Zarówno w duecie ze swoją siostrą Pauliną, jak i samodzielna twórczość Natu jest jak „Miód” na serca jej wielbicieli. Trudno ją zaszufladkować, nie wystawia się na pokaz i czasami można odnieść wrażenie, że nie oczekuje poklasku. Zupełnie nie jak artystka, którą jest bez dwóch zdań. Niektórzy mówią, że mogłaby nawet śpiewać książkę telefoniczną, i tak byłoby przyjemnie, bo barwa jej głosu rozmiękcza słuchacza wystarczająco.