Gospodarze sobotniego spotkania do ostatnich sekund 30-tej kolejki balansowali na granicy między grupą spadkową, a grupą mistrzowską Ekstraklasy. Ostatecznie jednak, w wyniku zdarzeń boiskowych i tych pozasportowym znaleźli się w dolnej ósemce, która walczy o utrzymanie w lidze. To z pewnością miało wpływ na psychikę zespołu, ponieważ w pierwszych dwóch meczach rundy finałowej „Górale” dwukrotnie przegrali z Termaliką i Górnikiem Zabrze, przez co osunęli się na 14 miejsce w tabeli. Mecz ze Śląskiem będzie dla nich jednym z tych pojedynków „o życie”, na który wyjdą zdeterminowani i agresywni. Śląsk z kolei znajduje się w zgoła odmiennej sytuacji. Wrocławianie przechodzą przez najlepsze chwile w całym sezonie. Efektowna wygrana z Jagiellonią Białystok była już szóstym meczem z rzędu bez porażki. WKS, wraz z Wisłą Kraków jest najlepszym zespołem rundy finałowej w grupie spadkowej i na dziś nikt nie wyobraża sobie spadku do drugiej ligi.
Euforyczne nastroje tonuje jednak Mariusz Rumak - Nie jestem hurraoptymistą, żeby mówić, iż to było najlepsze spotkanie. Mamy tylko 21 punktów. A Śląsk w tym składzie powinien mieć ich więcej. Dopóki nie będzie matematycznie pewne, że się utrzymamy, nie będzie spokoju w drużynie. Ja o to zadbam. Do składu WKS – u po odbyciu dwumeczowej kary zawieszenia za nadmiar żółtych kartek wraca Mariusz Pawelec. To jeden z wielu zawodników będący ostatnio w znakomitej formie. Do tego grona rzecz jasna trzeba dołożyć idola publiczności Ryotę Moriokę, który z minuty na minutę każdego kolejnego meczu zadomawia się coraz lepiej w ekipie z Wrocławia, czego efektem są jego znakomite zagrania i, oczywiście gole. Japończyk jak dotychczas jest talizmanem zespołu Rumaka – gdy strzela bramkę, Śląsk zawsze wygrywa. Innym graczem, który może zdecydować o losach spotkania jest Bence Mervo. Napastnik chyba na dobre zadomowił się w pierwszym składzie, a pokładane w nim zaufanie spłaca kolejnymi bramkami. „Dublet” z Jagiellonią tylko potwierdza snajperski nos Węgra. O krok od przejścia do historii klubu jest kapitan Piotr Celeban, któremu brakuje tylko jednej bramki, by zostać najskuteczniejszym obrońcą w dziejach Śląska.
Oba zespoły zmierzą się ze sobą po raz trzeci w tym sezonie. Co ciekawe, w każdym z tych meczów wrocławską drużynę prowadził inny trener. W 6 kolejce podopieczni wówczas Tadeusza Pawłowskiego zremisowali w stolicy Dolnego Śląska z „Góralami” 1:1. W meczu rewanżowym pod koniec grudnia WKS wygrał w Bielsku – Białej 1:0, a na ławce trenerskiej „Wojskowych” zasiadał Romuald Szukiełowicz. W sobotnie popołudnie przed swoją szansą pokonania Podbeskidzia stanie Mariusz Rumak.