Rzut wolny w koszykówce to miecz obosieczny [WIDEO]

Wysocy mają trudniej?

Rzut wolny to zmora graczy wysokich. Jeden z najlepszych środkowych wszechczasów Shaquille O’Neal trafiał niedużo ponad 50 procent swoich osobistych. Ten sam problem ma Dwight Howard, dlatego powstała m.in. taktyka nazwana sfauluj Shaqa. W newralgicznych momentach spotkania obrońcy faulowali gracza, który słabo wykonywał rzuty wolne, aby ten mylił się z linii. Czasami się opłacało i pozwalało nawet odrobić straty do rywala.

Problemu z rzutami wolnymi nie miał za to nigdy Jerzy Binkowski. Ten wysoki zawodnik znany jest przede wszystkim z rewelacyjnego i praktycznie niemożliwego do powstrzymania rzutu hakiem, ale repertuar zagrań Binkowskiego był dużo, dużo większy.

Jeszcze niedawno Binkowski urządzał sobie pojedynki rzutowe z dużo młodszymi od siebie byłymi graczami Śląska, których szeroka publiczność rozpoznaje jako strzelców z dystansu. Binkowski pokonywał ich bez większego problemu. Ci byli jednak świadomi tego, jak rewelacyjnie ułożoną ma on rękę. Środkowy udzielał też srogich lekcji na linii rzutów wolnych swoim studentom, którzy pewni swego podejmowali wyzwanie. Przegrywali z kretesem, a klasowy gracz, jeden z najlepszych w historii polskiej koszykówki, przy dziesięciu oddanych rzutach mylił się może maksymalnie dwukrotnie.

Wolne kluczem do zwycięstwa?

Rzut wolny, potocznie zwany osobistym, często decyduje o tym, czy zespół schodzi z parkietu zwycięsko. W Tauron Basket Lidze z taką sytuacją mieliśmy styczność w niedawno zakończonych finałach. W meczu numer trzy Łukasz Koszarek został sfaulowany w ostatniej sekundzie spotkania, kiedy jego zespół przegrywał jednym punktem. Koszarek, najlepszy polski rozgrywający, pewnie wykonał dwa wolne, a jego Stelmet mógł cieszyć się ze zwycięstwa.

– W takich sytuacjach starasz się skoncentrować, nie myśleć o niczym innym z wyjątkiem tego, co trzeba właśnie zrobić – mówi reprezentacyjny rozgrywający.

Podobnego zdania jest legenda koszykówki w Polsce, Maciej Zieliński. – Decydującego osobistego trzeba po prostu rzucić. Jak zaczniemy się zastanawiać, rozmyślać i kombinować, to zaczynają się problemy – mówi były gracz Śląska.

Zieliński podkreśla też, że najistotniejsza jest wypracowana na treningu automatyka, powtarzalność, ale też koncentracja. Istotnym elementem wykonywania rzutów wolnych wydają się być... kibice, którzy skutecznie mogą przeszkodzić w trafieniu gwizdając czy machając przedmiotami za koszem. – Kibice raczej nie przeszkadzają, tak naprawdę na parkiecie jesteś tylko ty i kosz. Trzeba się skupić na obręczy i oddać rzut –  tłumaczy Zieliński.

Nie wszyscy mają jednak taki charakter jak Zieliński czy Koszarek. Ten drugi tłumaczy, że publiczność czasem może zmobilizować, ale też usztywnić. – Na pewno czuć presję i odpowiedzialność – mówi.

Rzut wolny to najłatwiejszy rzut w koszykówce, ale jest mieczem obosiecznym. Może być zabójczy zarówno dla wykonującego jak i przeciwnika.

SR