O nowych zasadach dla dwukierunkowców minister nauki prof. Barbara Kudrycka zaczęła wspominać trzy lata temu. Uznała, że zbyt dużo osób uczy się równolegle na dwóch lub więcej kierunkach i zajmuje tym samym miejsce potencjalnym kandydatom na studia. Wprowadzono ograniczenie: za drugi kierunek studiów trzeba będzie płacić. Z opłaty będzie zwolnione tylko 10 proc. osób z najlepszymi wynikami na roku. Nowe zasady obowiązują osoby, które zdecydowały się na dodatkowe studia w październiku 2013 r.
Studenci protestowali przeciwko takiemu rozwiązaniu. Twierdzili, że biją głównie w osoby ambitne, a drugi i kolejny dyplom wzbogaca CV absolwenta. Urzędnicy nie ustąpili.
Zanim w 2013 r. zaczęły obowiązywać nowe zasady na części uczelni liczba chętnych na więcej niż jeden dyplom znacznie wzrosła.
- W roku 2012 kilkaset osób zadeklarowało, że chce studiować na drugim kierunku. To kilkanaście razy więcej niż w poprzednich latach – mówi Andrzej Charytoniuk z Politechniki Wrocławskiej. – Z pewnością zdecydowało o tym wprowadzenie opłat za drugie studia.
W 2012 r. na Uniwersytecie Wrocławskim dwukierunkowców też było więcej niż zwykle, ale tylko o kilkanaście procent.
Uniwersytet Wrocławski to uczelnia, na której jest ich najwięcej – na studiach I stopnia dwa lub więcej indeksów ma aż 1724 osób. Natomiast na Uniwersytecie Przyrodniczym na więcej niż jednym kierunku uczy się 175 osób. Ilu dwukierunkowców przybyło w tym roku, jeszcze nie wiadomo.
Na Politechnice Wrocławskiej w tym roku na równoległe drugie studia zdecydowało się 17 osób. Najwięcej – dziesięć, na Wydziale Mechanicznym, a pięć na Wydziale Elektrycznym.
- To mniej więcej tyle, ile szło na Politechnice Wrocławskiej na drugie studia przed 2012 rokiem – mówi Andrzej Charytoniuk.
wto