Organizowane przez firmę Tauron wraz z NFM i Europejską Stolicą Kultury widowisko zachwyciło widzów, którzy pożegnali artystów owacjami na stojąco. Klimatyczny i malarski pokaz przyciągnął tłumy. Ci, dla których zabrakło miejsc na samym pl. Wolności oglądali „Alchemię Światła” zza przeszklonych wind i zza barierek, które zupełnie niepotrzebnie Tauron obwiesił swoimi reklamami. Zdesperowani widzowie kilka z nich zerwali, by móc oglądać widowisko.
A było warto. Pierwsza z artystek – Grażyna Łobaszewska swoją piosenką zapowiada temat spektaklu. Będzie o muzyce, która staje się paliwem do działania. Najpierw, w ciemności słyszymy odgłosy nocy, nawoływania ptaków, szelest i szum drzew. W środku budynku zaczyna pulsować światło. Wschodzi słońce i budynek ożywa. Na scenie pojawiają się bębniarze pomalowani w etniczne wzory. Bębnią, a budynek im odpowiada. Wspólnie udaje im się zgrać swój rytm. Budynek pulsuje światłem, wzorami. Po chwili na scenę wchodzi skrzypaczka i gra „Lato” Antonio Vivaldiego. Radosna muzyka, baletowy taniec wyświetlany na fasadzie NFM zachwyciły widzów. Urszula Dudziak uczy budynek skomplikowanych wokaliz, które rozbrzmiewają na całym placu z różnych miejsc. Dialoguje ze sobą, akompaniuje swoim solówkom. Widzów rozbawił Jerzy Stuhr, który niczym uszkodzony generator mowy, nieporadnie, urywał słowa, by w końcu płynnie i ze świetną dykcją wypowiedzieć treść pełną szeleszczących dźwięków. Agata Buzek, zamknięta w białym pudle opowiada o niemocy twórczej, miota się od ściany do ściany, uderzając w nie dłonią i choć nie występuje na żywo, bo jest jedynie projekcją, każdy jej ruch rezonuje, wyzwala kolejne pulsacyjne światła na budynku NFM. Rodzi się energia twórcza, która eksploduje w mieście. Natalia Lubrano na tle obrazów pokazujących miasto z lotu ptaka śpiewa „Moje miasto” Marii Peszek. Kolejnym wykonawcą jest L.U.C., który swoim „Pozytywnie, nie wyłączaj mi tego” rozbujał wszystkich widzów. Na koniec jego występu poszły iskry ze szlifierki. W tle wyświetlane były wrocławskie murale. W finale zawieszeni na szarfach akrobaci stają się częścią muzycznej maszyny, która gra pod kierunkiem Dominiki Barabas.
To trzeba zobaczyć, bo „Alchemia Światła” to dużo więcej niż zwykły mapping z muzyką w tle. Udało się przygotować widowisko, które łączy ambitne założenia z masowym gustem. Dowodem owacje na stojąco zachwyconej publiczności.
Zdjęcia Tomasz Walków
Galeria
Kliknij na zdjęcie aby powiększyć