Czytelnicy jako zakładki do książek wykorzystują najróżniejsze rzeczy. Paragony, zdjęcia, pocztówki, a nawet ołówki nie dziwią bibliotekarzy. – Serce boli, gdy za zakładkę służy jedzenie. Książka z zatłuszczonymi kartkami nie nadaje się już do wypożyczania – wyjaśnia bibliotekarka.
Czego używają wrocławianie do zakładania stron w książkach? – Znajdujemy recepty, skierowania do lekarza, życiorysy i podania o pracę, bilety MPK skasowane i nieskasowane – wylicza Maryla Błażewska. – Z książek wypada bardzo dużo różnych fotografii. Są zdjęcia z uroczystości rodzinnych: ze ślubów, chrztów, komunii, są zdjęcia klasowe, legitymacyjne i mnóstwo z wakacji.
Wrocławianie zapominają w książkach dokumentów – dowodów osobistych, praw jazdy, dowodów rejestracyjnych, opinii pracowniczych. – Jeśli znajdziemy dokument w książce zabezpieczamy go i czeka on na właściciela w bibliotece – zaznacza bibliotekarka. – Po roku dokumenty przekazujemy do zniszczenia.
Zdarza się, że ludzie zostawiają w tomach banknoty. – Najszybciej orientują się, że zostawili w książce pieniądze. Wtedy szukamy, przeglądamy książki kartka po kartce – opowiadają bibliotekarki .
Bywają też obrzydliwe znaleziska – zasuszone jedzenie, a nawet brudne grzebienie do czesania. Obok śmieci, które zazwyczaj od razu lądują w koszu, jak papierki po cukierkach czy skasowane bilety, zapałki i wypalone papierosy służące za zakładkę, bibliotekarze znajdują też przepisy kulinarne, listy zakupów, święte obrazki i wizytówki, a nawet piasek znad morza i muszelki.
- Często znalezisko zgłasza kolejny czytelnik wypożyczający książkę. Nie wyrzucamy znalezionych rzeczy, ale też za bardzo nie wiemy co z nimi zrobić, bo po większość nikt się nie zgłasza. Chciałyśmy nawet zrobić wystawę z odkrytych w książkach zdjęć, ale bez zgody fotografowanych nie można udostępniać ich wizerunku – wyjaśnia Maryla Błażewska.
Zdjęcia Tomasz Walków
Galeria
Kliknij na zdjęcie aby powiększyć