WKS znów zaliczył zbyt wiele strat i popełnił za dużo fauli, by pokonać przeciwników. Spotkanie w Kaliszu, gdzie swoje domowe mecze rozgrywa Stal, było dla wrocławskich koszykarzy piątym pod wodzą Emila Rajkovicia.
Stal od początku narzuciła twarde warunki i spotkanie toczyło się kosz za kosz. Po stronie gości wyróżniał się Vitaliy Kovalenko, którego w drugiej kwarcie w punktowaniu zastapili Rashad Madden i Jarvis Williams. Swoje "trójki" dorzucili też Kamil Chanas i Michał Jankowski. Nie dało to jednak bezpiecznej przewagi, gdyż dobrą skuteczność prezentował robił duet Curtis Millage i Alexis Wangmene. Dzięki nim do przerwy mieliśmy tylko 42:41 dla Śląska.
Podopieczni Emila Rajkovicia byli skuteczniejsi, ale nie wykorzystywali swoich szans na linii rzutów wolnych (w całym meczu 18/31), a do tego sami często przekraczali przepisy.
Wynik co chwilę oscylował wokół remisu, jednak w końcówce więcej zimnej krwi pokazali gospodarze. Bardzo ważną trójkę trafił Marcin Sroka, a kolejne oczka dorzucał też super strzelec Millage. Pół minut przed końcem Stal prowadziła pięcioma oczkami, ale wtedy nadzieję w trójkolorowe serca wlał kapitan Chanas. Trafił trójkę i wynik pozostawał sprawą otwartą. Sroka nie pomylił się jednak na linii rzutów wolnych, po chwili stratę popełnił Mateusz Jarmakowicz i zwycięstwo uciekło. WKS uległ ostatecznie 82:87.
Po tej porażce Śląsk legitymuje się złym bilansem 2-7. Szansa na jego poprawę 7 grudnia o 20:35 - WKS podejmie w Orbicie Turów Zgorzelec w koszykarskich derbach Dolnego Śląska. Wcześniej, już w środę, mecz we Wrocławiu z Royal Hali Gaziantep w VI kolejce FIBA Europe Cup. Początek spotkania o godzinie 18:30.