Wydawnictwo Znak „Władcę liczb” reklamuje: „Wrocław to brama do piekła. Kiedy przez nią przejdziesz, nie ma już odwrotu”. Akcja książki toczy się w latach 50. ubiegłego wieku – siedemdziesięcioletni Edward Popielski przyjmuje zlecenie od przedwojennego arystokraty. Sprawa wydaje się banalnie prosta, ale jak to u Krajewskiego, wszystko się komplikuje. Popielski pracuje w prywatnej kancelarii adwokackiej jako pełnomocnik procesowy zbierając materiały o klientach dla swojego szefa.
„Ludzi można skorumpować, ale za żadne skarby nie można zmienić złowrogiego fatum, które jest zapisane w zagadkowych ciągach liczbowych. Niektóre wyrazy tych ciągów zwiastują śmierć niewinnych ludzi. Popielski – matematyk i detektyw w jednej osobie – musi się zmierzyć w ostatniej sprawie swego życia z przeciwnikiem najgorszym z możliwych, którego działania sprawiają ponadnaturalne wrażenie. Staje twarzą w twarz z Władcą Liczb” – pisze o swojej książce Marek Krajewski.
„Wrocław staje się przejściem do mrocznego świata, niebezpiecznym labiryntem. Wystarczy o niewłaściwej porze znaleźć się w niewłaściwym miejscu i otwiera się brama do piekieł. Tutaj okrucieństwo nie ma granic. Tutaj śledzisz każdy gest twojego oprawcy. Tutaj zaczynasz żyć według jego reguł” – dodaje wydawca.
Ak
„Władca liczb” od 11 września w księgarniach, a od końca sierpnia w wersji elektronicznej na czytniki.
Czy wiesz, że
Agnieszka Holland wyreżyseruje serial na podstawie powieści Krajewskiego?