wroclaw.pl strona główna Kulturalny Wrocław – najświeższe wiadomości o kulturze Kultura - strona główna

Infolinia 71 777 7777

4°C Pogoda we Wrocławiu
Ikona powietrza

Jakość powietrza: brak pomiaru

brak danych z GIOŚ

wroclaw.pl strona główna
Reklama
  1. wroclaw.pl
  2. Kultura
  3. Aktualności
  4. „Cztery opowiadania” – wystawa malarstwa Lva Sterna w NFM. Rozmowa z artystą
Kliknij, aby powiększyć
Fragment plakatu wystawy Lva Sterna Mat. pras.
Fragment plakatu wystawy Lva Sterna

„Czas”, „Metamorfozę”, „Horyzonty” i „Osmosis” to malarskie opowiadania, będące osobistą historią Lva Sterna – artysty, którego sztukę możemy zobaczyć w foyer Narodowego Forum Muzyki od 3 września do 31 października.

Reklama

Jak się Pan czuje ze swoimi obrazami w osobliwej przestrzeni NFM?

Myślę, że jest to bardzo mądre pytanie na początek wywiadu, bo jest bezpośrednie i moja reakcja też musi być taka: bezpośrednia i nieskomplikowana. Samo zjawisko jest bardzo ciekawe. Uważam, że warto robić wystawy, radzę to też swoim kolegom. Na wystawie widzisz swoje dzieła zupełnie inaczej niż w pracowni czy w swoim domu. W tym innym kontekście, i to jest tak ważne. Uważam, że nawet podstawowe, aby nie wejść w jakiś ciemny zaułek, czy drogę, która prowadzi donikąd. To naprawdę jest duże przeżycie, a szczególnie w przypadku przestrzeni Forum Muzyki, które znam od dawna. Wcześniej moje zdanie o architekturze tego miejsca było wynikiem wizyt na koncertach.

W czasie przygotowań do wystawy, kiedy spędziłem tam parę dni, ta przestrzeń wpłynęła na mnie niesamowicie, co więcej: myślę, że zmieniła mnie jako człowieka i artystę. Podam przykład moich czterech rzeźb architektonicznych, które wystawiam. Stoją symetrycznie w centralnym miejscu NFM i otrzymały wymiar bardzo dla mnie zaskakujący. Jednocześnie świadomość, że jest to pałac muzyki jest dla mnie szczególna, ponieważ maluję z muzyką cały czas i jestem bardzo blisko muzyki.

Czy „Czas”, „Metamorfozę”, „Horyzonty” i „Osmosis” łączy jakaś wspólna historia, czy są to odrębne malarskie opowiadania?

Ktoś obiektywny musiałby to określić. Od wczesnego dzieciństwa pracuję bez przerwy, maluję cyklami, które czasami różnią się dosyć wyraziście jeden od drugiego; czasami są kontynuacją, ale z pewnymi zmianami. Wystawa w NFM to sześć, siedem ostatnich lat mojej pracy. Kuratorka Iwona Rosiak widzi bardzo mocne powiązania w przejściach od jednego cyklu do drugiego. Ja widzę to bardziej odrębnie. Związane jest to z procesem twórczym.

Kiedy kończę cykl i odkrywam coś nowego, wpadam wtedy w entuzjazm na najbliższe miesiące czy nawet dwa, trzy lata. Dlatego też widzę te różnice. To są różne przygody artystyczne, i w tym ostatnim przypadku trochę filozoficzne, że nagle coś odkrywasz. Ja to określam jako szczyt twórczy, chodzi o to, w jaki sposób myśli, pomysły, odkrycia można przenieść na język malarski. To jest najbardziej fascynujące.

Które z namalowanych opowiadań ma dla Pana szczególne znaczenie?

Najbardziej szczególne jest „Osmosis”, bo praca nad tym cyklem zajęła mi najwięcej czasu – aż cztery lata. Zanurzyłem się w niego dosyć głęboko, już nawet myślałem, że będę tak cały czas malował. Jest to seria robiona widelcami, a nie pędzlami. Sama technika polega na pokrywaniu warstw farby kolejnymi warstwami przed ich całkowitym wyschnięciem, a następnie drapanie ich widelcem oraz odkrywanie, prawie takie archeologiczne, co jest pod tym. Uczucie, którego doświadczam przy odkrywaniu, jest bardzo fascynujące, mimo że niezupełnie panuję nad rezultatem, co się wydaje dziwne, na pewno, ale myślę, że właśnie to jest najlepsze w sztuce. Przypadkowość rzeczy wydarzających się pod ręką artysty.

Mówiąc o pracach, które mają dla mnie szczególne znaczenie, podkreśliłbym moją ostatnią, największą, zatytułowaną „Czas zjednoczonej Europy”. Podróżując po Paryżu i Wiedniu, miałem możliwość doświadczenia sztuki współczesnej w Europie. Oszołomił mnie jej rozmach i połączenie z rzeczywistością. To wtedy właśnie powstał pomysł serii „Czasu”, gdzie łączę różne ramy czy blejtramy, żeby połączyć to z aktualnym tematem Europy. W obrazie zwracam uwagę, że czas wspólnej Europy jest określony i ograniczony, nie jest na zawsze.

„Metamorfoza” to zbiór obrazów silnie związanych z Wrocławiem. Proszę opowiedzieć o tej relacji.

Warsztatem tych obrazów jest łączenie płócien ze starymi ramami, które kupuję na rynku staroci we Wrocławiu i następnie kroję je na kawałki. Prace te wyrażają wiele osobistych przeżyć, jednym z nich jest moje przywiązanie do Wrocławia. Z czasem to przywiązanie zaczęło dotyczyć również w sposób szczególny Breslau z lat dwudziestych, miasta, które było niesamowicie kulturalne, w którym architektura i urbanizm bardzo się rozwijały. Cykl został nazwany „Metamorfoza” ponieważ rola ramy zostaje zmieniona, w obrazie staje się częścią dzieła sztuki.

Czy możemy poznać Pana artystyczne plany? Mam na myśli kolejną wystawę.

W styczniu przyszłego roku będę miał wystawę cyklu „Metamorfozy” w Arsenale we Wrocławiu. Ponadto przyjemnie mi było przekonać się, że cykl „Czas” ma poważne i głębokie znaczenie, również dla innych ludzi. Dlatego też planuję ten cykl rozwijać, kontynuować i dążyć w tym kierunku.

Rozmawiała Agnieszka Szachnowska-Cybulska

Bądź na bieżąco z Wrocławiem!

Kliknij „obserwuj”, aby wiedzieć, co dzieje się we Wrocławiu. Najciekawsze wiadomości z www.wroclaw.pl znajdziesz w Google News!

Reklama
Powrót na portal wroclaw.pl