścięcie
białym znakiem zagłady
jeszcze oddychało
konary i gałęzie
wczepiały się
w odpływające chmuryliście drżały więdły
przeczuwały śmierćDrzewa nie przenoszą się
z miejsca na miejsce
w poszukiwaniu pokarmu
nie mogą uciec
przed piłą i toporemw strefie koron panuje
nieustanny niepokójścięcie drzewa to egzekucja
pozbawione ceremoniałumechaniczna piła
mechaniczna piła
parskając trocinami
błyskawicznie wchodzi
w korę miąższ rdzeńugodzone w bok
runęło drzewo
gniotąc martwym ciężarem
trawy zioła
wiotkie jasne odziomki
drżące pajęczynyrazem z drzewem
stracono jego cień
przezroczysty
wieloznaczny
obraz
znakpojawiający się
w świetle
słońca księżycaPracowite korzenie
nie przeczuwały jeszcze
utraty pnia
i koronypowoli dociera
nadziemna śmierć drzewa
do podziemnej krainykorzenie sąsiednich drzew
dotykają się
wchodzą w związki ze sobą
zrastają sięjedynie obok ludzi i zwierząt
istoty żywe czujące
stworzone na obraz
i podobieństwo bogów
Drzewa
Nie mogą się ukryć przed namiDzieci rodzone
bezboleśnie w klinikach
dojrzewające
w dyskotekach
rozdzierane sztucznym światłem
i dźwiękiem
wpatrzone w ekran telewizora
nie rozmawiają
z drzewamiŚcięte spalone
leżące pokotem
zatrute martwe
drzewa dzieciństwa
zielenią się nad naszymi głowami
w maju
zrzucają liście na groby
w listopadzie
rosną w nas
do śmierci[luty 1981]
© Tadeusz Różewicz
-
Nożyk Profesora
Pociąg towarowy
wagony bydlęce
bardzo długi skład
idzie przez pola i lasy
przez zielone łąki
(...)I
Pociągi
pociąg towarowy
wagony bydlęce
bardzo długi składidzie przez pola i lasy
przez zielone łąki
idzie po trawach i ziołach
tak cicho że słychać brzęk pszczół
idzie przez chmury
przez złote jaskry
kaczeńce dzwonki
niezapominajki
Vergissmeinnichtten pociąg
nie odjedzie
z mojej pamięcipióro rdzewieje
odlatuje piękniejąc w świetle
przebudzonej wiosnyRobigus prawie nieznany
demon rdzy – z drugiego rzędu bogów –
pożera tory szyny
parowozy
pióro rdzewieje
odlatuje kołysze się wznosi
nad ziemię skowronkiem
rdzawa
plamka na błękicie
osypuje się
przypada do ziemiodlatuje
do ciepłych krajówRobigus
ten co w starożytności
trawił metale
– choć nie imał się złota –
pożera klucze
i zamki
miecze lemiesze noże
ostrza gilotyn toporyszyny które biegną
równolegle
nie zbliżając się do siebiemłoda kobieta
z chorągiewką w ręce
daje znaki
i ginie
w niepamięciz Węgier pod koniec wojny
odjechał złoty pociąg
odjechał w nieznane
„złoty”? tak go nazywali
amerykańscy oficerowie
w To zamieszani
nic nie wiedzą
nic nie słyszeli
zresztą wymierajązłote pociągi bursztynowe komnaty
zatopione kontynenty
arka Noego
może moi węgierscy przyjaciele
słyszeli coś o tym pociągu
może zachował się Kursbuch
ostatni rozkład jazdy
z oblężonego Budapesztustoję w ostatnim wagonie
Inter Regnum – pociągu
do Berlina
i słyszę jak dziecko obok
woła
„O, dąb ucieka!...
w lasu głąb...”
wóz z sobą unosi dzieci
wyjmuję zakładkę z książki
wiersz Norwida
przerzucam
most
który łączy przeszłość
z przyszłością
Przeszłość jest to dziś,
tylko cokolwiek dalej...
Za kołami to wieś,
Nie jakieś tam coś, gdzieś,
Gdzie nigdy ludzie nie bywali!pociągi towarowe
wagony bydlęce
koloru wątroby i krwi
długie „składy”
naładowane banalnym Złem
banalnym strachem
rozpaczą
banalnymi dziećmi kobietami
dziewczętami
w samej wiośnie życiasłyszycie ten krzyk
o jeden łyk
o jeden łyk wody
woła cała ludzkość
o jeden łyk
banalnej wodyprzerzucam
most który łączy przeszłość
z przyszłościąszyny biegną
równolegle
pociągi przelatują
jak czarne ptaki
kończą swój przelot
w piecu ognistym
z którego nie
wznosi się śpiew
do pustego nieba
pociąg kończy
swój bieg
zamienia
się w pomnikprzez pola łąki i lasy
przez góry doliny
pędzi cicho ciszej
kamienny pociąg
stoi
nad otchłanią
jeśli go ożywią krzyki
nienawiści
rasistów nacjonalistów
fundamentalistów
runie jak lawina
na ludzkość
nie na „ludzkość”!na człowieka
II
Jajko Kolumba
po latach siedzimy z Mieczysławem
przy śniadaniu
kończy się wiek XXkroję chleb na desce
smaruję masłem
jeszcze szczypta soli„Tadziu, jesz za dużo chleba...”
uśmiecham się lubię chleb
„wiesz – odpowiadam –
kromka świeżego chleba
kromka piętka
posmarowana masłem
albo szmalcem ze skwarkami
z odrobiną pieprzu”Mietek podnosi oczy do nieba
ja gryzę skórkę chleba
wiem! sól jest niezdrowa
i pieczywo jest niezdrowe
(białe pieczywo!)
i cukier! to śmierć...pamiętasz „cukier krzepi”?!
to chyba było Wańkowicza
Wańkowicz... Wańkowicz
byliśmy „mocarstwem”
cukier już nie krzepi…
zjadłbyś jajko na miękko?
pyta Mieczysław
jeśli ty zjesz
jajko na śniadanie to podstawaMieczysław stoi przy kuchence
Tadziu! kiedy gotuję jajko
nic do mnie nie mówbo...
no! bo... znów zapomniałem
ile minut już się gotujenie masz jakiegoś zegarka zegara
czasomierza przecież wkraczamy
w wiek XXI supermarkety internety
są jakieś klapsydry klepsydry (?)
zawsze to mylę
w nowoczesnych gospodarstwach domowych
w Niemczech
mają różne maszyny zegary
to wszystko dzwoni daje sygnały alarmuje!
mają takie zmyślne maszynki
w których gotuje się całe jajko
bez skorupki
w kuchni mikrofalówki a może
krótkofalówki nic się na tym
nie znam będziemy Mieciu jedli
jajka wirtualne bez żółtka
bo żółtko niezdrowe
my już nie ale nasze wnukiTadziu! zrozum ze gotowanie
jajka wymaga uwagi skupienia
a nawet koncentracji
pewnie będzie na twardoNiemcy Niemcy oni są zmechanizowani
mechaniczne jajko
mechaniczna czy tez metalowa
muzyka to nie dla nasi co?!
co?
jak to co jak twoje jajko
zaraz zobaczymy
nauczyłem się otwierać jajko
od ciebie
ja łyżeczką skorupkę
ale ty jednym zdecydowanym
ruchem ścinasz nożem
czubek jajka
oczywiście jajka w kieliszku
nie paprzesz łyżeczką paznokciemjak twoje?
moje dobre
nie za twarde nie za miękkiea coś ty robił... widziałem że
przebijałeś jajko przed wrzuceniem
do wody
jakimś szpikulcem... igłą?
nie znałem tej metody
do dzisiaj...
no właśnie! moje jest na twardochyba używasz za dużo soli
no! wiesz jajko na miękko
bez pieprzu i soli...
są pewne zasady... a co do
czasu gotowania moja ciotka miała taką miarę jajko przez trzy
zdrowaśki gotuje się na miękkoale to nie miara dla ateistów
i to mówi ateista?
jaki tam ateista... czyś ty widział
w Polsce prawdziwego ateistę albo nihilistębyli wolnomyśliciele ateiści
materialiści komuniści aktywiści
marksiści a nawet trockiści
i co?!ano to! że aż przebierali nogami
żeby dołączyć do pielgrzymki
ludzi kultury i sztuki
z Warszawy do Częstochowy
u nas zawsze tak było
każdy miał swoje go Żyda albo księdza
w każdym siedzi ksiądz Robak
Jankiel i Konrad Wallenrod
skąd tu Konrad Wallenrod?nie chcę Cię straszyć ale przesoliłeś...
wiesz są luki w pamięci wiem
słuchaj żebyś mi głowę uciął
to nie mogę sobie przypomnieć
co było z tym jajkiem Kolumba
Kolumb postawił jajko? jak to było
że postawił jajko na stole na „czubku”
chyba trzeba zajrzeć do Kopalińskiegoty masz swoją metodę a ja swoją
jajecznica z kiełbasą albo boczkiem
nie wchodzi już w gręprzypomniałem sobie co Norwid powiedział
na wystawie Matejki w Paryżu
w roku 1876 (bodaj) wiesz siedzę od
dwóch lat w Norwidzie chcę napisać książeczkę
lekcję o Norwidzie albo lekcje u Norwida
Norwid o obrazie Matejki powiedział
– to mi umknęło choć wiem
o Matejce prawie wszystko –
Norwid powiedział „jajecznica narodowa”
chodziło o „dzwon Zygmuntowski”
nie wiem gdzie teraz jest ten obraz
w Palais de l'Industrie (w roku 1873)
Jajecznica narodowa! mówiąc między
nami ani Europa ani Ameryka nie wiedzą
co to jest prawdziwa jajecznica
no właśnie... ale jak ci idzie z Norwidem
nie idzie... a właściwie idzie jak z kamienia
Sztuka jest jak chorągiew na prac ludzkich wieżyon jest niesamowity...
III
Cienie
po południu byliśmy
na cmentarzu u Hani
Hania odeszła przed pięciu laty
Mieczysław został samRobigus demon rdzy
powleka rdzą przeszłość
pokrywa słowa i oczy
uśmiechy
zmarłych
pióroidziemy dalej do grobu
Broni Przybosiowej
na pogrzeb przyjechały
córki i wnuki
z Paryża Nowego Jorku
Julian chciał żeby starsza
była ogrodniczką sadowniczką
pewnie marzył że na stare
lata będzie miał swoją jabłoneczkę
że będzie pisał
wiersze awangardowe
w cieniu jabłoniw cieniu drzewa
że będzie dalej prowadził
swoją rzecz – rzecz czarnoleską
ale
miasto masa maszyna
sprawiły awangardzistom
przykrą niespodziankę
zamieniały się w pułapkęruszyły transporty
wagony towarowe i wagony bydlęce
ładowne zbanalizowanym złem
ruszyły ze wschodu
zachodu
południa i północy„składy” towarowe
naładowane banalnym strachem
banalną rozpacządo dnia dzisiejszego po twarzach
starych kobiet
spływają banalne łzypo wojnie płakały cudowne obrazy
i płakały żywe
kobietypłakały figury płakali ludzie
IV
Odkrycie nożyka
Mieczysław w liście do mnie
w roku 1998
na moją prośbę żeby mi wyjaśnił
skąd się nożyk wziąłczy go sam zrobił
czy znalazł
czy ukradł
czy wykopał z ziemi
(epoka żelaza)
czy spadł z nieba
(cuda przecież się zdarzają)Mieczysław:
myślałem jeszcze
o tym moim nożu
z obręczy od beczki.
Nosiło go się u obrqbku
pasiakowatego chałata,
bo zabierali
i mogło to drogo kosztować...
Tak więc pełnił funkcje
nie tylko użytkowe,
ale znacznie bardziej złożone
(warto by jeszcze o tym pogadać)...
Robigus pokrywa rdzą
i pożera powoli
żelazny nożykzobaczyłem go pierwszy raz
na biurku Profesora
tak gdzieś w połowie wieku XXdziwny nożyk – pomyślałem –
ani to nóż do cięcia papieru
ani do obierania (strugania) kartofli
ani do ryby ani do mięsależał między Matejką i Rodakowskim
między Kantorem Jaremianką i Sternem
między kartkami papieru
między Aliną Szapocznikow
Brzozowskim („Tadziem”, „Taziem”)
i Nowosielskim między
referatami i „fiszkami”
„dziwny nożyk” pomyślałem
wziąłem go do ręki
odłożyłem na miejsceMieczysław wyszedł do kuchni
zrobić herbatę (a robi herbatę mocną
czarną jak esencja
rozcieńczam ją gotowaną wodą)minęło znów dwadzieścia lat
„dziwny nożyk” pomyślałem
leżał między książką o kubizmie
i końcem krytyki
pewnie otwiera nim koperty
a w obozie
obierał kartofle
albo się goliłno tak – powiedział Profesor –
obierki mogły uratować
od śmierci głodowejna biurku uczonego panował
porządek tak jak w jego głowiewiesz Mieczysław napiszę o tym nożyku
wiersz
mijały lata
nasze dzieci chodziły do szkoły
dojrzewały robiły maturybył rok 1968... 1969
człowiek postawił stopę na księżycu
dokładnej daty nie pamiętam
u nas był „marzec” pamiętny
marzec „pisarze do pióra!”
ktoś mi złamał pióro...
nocowałem u Mieczysława
mieszkał w gmachu akademii
sztuk pięknych
na Krakowskim Przedmieściu
słotny wieczór milicja zomo
samochody suki białe pałki
białe długie pałki we mgle
hełmy tarcze
na drugi dzień spotkałem
w Zachęcie Przybosia
czego ci studenci chcą spytał
był jakby zaskoczony zdziwiony
potem zaczął mi objaśniać
teorię powidoków Strzemińskiego
„studenci”
powiedział jakby do siebiewróciłem do domu córka Mieczysława
Asia zapytała mnie przy obiedzie
„co robić?..” ale miałem wrażenie
że wie lepiej od Ojca od Mistrza Przybosia
i ode mnie... co robić...
odpowiedziałem „zachować spokój”
Asia uśmiechnęła się... wyszłaMietek leżał w szpitalu na Szaserów
obudził się z narkozy
siedziałem sam w jego pracowni
na ścianach znajome obrazy
Strumiłło Nowosielski Brzozowski
autoportret Mietka z czasów okupacjinożyk leżał na gazetach
na lotnisku czytałem napisy
pisarze do pióra syjoniści do domu
(albo odwrotnie?) po powrocie
na ziemię rodzinną
napisy te miały w sobie... smak...
(smak? czego?)
Aleksander Małachowski
prosił mnie o rozmowę dla TV
mówiłem o tym, że ten krok
ślad stopy ludzkiej na księżycu
odmieni świat i ludzi... Naiwny.V
Pociągi odchodzą dalej
teraz już z pamięci
do Oświęcimia Auschwitz
Teresina Gross-Rosen Dachau
do Majdanka Treblinki
Sobiboru
do historii
Ślepe tory
pociągi odchodzą
z małych stacji
z wielkich dworców kolejowych
przemienionych w muzea Sztuki
Hamburg Paryż Berlin
tu artyści
komponują swoje instalacje
pociągi
parowozy rdzewieją na
zamkniętych liniach kolejowych
Robigus pokrywa rdzą
szwy nastawnie zwrotnice
kibice piłki nożnej i rekruci
demolują wagony
świętują najszczęśliwszy dzień
swojego życia
wyjście z woja
inni składają przysięgę
całują sztandar
rodzice żony narzeczone płaczą
orkiestra rżnie marsza
ale tamten pociąg
który widzę
(przed oczami mojej duszy)
zbuntował się
opuścił tor kolejowy
szyny światła
zwrotnicejedzie po zielonych łąkach
po polnych drogach po ziołach
po mchach
po wodzie
po niebie
po chmurach
po łuku tęczyczy to już Treblinka
pyta mnie młoda
w pełnej wiośnie lat
Dziewczyna
przypominam sobie
jej usta
i oczy jak garść fiołków
to Róża z Radomska...
„zwałem ją Różą
iż trzeba było nazwać
więc jest nazwana”
jak miała na imię
nie pamiętampociąg jedzie
po poduszkach
srebrnych i zielonych
mchów
przez leśne dukty i poręby
przez lasy
sprawiedliwych i niesprawiedliwychprzecież to Alina myślę
Alina rzeźbiarka
uczennica Xawerego Dunikowskiego
w wagonie bydlęcym
otwiera okno
wychyla się całuje wiatr
zamyka okienko okaleczone
drutem kolczastym
siedzę tak blisko
że dotykamy się ramionami
„coś mi wpadło do oka”
pochylam się
mam czystą chusteczkę mówię
proszę odwinąć powiekę
przeprowadzimy małą operację
bez znieczulenia
uśmiecha się do mnie przez łzy
proszę się nie bać
mówię
to tylko pyłekjuż nie raz przeprowadzałem
takie operacje
jest Pani moim króIiczkiem
(nie wie jeszcze że zostanie
króliczkiem doświadczalnym)już po wszystkim mówię
łzy wszystko obmyją
wycieram jej oczy
oto sprawca bólu
pokazuję czarne ostre
ziarenko węglapani pozwoli ze się przedstawię
mam na imię Tadeusz
a ja Róża... jedziemy z Mamą
z Teresina do Treblinki
Mama jest w wagonie restauracyjnym
rozdzielili nas
tamten wagon jest na końcuwysiadamy w Treblince
wie Pan umieram z głodu
naprawdę umieram
jestem taka głodna
że zjadłabym konia z kopytami
albo marchewkę
brukiew
głąb kapuściany
...a Pan gdzie jedzie? jeśli można wiedziećja? ja tak sobie! do lasu
na grzyby na jagody
na świeże powietrzejestem Satyr
dziewczyna roześmiała sięteraz już mogę pani zdradzić
wysiadam na najbliższej stacji
miejsce postoju oddziału nazywa się
„wysokie drzewa”VI
Ostatni wiek
spojrzałem na nożyk
mógł służyć do krojenia chleba
nożyk z żelaznego wieku
– pomyślałem – z obozu zagładyOstatni wiek żelazny
uciekły wstyd prawda uczciwość
na ich miejsce weszły
zdrada podstęp oszustwo przemoc
i zbrodnicza żądza posiadania
chytry człowiek ziemię pociął granicami
ziemię co była dotąd wspólna
wszystkim jak samo światło
słońce jak powietrze...
Zjawiło się na świecie okrutne żelazo
i okrutniejsze od żelaza – złoto...*nożyk
z kawałka obręczy
z beczki piwa albo innej beczki
ma rączkę
tak zmyślnie
wygiętyHania żona Profesora odeszła
kiedy Profesor siedzi z zamkniętymi oczami
milczy myśli pisze
przygotowuje wykład
odchodzi od krytyki
w stronę matematyki i filozofii
a może logiki i mistyki
przypomina co robił
nożykiem w obozie
kroił dzielił chleb
chronił każdy okruch
kartofli nie obierał
(ale obierzyn nie wyrzucał
bo mogły uratować kogoś
od śmierci głodowej)mijały lata –
liczymy
mamy razem
sto sześćdziesiąt latskończył się wiek XX…
Profesor mieszka sam pracuje nie śpi
słucha muzyki
przyjechałem do Ustronia
z Radomska
z pamięci z przeszłościprzyjechałem do Ustronia
w lipcu roku 2000 z Wrocławia
Krakowa przez Wadowice
chciałem zobaczyć miasto rodzinne poety Jawienia
poruszony zobaczyłem jego góry chmury
dom rodzinny szkołę ubogi kościół*Fragmenty z Przemian Owidiusza w przekładzie Anny Kamieńskiej
© Tadeusz Różewicz
-
Zakatrupiony
Zakatrupiony
deską
na śmietniku Pier Paolo
próbuje z martwych wstać
czołga się
(...)Zakatrupiony
deską
na śmietniku Pier Paolo
próbuje z martwych wstać
czołga sięw stulonych dłoniach niesie
ludzkie krwawe
przyrodzenie jak pisklę
w gnieździe
przed tron Panai ziemia ta niebieska
nieziemsko piękna
we wszechświecie rana
karbunkuł w łonie
drogi mlecznej
pluje krwią i spermąto ty Pier Paolo
powiedziałeś
"Człowiek widzi z daleka człowieka,
który zabija innego człowieka.
Jest świadkiem działania,
dystansuje się odeń..."jakiś człowiek
widział z daleka
innego człowieka
który zabijał ciebie
La Terra vista dalla Luna
il porcile
ledwie opierzony
żółtodziób
giovane di primo pelo
piekarczyk z palącymi oczami
Fornariny
zwarł pośladki
odbytnicę rajuniedorosły jeszcze do powroza
do wyroku śmierci amorino
spożywający gówno świata
jeden z bohaterów
Salo czyli 120 dni SodomyStworzony na obraz
i podobieństwo Boga
Pier Paolo czeka
na sąd ostateczny[1979]
© Tadeusz Różewicz
-
Jest taki pomnik
jest taki pomnik
na Ostrowie Tumskim
smutny opuszczony
pomnik Dobrego Papieża
(...)jest taki pomnik
na Ostrowie Tumskim
smutny opuszczony
pomnik Dobrego Papieżastoi nieporuszony
niewydarzony (niech
„twórcy” Bóg wybaczy
wypadek przy pracy…)nikt tu nie składa wieńców
czasem wiatr przymiecie
jakieś gazety śmieciektoś zostawił blaszaną puszkę
po piwie
puszka po kamieniach się toczy
to taka metalowa
muzyka technoDobremu Papieżowi
wiatr wieje w oczy
w kamienne uszy
gra na wielkim nosienikt nie pamięta
kto to postawił poświęcił
zostawiłkwiecień to miesiąc pamięci?
w rocznicę encykliki
„Pacem in terris”
zobaczyłem w butelce
suchy badyl
biedny Roncalli
biedny Jan XXIII
mój papież
wygląda jak baryła
jak słońzrobili Cię na szaro
czy ci nie jest smutno
Ojcze Święty
mój ojcze serdecznyzbuntuj się
przerwij sen
rusz do Rzymu
do Sotto il Montesen mara Bóg wiara
jest we Wrocławiu
kamienna poczwaraale w moim sercu
masz
pomnik najpiękniejszy w świecie
mówię do Ciebie
jakieś wiersze Norwida
(według Buonarrotiego
Michała Anioła)„Słodko jest zasnąć, słodziej być z kamienia
Dziś, gdy tak wiele hańb i poplamienia”uśmiechasz się
widzisz Janie jesteś opuszczony
bo Twój pomnik „niesłuszny”
został wystawiony przez
jakiś Pax podejrzany czy
inny Caritas z Partią powiązany
takie to były u nas ciemne
sprawy i zabawy
w one lataTy pozostałeś sobą nie tracisz
dobrego humoru i kamienną
ręką z brzucha wystającą
jak z granitowej beczki
błogosławisz mi
Tadeuszowi Judzie z Radomska
o którym mówią że
jest „ateistą”ale mój Dobry Papieżu
jaki tam ze mnie ateistaciągle mnie pytają
co pan myśli o Bogu
a ja im odpowiadam
nieważne jest co ja myślę o Bogu
ale co Bóg myśli o mnie© Tadeusz Różewicz
-
Tego się Kafce nie robi
oczywiście sam nie stanął
postawiono go nie pytając
czy ma chęć stać w tym miejscu
i w takiej postaci
(...)oczywiście sam nie stanął
postawiono go nie pytając
czy ma chęć stać w tym miejscu
i w takiej postacitwórca pomnika tak szczelnie
owinął gadaniną swoje dzieło
tak wywijał językiem
że pomnik
oniemiałjak widać
pomnik składa się
z pustej marynarki
i workowatych spodni
ten mosiężny worek
jest wypełniony duchem
złego Ojcasiedzi mu na karku dorosły
Franz – elegancko
ubrany – w kapeluszu
w spodniach spiżowych
uprasowanych „w kant“synek siedzi na karku
swojego olbrzymiego Ojca
złego Ojcarzeźbiarz
za pomocą języka
nawet obrotnego
i cyrkowych numerów
nie zmienił
kiepskiego monumentu
w dzieło sztukina żydowskim cmentarzu w Pradze
widziałem
pomnik kamień
leży tam
z Ojcem i Matką sławny
Syn o którym wiedzieli
tak mało…Od mojej czeskiej
tłumaczki Vlasty która
poznała Verę córkę Ottli
wiem
że kupiec bławatny Hermann K.
syn rzeźnika był dobrym
troskliwym ojcem rodziny
dobrym mężem
że kochał swojego syna
śmiał się z Maksa Broda
i czytał poezję RaabegoFranz Kafka zasłużył sobie na to
żeby nie stawiać mu pomników
nie produkować koszulek
podkoszulków filiżanek
chusteczek do nosa majtek
talerzy z podobizną z jego twarzą
na dnie zasłużył sobie na to aby
nie otwierać kawiarenek „z Kafką“
nie otwierać sklepików
z galanteriąpomnik stanął
w Pradze
postawili go nie pytając„a kogo mieliśmy pytać?“
Ducha! Panowie i panie,
ducha Kafki trzeba pytać
(i nastawiać ucha!)
Duch Kafki mówi: proszę
mnie nie ustawiać nie przedstawiać
a jak już stoję proszę
nie odsłaniać!chcę być zasłonięty
nie wyciągajcie na światło
moich kobiet moich łez
moich rodziców moich sióstr
spalonych rękopisów
moich ran
nie komentujecie mojego
życia śmierci procesu
nie urządzajcie cyrku
nie wyciągajcie ze mnie
wszystkich tajemnic
nie wciągajcie mnie
do kawiarenki
nie zaglądajcie mi w zęby
nie jestem waszym koniem
(zwierzęciem pociągowym
różnych fundacji)
nie wmawiajcie we mnie
że kochałem kiepskich
aktorów że byłem
płochliwym narzeczonym
nie róbcie ze mnie
wzorowego urzędnika
impotenta sportowca
syjonisty jarosza
i wielbiciela prozy
Maksa Brodaamen
2005
© Tadeusz Różewicz
-
Słowa
słowa zostały zużyte
przeżute jak guma do żucia
przez młode piękne usta
zamienione w białą
bańkę balonik
(...)słowa zostały zużyte
przeżute jak guma do żucia
przez młode piękne usta
zamienione w białą
bańkę balonikosłabione przez polityków
służą do wybielania
zębów
do płukania jamy
ustnejza mojego dzieciństwa
można było słowo
przyłożyć do rany
można było podarować
osobie kochanejteraz osłabione
owinięte w gazetę
jeszcze trują cuchną
jeszcze raniąukryte w głowach
ukryte w sercach
ukryte pod sukniami
młodych kobiet
ukryte w świętych księgachwybuchają
zabijają© Tadeusz Różewicz
-
Listy od W…
wzruszają mnie Twoje listy
masz pismo wyraźne
przeźroczyste
czyste
do dna
(...)w czterdziestą rocznicę ślubu
i czterdziestą piątą rocznicę miłościwzruszają mnie Twoje listy
masz pismo wyraźne
przeźroczyste
czyste
do dnaprzez kształt liter
widzę jasno
twoją dłoń i twarz
domowe kłopoty
ból strach troskę o dzieci
żałobękażdy twój list
czytam
trzy razy
wiele razy
pod światło widzę twój uśmiech
nigdy nie odkryłem w twoich listach
pozy
twoje zdania
mają składnię życiatwoje listy mówią prawdę
uczę się z nich
do dnia dzisiejszego...nawet nie wiesz
jaki dumny
jestem z mojej Żony
z ciebiebądź zdrowa
1989
© Tadeusz Różewicz
-
Róża
Róża to kwiat
albo imię umarłej dziewczyny
Różę w ciepłej dłoni można złożyć
albo w czarnej ziemi
(...)Róża to kwiat
albo imię umarłej dziewczynyRóżę w ciepłej dłoni można złożyć
albo w czarnej ziemiCzerwona róża krzyczy
złotowłosa odeszła w milczeniuKrew uciekła z bladego płatka
kształt opuścił suknie dziewczynyOgrodnik troskliwie krzew pielęgnuje
ocalony ojciec szalejePięć lat mija od Twojej śmierci
kwiat miłości który jest bez cierniDzisiaj róża rozkwitła w ogrodzie
pamięć żywych umarła i wiara.1945
© Tadeusz Różewicz
-
Spadanie
Dawniej
bardzo bardzo dawno
bywało solidne dno
na które mógł się stoczyć
człowiekciągłe spadanie
nie sprzyja postawom
malowniczym pozycjom
niezłomnym
La Chute Upadek
jest możliwy jeszcze
tylko w literaturze
w marzeniu gorączce
pamiętacie to opowiadanie
o porządnym człowieku
nie skoczył na ratunek
o człowieku który uprawiał „rozpustę”
kłamał bywał policzkowany
za to wyznanie
wielki zmarły może ostatni
współczesny moralista francuski
otrzymał w roku 1957
nagrodę
jak niewinne bywały upadki
pamiętacie
z dawnych bardzo dawnych
czasów
Wyznania
Confessiones
Biskupa w Hippo Reguis
W sąsiedztwie naszej winnicy była grusza, pełna owoców, nie nęcących ani kształtem, ani smakiem. Do jej otrzęsienia i zabrania gruszek udaliśmy się, niecni młodzieńcy, późną nocą, przeciągnąwszy aż do tego czasu zgubnym zwyczajem zabawę na placu. Zabraliśmy stamtąd ogromną ilość nie na naszą ucztę, lecz chyba, aby rzucić wieprzom, choć nieco zjedliśmy; dopuściliśmy się tego tym chętniej, że było wolno. Oto serce moje, Boże, oto serce moje, nad którym się ulitowałeś, gdy znalazło się na dnie przepaści…
„na dnie przepaści”
grzesznicy i pokutnicy
święci męczennicy literatury
baranki moje
jesteście jak dzieci przy piersi
które wejdą do Królestwa
(szkoda że go nie ma)
– Czy ojciec wierzy w Boga – zawołał znów Stawrogin.
– Wierzę.
– Jest powiedziane, że wiara góry przenosi. Gdy wierzysz, a każesz górze, aby się ruszyła, to się ruszy…przepraszam, że plączę. A jednak zaciekawi mnie: czy ojciec ruszy z miejsca górę?
takie pytania zadawał „potwór” Stawrogin
a pamiętacie jego sen
obraz Claude’a Lorraina
w Galerii Drezdeńskiej
„mieszkali tu piękni ludzie”
Camus
La Chute Upadek.
Ach, mój drogi, dla człowieka, który jest sam, bez boga i bez pana, ciężar dni jest straszliw
ten bojownik z sercem dziecka
wyobrażał sobie
że koncentryczne kanały Amsterdamu
są kręgiem piekła
mieszczańskiego piekła
oczywiście
„tu jesteśmy w ostatnim kręgu”
mówił do przygodnego towarzysza
w knajpie
ostatni moralista
francuskiej literatury
wyniósł z dzieciństwa
wiarę w Dno
Musiał głęboko wierzyć w Człowieka
musiał głęboko kochać Dostojewskiego
musiał cierpieć nad tym
że nie ma piekła nieba
Baranka
kłamstwa
zdawało mu się że odkrył dno
że leży na dnie że upadł
Tymczasem
dna już nie było
mimo woli zrozumiała to
pewna panienka z Paryża
i napisała wypracowanie
o spółkowaniu witaj smutku
o śmierci witaj smutku
a wdzięczni czytelnicy
po obu stronach
żelaznej kurtyny
kupowali jej...
na wagę złota
panienka pani ta
panienka ta pani ta
zrozumiała że nie ma Dna
nie ma kręgów piekła
nie ma wzniesienia
i nie ma Upadku
wszystko rozgrywa się
w znajomej
niezbyt wielkiej okolicy
między
Regio genus anterio
regio pubice
i regio oralis
a to co było niegdyś
przedsionkiem piekła
zostało zmienione
przez modną literatkę
w vestibulum
vaginae
Zapytajcie rodziców
być może pamiętają jeszcze
jak wyglądało dawne
realne Dno
dno nędzy
dno życia
dno moralne
„Dolce vita”
czy Krystyna Keller
żyła na dnie
raport lorda Denninga
stwierdza coś
wręcz przeciwnego
Mons pubis
z tego szczytu
roztaczają się rozległe
rosnące
widnokręgi
gdzie są szczyty
gdzie otchłanie
gdzie dno
czasem mam wrażenie
że dno dno współczesnych
leży płytko tuż pod powierzchnią
życia
ale to chyba jeszcze jedno złudzenie
być może istnieje w „naszych czasach”
potrzeba budowy
nowego przystosowanego
do naszych potrzeb
Dna
Mondo Cane
dlaczego ten obraz zrobił na mnie
wielkie wrażenie rosnące jeszcze
ciągle rosnące
Mondo Cane ein Faustschlag ins Gesicht
Mondo Cane film bez gwiazd
Mondo Cane
ludzie tam jedzą tańczą zabijają zwierzęta
„robią miłość” tańczą modlą się konają
kolorowy reportaż
o agonii
o agonii starych ludzi
o kuchni chińskiej
o agonii rekina
o przyprawach
o uśmiercaniu starych
samochodów
pamiętam zgniatanie form
zgniatanie metalu
pisk i zgrzytanie
unicestwianie karoserii
metalowe wnętrzności samochodu
cmentarz samochodów
jeszcze jeden sposób malowania
obrazów w takt niebieskiej muzyki
w Paryżu odciskanie ciała na białych płótnach
chusta świętej Weroniki
oblicze sztuki
usta milionerów usta ich kobiet
smażone mrówki larwy owady
czarne kopczyki na srebrnych misach
wargi jedzących
czerwone wargi w Mondo Cane
świecące czerwone wargi wielkie
poruszają się w Mondo Cane
Następnie rozpoczęto dyskusję
nad rozdziałem III schematu o Kościele
o ludzie Bożym i laikacie
Kardynał Ruffini
powiedział
że pojęcie Ludu Bożego
jest bardzo nieprecyzyjne
ponieważ III rozdział
nie otrzymał kwalifikowanej większości
głosów został odesłany
do Komisji Liturgicznej
dla przepracowania
W sąsiedztwie naszej winnicy była grusza, pełna owoców, nie nęcących ani kształtem, ani smakiem... wyznał Augusty
czy zwróciliście uwagę że
wnętrza nowoczesnych domów bożych
przypominają
poczekalnię dworca
kolejowego lotniczego
Spadając nie możemy
przybrać formy
postawy hieratycznej
insygnia władzy wypadają
z rąk
spadając uprawiamy nasze ogrody
spadając wychowujemy dzieci
spadając czytamy klasyków
spadając skreślamy przymiotniki
słowo spadanie nie jest
słowem właściwym
nie objaśnia tego ruchu
ciała i duszy
w którym przemija
człowiek współczesny
zbuntowani ludzie
potępione anioły
spadały głową w dół
człowiek współczesny
spada we wszystkich kierunkach
równocześnie
w dół w górę na boki
na kształt róży wiatrów
dawniej spadano i wznoszono się
pionowo
obecnie
spada się
poziomo1963
© Tadeusz Różewicz