Katarzyna Kunka: Wrocławski rynek mieszkaniowy nieustannie się rozwija. Co obecnie najlepiej go charakteryzuje?
Tomasz Stoga: - Mamy do czynienia z tworzeniem inwestycji coraz bardziej przemyślanych. Deweloperzy przywiązują ogromną wagę do tego, by ich oferta była skrojona na miarę potrzeb konkretnych grup odbiorców - ludzi młodych, licznych rodzin czy seniorów. Tym samym rozwija się coraz szerszy wachlarz inwestycji - od mikroapartamentów po przestronne penthouse’y w prestiżowych inwestycjach, gdzie cena za metr kwadratowy oscyluje nawet wokół 15 tys. złotych. Bardzo popularne stają się inwestycje, w których maksimum funkcjonalności i komfortu można uzyskać za relatywnie niską cenę, np. dobrze zaprojektowane 2-pokojowe mieszkania w cenie kawalerek są obecnie na wyciągnięcie ręki. Przykładem jest chociażby miniMAX, którego budowa właśnie wystartowała na Krzykach. To projekt skrojony na miarę możliwości kredytowych tych, dla których pierwsze własne M jest bardzo istotne - młodych rodzin lub osób, które lada moment planują ich założenie.
Z jakimi największymi problemami borykają się miejscowi deweloperzy?
Tomasz Stoga: - Na szczęście mogę raczej wskazać, z czym przestają się borykać. Przede wszystkim znacznie poprawia się współpraca na linii miasto-deweloperzy. W IV edycji Rankingu Miast, opracowanego przez Polski Związek Firm Deweloperskich, Wrocław zajął drugie miejsce pod względem optymalizacji czasu, w jakim wydawane są decyzje dotyczące budownictwa mieszkaniowego. Oznacza to, że współpraca deweloperów z poszczególnymi agendami magistratu układa się pomyślnie. Wspólnie udaje nam się tworzyć coraz lepszy model współpracy, a zyskują na tym w pierwszej kolejności wrocławianie, którzy decydują się na zakup mieszkań i domów na rynku pierwotnym.
W ostatnim czasie trudno było nie zauważyć upadłości tak dużych deweloperów jak Gant czy As- Bau. Jak to wpłynęło na branżę?
Tomasz Stoga: - Takie przypadki zawsze są dla nas trudne, bo siłą rzeczy w masowej świadomości mogą negatywnie wpłynąć na wizerunek branży deweloperskiej. Nie notujemy jednak znaczącego wzrostu braku zaufania do deweloperów. Na mocy ustawy deweloperskiej, jesteśmy zobligowani do transparentnych działań. Cały proces finansowania inwestycji jest dla klienta jawny, a środki wpłacane przez nabywców mieszkań - chronione. Po wprowadzeniu w życie zapisów ustawy deweloperskiej rynek uregulował się. Pozostały na nim jedynie firmy pewne i stabilne.
Dużym wydarzeniem w branży deweloperskiej był tegoroczny Kongres Mieszkaniowy – Dni Dewelopera. Jak Pan ocenia to wydarzenie?
Tomasz Stoga: - Pozytywnie, podobnie jak reszta naszego środowiska. Bardzo wysoka wartość merytoryczna debat tematycznych przełożyła się na możliwość wypracowania rekomendacji dotyczących rozwoju budownictwa mieszkalnego i przyszłości polskich miast. Rekomendacje zostały przyjęte przez rozmaite organizacje sektorowe, m.in. Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów i Związek Banków Polskich, nierzadko stające w opozycji do postulatów branży deweloperskiej. To niebywały sukces kongresu i nas, deweloperów, jako jego gospodarzy.
Co Pana zdaniem zmieni się na rynku mieszkaniowym w najbliższych latach?
Tomasz Stoga: - Wierzę w coraz silniejszą współpracę deweloperów i miast, co może zaowocować tworzeniem inwestycji idealnie wpisujących się w najbliższe otoczenie oraz będących naturalnym wypełnieniem poszczególnych dzielnic, stanowiących z nimi jedną spójną całość. Z kolei dla klientów istotniejsza niż cena za metr kwadratowy może stać się wartość dodana, jaką niosą unikalne funkcje inwestycji czy bliskość propozycji, jakie daje miasto.
Dziękuję za rozmowę.
