Do kostrzyńskiego urzędu stanu cywilnego zaprosili rodzinę i znajomych, na weselu natomiast bawiło się 750 tysięcy osób, bo tyle według oficjalnych danych pojawiło się na Przystanku Woodstock. O ich ślubie dowiedziały się setki wrocławian, a następnie tysiące Polaków. Po naszym artykule (Przeczytaj tutaj „Wesele na 750 tysięcy osób”) rozdzwoniły się telefony i młoda para o swoim ślubie i weselu opowiedziała widzom Dzień Dobry TVN.
Wielkie „halo”
- Na zaproszenie zareagowaliśmy oczywiście uśmiechem. Martyna jako dziecko miała już kontakt z telewizją, dla mnie był to telewizyjny debiut w roli gościa przedstawionego z imienia i nazwiska. Kiedyś kilka razy stawałem przed kamerą, ale zazwyczaj jako „człowiek z tłumu” mówiący o tym jak dobrze się bawi – opowiada Marek.
- Nasz wyjazd był uzależniony od kosztów, bo wciąż staramy się uzbierać na jakąś podróż poślubną, ale pani, która do nas zadzwoniła, zapewniła, że koszty za przejazd i nocleg zostaną nam zwrócone. Pomyśleliśmy, że w takim razie „czemu nie?”, choć prawdę mówiąc nigdy nie spodziewalibyśmy się tak wielkiego „halo” w związku z naszym ślubem – śmieje się Martyna.
- Przyjechaliśmy na miejsce, ochroniarz zawiózł nas na 9 piętro, do studia Dzień Dobry TVN – opowiada Marek. - Szczerze mówiąc w telewizorze wydaje się większe – wtrąca Martyna. - W studio od razu zrobiono na make up i czekaliśmy patrząc jak to wszystko od kuchni wygląda. Trema była, ale w sumie stwierdzamy, że to raczej nic trudnego - dodają. - Do samej rozmowy nie byliśmy w żaden sposób przygotowywani, mieliśmy wejść na spontanie. Po drodze było jeszcze podpisywanie oświadczeń, że zgadzamy się na upublicznienie nagrania również w internecie. Oczywiście zaraz po emisji, a w przypadku Martyny nawet w trakcie, rozdzwoniły się telefony. Była kupa śmiechu i gratulację różnej maści – wspominają ze śmiechem.
Nie da się ukryć, że to dość nietypowy początek małżeństwa. Od samego początku wywiady i zdjęcia.
- Czy chcemy ciągnąć "5 minut sławy"? Na pewno nic na siłę. Jednak jesteśmy otwarci na propozycję. Może jakiś reality show lub taniec z gwiazdami - śmieją się nowożeńcy. - Co do "5 minut na świeczniku" i wpływu na nas, to cieżko nam stwiedzic, nie mamy porównani, ale to jak jest nam odpowiada. W sumie to między nami nic się nie zmieniło i to jest najważniejsze - dodają.
ulaj