wroclaw.pl strona główna Kulturalny Wrocław – najświeższe wiadomości o kulturze Kultura - strona główna

Infolinia 71 777 7777

10°C Pogoda we Wrocławiu
Ikona powietrza

Jakość powietrza: umiarkowana

Dane z godz. 15:00

wroclaw.pl strona główna
Reklama
  1. wroclaw.pl
  2. Kultura
  3. Rozmowy i recenzje
  4. Wratislavia Cantans 2015 - Nowa sala NFM, nowy ład

Koncerty festiwalu Wratislavia Cantans w dużej sali Narodowego Forum Muzyki to wyzwanie dla słuchaczy, a zwłaszcza organizatorów. Muzyka rozbrzmiewa tu i smakuje w całkiem nowy sposób, a klimat imprezy, dotychczas znajomy, teraz trzeba zbudować na nowo.

Reklama

Festiwal, który się zmienia

Wratislavia Cantans ewoluuje. Zmieniają się dyrektorzy artystyczni, programy, zmienia się także publiczność. Ta z ekskluzywnego koncertu z udziałem Izraelskich Symfoników pod batutą słynnego Zubina Mehty niestrudzenie bije brawo po każdej części IX Symfonii Gustava Mahlera, choć przed koncertem z megafonów płynie komunikat, by nie nagradzać artystów brawami pomiędzy częściami utworu. Szczęśliwie, poprzedni wieczór, inauguracja 50. edycji festiwalu, gromadzi zupełnie innych, wydawałoby się odbiorców. To nierzadko starzy bywalcy Wratislavii Cantans, którzy dawne koncerty pamiętają jako celebrowanie muzyki, jej święto.

Koncerty na pamiątkę

Tegoroczny jubileusz ma kilka punktów programu, obok których nie można przejść obojętnie. To rekonstrukcje koncertów z 1966 roku, kiedy Wratislavia Cantans odbyła się po raz pierwszy (wtedy jako Vratislavia Cantans) pod pieczą Andrzeja Markowskiego. Podczas inauguracji festiwalu 6 września zabrzmiały dokładnie te same utwory, co pół wieku temu, m.in. Magnificat Mikołaja Zieleńskiego, Psalmy Dawida Krzysztofa Pendereckiego, czy balet Wierchy Artura Malawskiego (dawnego profesora Andrzeja Markowskiego). Wówczas prezentacja niektórych z nich była awangardowa i świadczyło to, o świetnym rozeznaniu szefa artystycznego w tym, co się gra. Dziś to klasyka XX wieku, choć czas nie obszedł się na równi łaskawie ze wszystkimi utworami. Kto wie jednak, czy właśnie tego koncertu z udziałem zespołów NFM (Chór oraz Orkistra Symfoniczna) wzbogaconych o chór Cantores Minores Wratislavienses oraz Chór Opery i Filharmonii Podlaskiej nie należy uważać za właściwe otwarcie budynku Narodowego Forum Muzyki. To był, z pewnością, koncert pełniejszy, mniej rozproszony niż właściwa inauguracja 4 września, kiedy muzyka była przerywana oficjalnymi przemowami, a zdezorientowana nową salą publiczność mogła skoncentrować się dopiero na IV Symfonii koncertującej Karola Szymanowskiego.

Zubin Mehta uwodzi Mahlerem

Budynek NFM wymusza nie tylko nowy ład, ale zmienia oblicze festiwalu. Przez lata Wratislavia Cantans oznaczała koncerty w kościołach i historycznych wnętrzach. Akustyka była tam często fatalna (co widać teraz w konfrontacji z nową salą NFM), ale przy doskonałych dyrygentach (choćby niezapomnianym Jerzym Semkowie) udawało się osiągnąć względną równowagę. Publiczność zażarcie dyskutowała w przerwach, była skoncentrowana wokół jednego miejsca. W Forum takich miejsc będzie, prawdopodobnie, kilka. Niekoniecznie foyer. Nie wiadomo, czy atmosferę wspólnoty uda się odbudować w na sali na 1800 miejsc i wielu zawiłych korytarzach, w których teraz gubią się zabłąkani miłośnicy muzyki. Niektórzy uprawiać będą tu lans, jak wielu tych, którzy kupili bilety, by zobaczyć Zubina Mehtę przy pulpicie dyrygenckim. Niespecjalnie przejęło ich znakomite wykonanie IX Symfonii Mahlera, bardziej zależało na tym, by się w odpowiednim miejscu pokazać. Może za jakiś czas wrócą rozkochani w muzyce i będą bić brawo po wybrzmieniu ostatnich dźwięków. Nie należy załamywać rąk. Może po prostu dać szansę muzyce i świetnym artystom, bo choć dyrygujący na siedząco (ze względu na problemy z kolanem) Zubin Mehta nie ma już wigoru, jaki pamiętają jego wielbiciele, wciąż jest mistrzem batuty, a oszczędne ruchy bynajmniej nie usypiają, ale wzmagają czujność Izraelskich Symfoników, z którymi Maestro pracuje od lat. Koneserzy zachwalali zwłaszcza ostatnią część Symfonii, jako dowód, że dopiero wtedy orkiestra odpowiednio się rozgrzała. Ale wystarczyło nadstawić ucha do części II „w tempie leniwego lendlera”, by poczuć, że tak stylowo i z taką elegancją może prowadzić zespół tylko doświadczony mistrz. Szkoda, że podobnych wzruszeń nie bywa więcej, ale cieszmy się z tego na Wratislavii.      

Bądź na bieżąco z Wrocławiem!

Kliknij „obserwuj”, aby wiedzieć, co dzieje się we Wrocławiu. Najciekawsze wiadomości z www.wroclaw.pl znajdziesz w Google News!

Reklama
Powrót na portal wroclaw.pl