Podniosły się po pucharowej porażce
Koszykarki Ślęzy udanie powróciły do rywalizacji w Energa Basket Lidze Kobiet. Mistrzynie Polski pokonały na wyjeździe PGE MKK Siedlce aż 91:60. To dziesiąte zwycięstwo wrocławianek w rozgrywkach, które umocniło ich pozycję w czołówce tabeli.
Ślęza była zdecydowanym faworytem potyczki w Siedlcach, aczkolwiek niektórzy mogli mieć wątpliwości, jak zespół zareaguje po nieszczęśliwej porażce w dwumeczu z KSC Szekszard w Pucharze Europy. Ku uciesze kibiców wrocławianki odbudowały się, a przeciwko PGE MKK zaprezentowały dobrą dyspozycję, zwłaszcza w ofensywie – świadczy o tym 91 zdobytych punktów.
Koszykarki Ślęzy zdążyły odbudować się po odpadnięciu z rozgrywek Euro Cup i pokonały zespół z Siedlec, fot. Ślęza Wrocław
PGE MKK Siedlce toczył wyrównaną walkę z mistrzyniami Polski tylko w pierwszej kwarcie. Im dłużej trwało to spotkanie, tym Ślęza przejmowała nad nim coraz większą kontrolę. Do przerwy wrocławianki odskoczyły na 12 punktów (40:28). W drugiej połowie zagrały z jeszcze większą werwą i chęcią zdobywania kolejnych punktów. Coraz częściej funkcjonował szybki atak Ślęzy, co przynosiło mistrzyniom Polski łatwe punkty. Efekty było widać na tablicy wyników. Po trzech kwartach było 71:42 dla przyjezdnych.
Ostatecznie wrocławianki pokonały PGE MKK Siedlce 91:60 i w dobrych nastrojach będą przygotowywać się do turnieju finałowego Pucharu Polski w Gdyni. Ten rozpocznie się w najbliższy piątek, a przeciwnikiem Ślęzy w ćwierćfinale będzie Artego Bydgoszcz.
– Najważniejsze, że podnieśliśmy się po trudnym meczu w Pucharze Europy. Skończyliśmy z rozgrywkami międzynarodowymi i teraz skupiamy się tylko na lidze polskiej i Pucharze Polski, który odbędzie się już w przyszłym tygodniu. Cieszę się, że mogliśmy dziś pograć szerokim składem. To samo będzie potrzebne w Gdyni – powiedział po meczu trener mistrzyń Polski, Arkadiusz Rusin.
PGE MKK Siedlce – Ślęza Wrocław 60:91 (18:17, 10:23, 14:31, 18:20)
Ślęza: Marissa Kastanek 20 (4), Karina Szybała 14 (1), Kourtney Treffers 14, Agnieszka Kaczmarczyk 10, Tijana Ajduković 9, Sharnee Zoll-Norman 8, Klaudia Sosnowska 7 (1), Zuzanna Sklepowicz 6, Sonia Ursu 3, Janis Ndiba.
Siatkarskie zespoły w odwrocie
Ostatni weekend z pewnością nie należał do wrocławskich siatkarek i siatkarzy. Oba zespoły solidarnie przegrały swoje spotkania, choć gwardziści zdobyli chociaż jeden punkt w meczu z Chrobrym Głogów.
Podopiecznym Piotra Lebiody nie udało się przedłużyć serii 6 zwycięstw z rzędu, a także zrewanżować drużynie z Głogowa za porażkę w pierwszej rundzie 1:3. Tym razem w hali przy ulicy Krupniczej zawodnicy Gwardii - na własne życzenie - ulegli Chrobremu po tie-breaku.
Gwardia Wrocław poniosła pierwszą porażkę od ponad dwóch miesięcy, fot. Gwardia Wrocław
To był mecz niewykorzystanych szans po stronie gospodarzy. Najpierw w premierowej odsłonie wrocławianie prowadzili już 20:15. Wówczas jednak pozwolili rywalom zdobyć 10 punktów z rzędu i przegrali seta... 20:25. Następnie przy prowadzeniu 2:1 w całym meczu, w czwartej odsłonie gwardziści byli o krok od zwycięstwa za trzy punkty – wygrywali najpierw 21:18, a potem 23:21. Znów jednak wróciły demony z pierwszego seta i to Chrobry przechylił szalę na swoją korzyść (25:23). Po tylu prezentach ze strony rywali głogowianie nie mogli już wypuścić szansy na wygranie tego meczu i ostatecznie po tie-breaku (15:11) zwyciężyli 3:2.
Gwardziści ponieśli pierwszą porażkę od 4 listopada 2017 r. i po 12 rozegranych meczach zajmują czwarte miejsce w ligowej tabeli z dorobkiem 21 „oczek”. Kolejne spotkanie zespół trenera Lebiody rozegra na wyjeździe w najbliższą sobotę – rywalem Astra Nowa Sól.
KS Gwardia Wrocław – SPS Chrobry Głogów 2:3 (-20, 20, 21, -23, -11)
Gwardia: Sternik (7), Jutrzenka (12), Jasnos (19), Obrempalski (10), Nawrocki (9), Jajor (7), Biela (libero) i Lebioda (libero) oraz Polus, Śnieżek, Fijałka (1), Cierniak (8).
Bez atakującej i bez punktów – tak w skrócie można by podsumować wyjazd Impelek do Muszyny. Podopieczne Marka Solarewicza z powodu kontuzji barku Julii Szczurowskiej musiały radzić sobie na parkiecie rywalek bez nominalnej atakującej.
Z konieczności po przekątnej z rozgrywającą zagrała przyjmująca Tamara Gałucha i poradziła sobie znakomicie, zostając najlepiej punktującą zawodniczką meczu (25 „oczek”).
Siatkarki Impela coraz bardziej zbliżają się do dna ligowej tabeli, fot. Impel Wrocław
Niestety to nie wystarczyło, by z Muszynianką zdobyć choćby punkt. Przy stanie 1:2 w setach w końcówce czwartej partii wrocławianki miały dwie piłki setowe i były o krok od doprowadzenia do tie-breaka. Niestety nie wykorzystały swojej szansy i uległy rywalkom 1:3. To już dziewiąta porażka Impelek w 13 kolejkach sezonu 2017/2018 Ligi Siatkówki Kobiet. Wrocławianki wciąż zajmują 11 pozycję w ligowej tabeli (na czternaście drużyn), ale mają na koncie dokładnie tyle samo punktów, co przedostatni PoliBudowlani Toruń.
W najbliższych tygodniach zwycięstwa i zdobycze punktowe będą bardzo potrzebne Impelowi Wrocław. Nie będzie o nie jednak łatwo w najbliższym pojedynku, w którym wrocławianki zmierzą się na wyjeździe z piątą w tabeli ekipą z Piły.
Polski Cukier Muszynianka Muszyna – Impel Wrocław 3:1 (25:21, 25:18, 19:25, 28:26)
Impel: Nichol (5), Murek (9), Gałucha (20), Łozowska, Gierak (13), Chojnacka (13), Stenzel (libero) oraz Trojan (5).
Wysoka porażka w derbach Dolnego Śląska
Początek 2018 roku nie należy do zespołu Radosława Hyżego. Wojskowi po bezbarwnym występie i porażce z Polfarmexem Kutno, tydzień później liczyli na zwycięstwo w derbach Dolnego Śląska z Zetkama Doral Nysą Kłodzko. Niestety, Śląsk był w tym meczu tylko tłem dla znakomicie grających gospodarzy i przegrał derby regionu różnicą aż 16 punktów.
Wrocławianie rozpoczęli spotkanie taką samą piątką, jak przed tygodniem (Jakub Musiał, Jan Grzeliński, Adrian Mroczek-Truskowski, Marcin Bluma i Karol Michałek). Już w pierwszej kwarcie zespół z Kłodzka pokazał siłę i prowadził 18:11.
W drugiej ćwiartce Śląskowi udało się zdobyć zaledwie 3 „oczka” więcej i to za sprawą przede wszystkim błędów obronnych rywali. Tymczasem zawodnicy Marcina Grygowicza wykorzystywali każdą wolną przestrzeń na półdystansie i dystansie. Przed przerwą przewaga gospodarzy urosła już do 16 punktów (41:25).
Początek 2018 roku nie należy do koszykarzy WKS-u. Tym razem zespół Radosława Hyżego przegrał w Kłodzku derby Dolnego Śląska, fot. WKS Śląsk Wrocław
W kolejnych kwartach nic się nie zmieniło i Nysa dowiozła różnicę po drugiej kwarcie do końca pojedynku. Drużyna z Kłodzka pokonała Śląsk Wrocław 88:72. – Graliśmy fatalnie jeśli chodzi o organizację gry w obronie i ataku, ale w tym spotkaniu widać było lepsze momenty, poczynania i chęć zawodników. Zabrakło nam jednak komunikacji, agresji, pomocy w obronie, co Nysa szybko zamieniała na łatwe punkty – ocenił grę swojej drużyny trener Radosław Hyży.
Następne spotkanie zawodnicy Hyżego rozegrają na własnym parkiecie z KK Warszawa. Do tej pory ekipa ze stolicy w I lidze wygrała tylko jeden mecz, więc wydaje się być idealnym rywalem na przełamanie dla Wojskowych.
Zetkama Doral Nysa Kłodzko - WKS Śląsk Wrocław 88:72 (18:11, 23:14, 21:16, 26:31)
WKS Śląśk: Michałek 3, Bluma 8 (1), Mroczek-Truskowski 17 (2), Musiał 7 (1), Grzeliński 15 (1) - Kutta, Pławucki 5 (1), Dziewa 17, Ratajczak.