O tym, że awansowali do czołowej szóstki mistrzostw świata, polscy siatkarze dowiedzieli się na 80 minut przed ostatnim spotkaniem drugiej fazy turnieju z Francją. Stało się tak dzięki reprezentacji Argentyny, która pokonała USA 3:2, odsyłając tym samym Amerykanów do domu. Radość w polskiej ekipie była ogromna, chociaż nie aż taka, jak szkoleniowca Iranu Slobodana Kovaca. Serb oglądający ten mecz w biurze prasowym, krzyczał i podskakiwał z radości.
Francja dobrze rozpracowana?
Dobrze się złożyło, że ostatni mecz tej fazy turnieju Polacy grali z "Trójkolorowymi". Któż bowiem lepiej i dokładniej mógłby wiedzieć, co potrafią poszczególni zawodnicy tej ekipy, niż ten, który jeszcze do niedawna ją prowadził - czyli asystent trenera reprezentacji Polski Philippe Blain i ten, który jeszcze niedawno w niej grał - Stephane Antiga.
W pierwszym secie grający już bez obciążenia Polacy, jeszcze przed drugą przerwą techniczną wywalczyli sobie 3-4 punktową przewagę. Znów, podobnie jak w spotkaniu z Iranem, świetnymi zagraniami popisywał się Mariusz Wlazły. W końcówce tego seta będący "na fali" biało-czerwoni jeszcze powiększyli przewagę i wygrali partię do 18.
Francuzi nie zamierzali w kolejnej fazie turnieju trafić na jedyny niepokonany na tych mistrzostwach zespół, czyli Brazylię i w połowie drugiego seta, to oni wypracowali sobie sporą przewagę (14:9). W końcówce tej partii głównie za sprawą Dawida Konarskiego, nasi siatkarze zbliżyli się do "Trójkolorowych" (20:22), ale równie dobrze w ataku po przeciwnej stronie siatki spisywał się Mory Sidibe i to właśnie czarnoskóry Francuz mocnym zbiciem zakończył tego seta (25:21).
W trzecim, gdy nastała druga przerwa techniczna, wydawało się, że bliżej zwycięstwa w grupie są Francuzi, bowiem oni do zajęcia pierwszego miejsca w grupie E potrzebowali wygrać jedynie dwa sety. Trójkolorowi prowadzili 16:14, ale od tego momentu grającym na granicy ryzyka Polakom, niemal wszystko wychodziło, a rywale zaczęli się gubić. Polacy prowadzili 24:21, ale jak to w siatkówce, nagle przeciwnik "wrócił do gry". Rywale zdobyli dwa punkty z rzędu, na szczęście w kolejnej akcji Sidibe posłał piłkę w aut (25:23).
Tie-break tylko dla statystyków
„Trójkolorowi” wygrali czwartego seta i tym samym zapewnili sobie pierwsze miejsce w grupie, a to oznacza, że nie będą musieli w kolejnej fazie turnieju grać z Brazylijczykami. Wynik tie-breaku ważny był jedynie dla statystyków, ale Polacy udowodnili, że zależy im na zwycięstwie. Po bardzo wyrównanym pojedynku biało-czerwoni wygrali 15:12.
Polska – Francja 3:2 (25:18, 21:25, 25:23, 22:25, 15:12).
Zobacz także:
AL/mic