Co poniedziałek do wrocławskiego Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt przyjeżdża grupa sześciu więźniów. W przytulisku spędzają cały dzień. Sprzątają, pielęgnują zwierzęta, zabierają psy na spacery. Takie są główne założenia akcji prowadzonej przez Wadima Liśniewskiego z Darling Dogs.
Do programu zakwalifikowano 12 mężczyzn. Na zmianę, w grupie po sześć osób, odwiedzają wrocławskie przytulisko. Osadzonych wybrali ich wychowawcy z Zakładu Karnego przy ul. Kleczkowskiej. Podczas selekcji najważniejszy był jeden warunek: pewność, że mężczyźni nie sprawią kłopotu poza bramami więzienia.
– Pierwszy wyjazd do schroniska był znamienny. Niektórzy więźniowie za kratami są już kilkanaście lat. Dlatego sporo czasu spędzali na rozmowach i po prostu cieszeniu się z tego, że znajdują się poza więzieniem. Jednak podczas kolejnych wypraw dało się zauważyć, że los porzuconych zwierząt bardzo dotyka więźniów – mówi Wadim Liśniewski.
Uczestnicy programu sporo czasu spędzają w kociarni. Porządkują pomieszczenia, sprzątają kuwety, ale także oswajają dzikie koty. Kolejne trzy godziny przeznaczone są na pielęgnację psów. Oprócz sprzątania boksów więźniowie opiekują się wybranymi przez siebie psiakami. A wybierają zwłaszcza te, które w schronisku spędziły większość swojego życia – stare i zapomniane. To właśnie im poświęcają najwięcej uwagi. – Po kilku tygodniach widać wyraźnie, że między ludźmi i zwierzakami zawiązała się prawdziwa więź – dodaje Wadim Liśniewski.
Mężczyźni znają imiona swoich podopiecznych, wiedzą, jak do nich zagadać. Sprzątają ich boksy, pielęgnują sierść, czeszą i myją. – Plan zakłada, że program „Wolność na smyczy” potrwa dwa lata. Jednak zrobię wszystko, aby stał się dożywotni – kończy Wadim Liśniewski.
**Zdjęcia udostępione przez Wadima Liśniewskiego