Mała RyśUla po urodzeniu była małym i słabym kotem, ale po trzech miesiącach osiągnęła zadowalające rozmiary i masę ciała. Teraz rozwija się prawidłowo i staje się coraz bardziej samodzielna, dlatego trudno wypatrzeć je w gąszczu zieleni na wybiegu, który odwzorowuje środowisko życia rysi.
Jej rodzice to Orkan i Pandora. Para niemal każdej wiosny ma młode, do bieżącego roku odchowała ich ponad 20. Orkan jest wybrednym kotem – najbardziej smakuje mu wołowina i ewentualnie przepiórki. Pandora jest mniej kapryśna, ale i mniej ufna. Można za to powiedzieć, że jest odważniejsza. To najczęściej ją, siedzącą na głazach, można zobaczyć na wybiegu.
300 takich rysi
Populację dziko żyjących rysi w Europie szacuje się na niespełna 10 000 osobników. W Polsce jest ich około 300, dzięki m.in. ścisłej ochronie tego gatunku (od 1995 r.) oraz programom typu „born to be free”. To program przywracania rysów naturze. Po roku spędzonym w zoo, czyli do osiągnięcia dojrzałości, osobniki objęte programem zostają przewiezione do miejsca, gdzie będą przystosowywane do życia w lesie. W jednym z takich programów bierze udział urodzony we Wrocławiu ryś o imieniu Orpan, brat RyśUli. Pracownicy zoo liczą na to, że ona też znajdzie miejsce w takim programie, aby jej potomstwo mogło żyć w środowisku naturalnym.
Ryś eurazjatycki, bo do tego gatunku należą wrocławskie koty, obecny był przez wieki na terenie niemal całej Europy, Azji i Bliskiego Wschodu. Na polskich ziemiach kiedyś pospolity, dziś można go spotkać jedyne na południu i wschodzie. Wystarczyły trzy wieki, aby przetrzebić jego populację. Bezpośredni wpływ na to miały trzy czynniki – kłusownictwo dla pozyskania futer, drastyczny spadek bazy pokarmowej na skutek polowań i skurczenie się lasów oraz poszatkowanie ich drogami i osiedlami ludzkimi.
Ryś, zwany dawniej ostrowidzem, od wieków stanowił atrakcję dla łowczych na polskich ziemiach. Dopiero w 1995 r. przywrócono i zaostrzono ochronę rysi w Polsce.
materiały prasowe Zoo Wrocław