W naturze zostało dzisiaj zaledwie trzy tysiące osobników pięciu podgatunków. Szóstego – tygrysa indochińskiego, nie widziano od ćwierć wieku. Co roku tygrysów ubywa, przede wszystkim z powodu zabobonów funkcjonujących w chińskiej medycynie. Według tej tradycji żołądek tygrysa ma leczyć biegunkę, a kości reumatyzm, serce dodawać odwagi, krew wspomóc siłę woli, zęby dodać męstwa, a genitalia samców poprawiają potencję.
Radosław Ratajszczak, prezes wrocławskiego zoo, przypomina o wstrząsającym odkryciu w lipcu 2018 r. Na prywatnej posesji w Czechach odkryto rzeźnię m.in. tygrysów wraz z wytwórnią pseudo medykamentów na rynek azjatycki. Trafiały tam zwierzęta z prywatnych, często nielegalnych hodowli, jako kocięta pracowały jako modele, później w cyrkach czy parkach rozrywki.
Upiorne zdjęcie z kotkiem
Dodatkową zmorą tygrysów jest rosnąca turystyka w krajach azjatyckich. Dla chwilowej przyjemności są odurzane, często wyrywa się im pazury i zęby, by turysta mógł zrobić sobie zdjęcie z „dzikim” kotem. Rabunkowa wycinka lasów w Azji to kolejna przyczyna malejącej populacji tygrysów.
We wrocławskim ogrodzie zoologicznym można podziwiać tygrysa sumatrzańskiego. To najmniejszy ze współcześnie żyjących tygrysów. Cechują go „bokobrody” i węższe niż u innych podgatunków czarne pręgi.