Początek meczu zwiastował duże większe emocje. Biało-czerwoni już w czwartej minucie wyszli na prowadzenie po golu Jakuba Świerczoka, który w polu karnym otrzymał podanie od Przemysława Frankowskiego. Świerczok płaskim strzałem w krótki róg zmusił do kapitulacji Antona Szunina.
Polacy nie odpuszczali i po każdej stracie piłki od razu atakowali rywala. Pressing oraz kontrola nad grą nie trwała jednak długo. Rosjanie z każdą minutą czuli się coraz pewniej na murawie wrocławskiego stadionu, co zaowocowało golem w 21 minucie. Strzelał Wiaczesław Karawajew, a znakomitą asystę zanotował Aleksandr Gołowin - to była najlepsza akcja całego meczu.
W pierwszej połowie kolejne sytuacje mieli Świerczok, który trafił w poprzeczkę oraz strzelający z dystansu Mateusz Klich. W samej końcówce doskonałą okazję zmarnował Karol Świderski strzelając głową w sam środek bramki po wrzutce w pole karne. Świderski wokół siebie nie miał żadnego z rosyjskich obrońców.
– Chcemy posiadać piłkę na połowie rywala, odbierać ją jak najszybciej, by stwarzać sobie sytuacje bramkowe. Nie zapominamy przy tym o przeciwniku – jak zachowywać się w obronie, jak grać odpowiedzialnie, by potrafić się obronić. Musimy unikać rzeczy dezorganizujących grę zespołu – powiedział przed meczem z Rosją Paulo Sousa, selekcjoner reprezentacji Polski.
Tych założeń nie udało się zrealizować. Większe posiadanie piłki mieli Rosjanie, a w defensywie Polaków panował chaos. To sprowokowało Sousę m.in. do ściągnięcia z boiska Kamila Piątkowskiego i zastąpienia go Janem Bednarkiem. Na początku drugiej połowy na murawie pojawili się także Bartosz Bereszyński i Kamil Jóźwiak. Szczególnie ten drugi pokazał się z dobrej strony próbując rajdów prawą flanką oraz środkiem boiska. Jóźwiak był jednym z nielicznych polskich piłkarzy, którzy w drugiej połowie szybko dobiegali do przeciwnika i próbowali agresywnie odebrać piłkę.
W drugiej połowie żaden z zespołów nie stworzył klarownej sytuacji bramkowej. Rosjanie próbowali kontrolować przebieg gry, a Polacy kontrować, lecz i jedni, i drudzy nie potrafili postawić kropki nad i. Polska bez Roberta Lewandowskiego i kilku innych podstawowych zawodników nie potrafiła zdominować wyżej notowanego rywala.
Paulo Sousa ma nad czym pracować przed mistrzostwami Europy. Opóźnione o rok z powodu pandemii koronawiruso Euro 2020 rozpoczyna się 11 czerwca. Polska w grupie zagra ze Słowacją (14 czerwca, godz. 18.00, Petersburg), Hiszpanią (19.06.2021, godz. 21.00, Sewilla) i Szwecją (23.06.2021, godz. 18.00, Petersburg). Sam szkoleniowiec na pomeczowej konferencji prasowej podkreślał, że drużyna dobrze zaczęła mecz, stosowała pressing, ale po golu oddała inicjatywę.
– Daliśmy im zbyt dużo szans, zbyt dużo miejsca na podania i dryblingi – zauważył Sousa. Portugalczyk przyznał jednak, że jest usatysfakcjonowany tym, czego dokonali biało-czerwoni we wtorkowy wieczór. Szczególnie obrona złożona z Michała Helika, Tomasza Kędziory, Kamila Piątkowskiego i Tymoteusza Puchacza.
Polska - Rosja 1:1
Polska: Fabiański – Kędziora (56. Bereszyński), Helik, Piątkowski (56. Bednarek), Puchacz – Frankowski (80. Linetty), Krychowiak, Klich (70. Kozłowski), Kownacki (56. Jóźwiak) – Świerczok, Świderski (67. Moder)
Rosja: Szunin (63. Safonow) – Kudriaszow, Semenow (46. Diwiejew), Dżikija, Karawajew, Ozdoev (57. Mukhin), Zobnin, Kuziajew (67. Żirkow), Gołowin, Miranczuk (63. Żemaletdinow), Dziuba (67. Zabolotny)