Urodził się Pan w płetwach czy bez?
Bez, bo w 1949 roku nie były jeszcze tak powszechne. Ale moja przygoda ze sportem faktycznie zaczęła się od pływania. Najpierw od klasycznego, byłem członkiem AZS-u Wrocław i trenowałem na ul. Teatralnej. Sekcję pływacką jednak rozwiązali, więc przeniosłem się do Straży Pożarnej, do oddziału ratownictwa wodnego, gdzie zacząłem uprawiać sportowe pływanie w płetwach. Przez osiem lat trenowałem wyczynowo, będąc w krajowej czołówce i zdobywając tytuły mistrza kraju. Ustanowiłem też rekord Polski na sto metrów pod wodą. Mało kto dziś wie, że w latach 70. mieliśmy we Wrocławiu siedem klubów zajmujących się pływaniem w płetwach.
To Pan powoływał do życia UKS Rekin Wrocław?
W 1989 roku przyszedłem do szkoły podstawowej nr 50 przy ul. Czeskiej, gdzie trafiłem na podatny grunt. Założyłem więc klub płetwonurków o specjalizacji pływania sportowego w płetwach i do dziś jestem w nim trenerem oraz prezesem. Z dorosłymi mamy cztery zajęcia tygodniowo, natomiast z adeptami – trzy.
Jakie konkurencje zostaną rozegrane podczas The World Games 2017?
Tego jeszcze do końca nie wiemy, czekamy na przykaz z Międzynarodowej Federacji Płetwonurkowania (CMAS). Zasady gry zostaną ustalone w nowym roku, choć może stanąć na tym, że we Wrocławiu, w poszczególnych konkurencjach, odbędą się same ośmioosobowe finały. Na jakiejś podstawie trzeba będzie zatem tych finalistów wyłonić, my np. celowo wysłaliśmy na MŚ naszą sztafetę. Na początku lipca, a więc tuż przed The World Games, chcielibyśmy zorganizować jeszcze na Wejherowskiej mistrzostwa Europy. Zresztą tych testowych zawodów mamy w przyszłorocznym planie więcej, mistrzostwa kraju na początku czerwca i być może również majowy Klubowy Puchar Polski. Zobaczymy, co da się zrobić, w zależności od dostępu do nowego obiektu i środków finansowych.
Jakie konkurencje rozgrywa się w ramach pływania w płetwach?
Jeśli chodzi o pływanie po powierzchni, w monopłetwie, dokładnie takie same jak w pływaniu klasycznym, a więc od 50 do 1 500 metrów. W podwójnych płetwach ścigamy się na dystansach od 50 do 200 metrów, a do tego dochodzą jeszcze takie konkurencje jak 50 metrów na bezdechu oraz 100 i 400 metrów z butlą.
Klubowe gwiazdy to…
Bartek Kempa startował w trzech konkurencjach tegorocznych MŚ – na 50 metrów pod wodą, 100 metrów po powierzchni i 100 metrów bifins (zwykłe płetwy) – plasując się poza finałami B. W listopadzie 2015 roku złoty medal mistrzostw Europy juniorów (200 metrów po powierzchni) wywalczył Dominik Frankowski, srebrny krążek dorzucił Rafał Siwicki (200 metrów bifins), a brązowy Oliwier Gawron (200 metrów po powierzchni). Dodajmy, że impreza rozgrywana była w Opolu. W dwóch tegorocznych startach Klubowego Pucharu Polski zajmowaliśmy drugie miejsce i cykl powinniśmy zakończyć na pudle. A klubów mamy już w Polsce osiemnaście, bo właśnie zarejestrował się osiemnasty koło Olecka. Wiodące prym w kraju to nasz UKS Rekin, UKS Chodzież, Nautilius Jastrzębie i Laguna Toruń. Ekipy z Chodzieży, Torunia i Olecka korzystają z dobrodziejstw klas pływackich, poza tym niektóre z miast swoim klubom pomagają.
A jak to wygląda we Wrocławiu?
Koszty treningów i udziału w imprezach muszą pokrywać rodzice. Od trzech lat nie organizujemy we Wrocławiu zawodów, bo nie ma za co. Wynajęcie basenu to koszt pięciu tysięcy złotych, tablica świetlna – blisko trzy tysiące. A gdzie medale, sędziowie? Nie stać nas na to.
Pływanie w płetwach to sport czy zabawa?
Ja bym powiedział, że w przypadku starszych zawodników typowy sport. Zawodnicy wszystkich klubów trenują przecież codziennie po półtora godziny, bo oprócz zajęć w wodzie dochodzą inne: siłownia, bieganie, zgrupowania letnie, zimowe… Trzeba się temu poświęcić.
A ile trzeba wydać na dobrej klasy sprzęt?
Treningowa monopłetwa kosztuje w granicach 650 złotych, wyczynowa natomiast od 1 500 do 3 000 zł. I de facto nie wiadomo, jak długo posłuży. Niech pęknie na ścianie, przy nawrocie, i nie ma sprzętu. Ich produkcją zajmują się wyłącznie Rosjanie i jest to robota ręczna na cały świat, nawet Chińczycy u nich się zaopatrują.
Kto rządzi na świecie?
Chińczycy, Rosjanie, Ukraińcy, w dalszej kolejności Niemcy, Włosi i Grecy, którzy mieli bardzo silną ekipę. Przed igrzyskami w Atenach liczyli na to, że pływanie w płetwach stanie się olimpijską dyscypliną pokazową. Zatrudnili zatem najlepszych trenerów z Rosji, Ukrainy i Chin, długo z nimi pracowali, aż w końcu stali się drugą potęgą świata, za Chinami właśnie. Później się jednak okazało, że pływanie w płetwach na igrzyska nie trafi, nawet w formie pokazowej. Nieoficjalnie mówi się, że zabrakło miliona dolarów na wpisowe, a ile w tym prawdy – nie wiem. Od tego czasu zapadła jednak cisza, jeśli idzie o olimpijskie aspiracje dyscypliny. A my, Polacy, plasujemy się w pierwszej dziesiątce na Starym Kontynencie, topowe kraje biją nas na łeb na szyję, bo u nich są w tej zabawie pieniądze.
A nasze tradycje?
Jeszcze kilka lat temu potrafiliśmy przywieźć sześć, siedem medali z mistrzostw świata juniorów. Potrafiliśmy pokonać rosyjską sztafetę w Moskwie. Gdy imprezę tę rozgrywano w Kolumbii, miejsc na podium było mniej, trzy, ale w takich przypadkach decydują niuanse, jak choćby start bez aklimatyzacji, letni basen etc. Nie zawsze są święta, naszym klasycznym pływakom podczas igrzysk w Rio de Janeiro nie wyszło mimo sporych medalowych nadziei, zresztą paraolimpijczykom też nie do końca, bo choć na podium stawali, to jednak nie tak często, jak planowali. Ja jednak tych niepełnosprawnych sportowców podziwiam, żona narzekała, bo przed telewizorem siedziałem do 2 w nocy. Nie znam przyczyn, z powodu których nasi klasyczni pływacy tak kiepsko spisali się podczas igrzysk, natomiast wiem, jak to wygląda u nas – otóż nie zawsze trafia się nam ta młodzież, która poświęciłaby się reżimowi treningowemu. Dzieci są dziś słabsze fizycznie niż kiedyś, a niekiedy przychodzą po prostu rodzice z grubaskami i z prośbą, by coś z nimi zrobić. Poza tym mamy inne problemy, choćby takie, że dzieci ze szkolnych klas pływackich mają zakaz trenowania z płetwami w UKS-ie Rekin.
O swoje miejsce na ziemi dopomina się również hokej podwodny.
Ta dyscyplina naprawdę szybko się rozwija. To gra bez żadnych butli, na bezdechu. Jest zejście i wyjście ponad powierzchnię, by nabrać powietrza. Bramki znajdują się pod wodą i trzeba w nich umieścić krążek. W Polsce działa już czternaście klubów, powstała kadra narodowa, a zawodników można pozyskiwać również z naszej dyscypliny. Wspomniany Bartek Kempa reprezentuje taki klub z Gdańska, dokąd dojeżdża tylko na mecze, a trenuje z chłopakami w Trzebnicy, bo tam mają sekcję położoną najbliżej Wrocławia. I, co ciekawe, był ostatnio - w 2015 i 2016 roku - najlepszym strzelcem kilku krajowych turniejów.
A gdy wybiera się Pan na wakacje, to również z płetwami?
Tak, jestem instruktorem nurkowania swobodnego i prowadzę zajęcia z młodzieżą oraz dziećmi pod wodą. Uczą się oni nurkowania i zdobywają uprawnienia nurkowe. A na co dzień wciąż do wody wchodzę, pływam raczej bez płetw dwa, trzy razy tygodniowo, lecz nie za długo, pokonuję sobie do tysiąca metrów. Myślałem nawet o zgłoszeniu się na mistrzostwa Europy masterów w pływaniu w płetwach, które odbyły się w tym roku w Pradze, jednak brakuje czasu na realizację takich planów. Więc odpuściłem pomysł.
Rozmawiał Wojciech Koerber
Marian Bigos
Urodził się 30.08.1949 roku we Wrocławiu.
Sukcesy: wielokrotny indywidualny mistrz i wicemistrz Polski, rekordzista Polski na dystansie stu metrów pod wodą, 50 metrów z zatrzymanym oddechem oraz w konkurencjach technik podwodnych (slalom, pływanie między aparatami na zatrzymanym oddechu, 100 i 200 metrów w trzyosobowym składzie z jedną butlą powietrzną), drużynowy mistrz Polski w barwach Zorby Wrocław. Obecnie wielu tych konkurencji już się nie rozgrywa, techniki podwodne odeszły do lamusa, a w latach 80. rozpoczął się typowy sport wyczynowy. Jako trener doprowadził UKS Rekin do brązowego medalu na klubowym Pucharze Europy. Jego podopieczni zdobyli wiele złotych, srebrnych i brązowych medali na imprezach rangi mistrzostw świata i mistrzostw Europy. – I to jest właśnie satysfakcja w pracy z młodzieżą i dorosłymi zawodnikami - mówi. Wielokrotnie był wyróżniany przez ministra sportu i turystyki oraz prezydenta Wrocławia za osiągnięcia sportowe w konkurencji pływania sportowego w płetwach. Jego podopiecznym był m.in. Aleksander Polak, rekordzista Europy na 100 metrów pod wodą oraz wielokrotny medalista MŚ i ME, obecnie prezes Polskiego Związku Płetwonurkowania.
Galeria
Kliknij na zdjęcie aby powiększyć