Tłumy wrocławian i przyjezdnych wczesnym popołudniem przychodzą na wrocławskie nekropolie. Na cmentarzu przy ul. Bujwida w głównej alei jest bardzo tłoczno. Przez bramą główną trzeba się przepychać między kupującymi znicze i wychodzącymi z cmentarza. Przy krzyżu w centralnym punkcie cmentarza rośnie krąg zapalonych zniczy.
Przy ul. Bujwida znajdują się groby m.in. prof. Tadeusza Mikulskiego, znakomitego polonisty, malarza Waldemara Cwenarskiego, poety Rafała Wojaczka, wielu profesorów, adwokatów, to także miejsce pochówku wrocławskich kurialistów, sióstr zakonnych.
Pan Adam Kmiecik przyjechał zapalić znicze na grobie wujostwa. – Właściwie krążymy dzisiaj z dziećmi między cmentarzami. Dopytują o rodzinę, kim byli, co robili. To cieszy, że się interesują, ale zdałem sobie, że o niektórych zmarłych w ciągu roku nie pamiętam. Mam wyrzuty sumienia, że tak rzadko ich odwiedzam – mówi wrocławianin.
Mężczyzna wraz z rodziną po Wrocławiu przemieszczał się, korzystając z komunikacji miejskiej. – Samochód został pod domem. Pod cmentarz i tak bym nie dojechał, a korki są ogromne. Byłby kłopot – mówi.
Pod sam cmentarz przy ul. Bujwida mogą wjechać tylko osoby starsze, mające kłopot z poruszaniem się.
Jednak nawet one nie mają szans na dostanie się autem na cmentarze przy ul. Osobowickiej i Grabiszyńskiej. Okolice tych nekropolii są niemal kompletnie zakorkowane. Trudno przejechać nawet dojazdowymi ulicami Obornicką na północy, a w okolicy cmentarza Grabiszyńskiego zablokowana jest nawet ul. Ostrowskiego i okoliczne uliczki osiedlowe.
wto
