wroclaw.pl strona główna Najświeższe wiadomości dla mieszkańców Wrocławia Dla mieszkańca - strona główna

Infolinia 71 777 7777

2°C Pogoda we Wrocławiu
Ikona powietrza

Jakość powietrza: umiarkowana

Dane z godz. 06:45

wroclaw.pl strona główna
Reklama
  1. wroclaw.pl
  2. Dla mieszkańca
  3. Przydatne informacje
  4. Wrocławianie z pasją
  5. Ona to żywioł silniejszy od Yolandy!

Naprawiała to, co zniszczył tajfun. Pracowała ciężko jak drwal. Ale największe spełnienie znalazła w przywracaniu równowagi, spokoju i namiastki prawdziwego dzieciństwa filipińskim maluchom. Małgorzata Szumska, jeszcze studentka lalkarstwa wrocławskiej szkoły teatralnej, wróciła właśnie z Filipin. O swoich przygodach opowiedziała portalowi www.wroclaw.pl

W grudniu Małgosia zdradziła nam, jaki jest jej wymarzony prezent pod choinkę http://www.wroclaw.pl/o-choinka-vol-8

Miała pewność już wtedy, że mama, wiedząc co uszczęśliwi córkę, sfinansuje jej podróż na Filipiny. Wrocławianka na początku stycznia wyruszyła w podróż i dołączyła do grup wolontariuszy z całego świata zjednoczonych w organizacji YPDR (Young Pioneer Disaster Response). Ich wysiłki miały koncentrować się na pracy przy odbudowywaniu domów dla Filipińczyków, poszkodowanych w wyniku listopadowej katastrofy, obdarzonej, jak wszystkie najstraszniejsze żywioły, niewinnym kobiecym imieniem – Yolanda.

Spakowałaś plecak, pokonałaś tysiące kilometrów i dotarłaś na Filipiny. No i co?

– Dotarłam na wyspę Bantajan, taksówka dowiozła mnie do miejscowości Cebu City na północy wyspy i zabrałam się do roboty na budowie. Mieszkający tam Filipińczycy zaraz po tragedii, która rozniosła ich domy, dostali od humanitarnych organizacji namioty. Namioty to nie domy. Kilka tysięcy ludzi jest tam bez dachu nad głową, nie trzeba było dodatkowo motywować się do pracy, wystarczał widok tych ludzi. Dzień zaczynałam o szóstej rano prowadzeniem jogi dla dużej grupy. Znasz mnie, wiesz, że nie usiedzę w miejscu, muszę działać. Potem, do siedemnastej, razem z innymi wolontariuszami pracowałam na budowie: nosiliśmy gruz, zbijaliśmy dechy, kładliśmy dachy. W zasadzie bliższe prawdy byłoby stwierdzenie „nosiłyśmy”, „wbijałyśmy gwoździe”, bo było nas tam 15 bab. Może faceci mogliby zrobić to szybciej, ale i my dawałyśmy radę. A potem przyszedł deszcz, fatalna pogoda i nastała depresja.

Bo nie było co robić?

– Musieliśmy się przenieść do budynków. Na początku wzięliśmy się za naprawianie krzeseł i robienie stołków. Bo dzieci w szkole siedzą tam na ziemi albo po trzy dzieciaki na jednym krześle. Ale potem zabrakło nam drewna. Zresztą nie tylko tego, bo z powodu sztormów wstrzymano żeglugę do wyspy i zaczynało brakować dostaw jedzenia. Zajadaliśmy tylko ryż. I wtedy wpadłam na ten pomysł, postanowiłam zrobić dla dzieci teatrzyk!

No i to było to! Gdy rozmawiałyśmy przed Twoim wyjazdem, ubolewałam, że nie masz czasu na granie, bo nosi Cię po świecie. A tu raptem oglądam w internecie filmik, na którym widzę, jak odjeżdżasz na pace ciężarówki, a za wami goni chmara filipińskich dzieci, wiwatując, śmiejąc się, machając na pożegnanie. No i okazało się, że tylko żywioł może zwyciężyć żywioł!

– Tak, teatrzyk okazał się strzałem w dziesiątkę! Wymyśliłam to sama i wciągnęłam w działania fajną grupę ludzi. Ulubioną lalkę zabrałam ze sobą w podróż, nie ruszam się bez niej. Resztę zrobiliśmy z tego, co było pod ręką – na przykład głowy z orzechów kokosowych. Na początku to miał być mały projekt – chcieliśmy uczyć dzieciaki, by myły ręce, nie wyrzucały śmieci na ulicę. I z tego niespodziewanie wybucha coś wielkiego: gramy codziennie nawet 10 spektakli, trafiamy do 3500 dzieciaków w tydzień! Uświadamiam sobie szybko, co to dla nich znaczy – przecież nagle pojawia się w ich świecie, bez filmów, komputerów, nawet bez książeczek z obrazkami, coś barwnego, bajecznego, magicznego – teatr. Okazało się, że na tej wyspie nigdy jeszcze nie było żadnej grupy teatralnej, dzieci na oczy nie widziały żadnego przedstawienia! No i to było widać, że normalnie dzieciakom miażdżyło mózgi! (śmiech).

Szumska potrafi!

– A właśnie! Dzięki portalowi polakpotrafi.pl mój projekt teatralny ma szansę na kontynuację. Tam ludzie zbierają pieniądze na szczytne cele. Ja zachęcam do finansowania teatru dla filipińskich dzieci. Muszę przecież tam wrócić i dalej to robić. Widziałam, jaką to ma moc, jak pozwala cieszyć się tym dzieciakom. One naprawdę przeżyły straszne, traumatyczne chwile, poznały prawdziwy strach, boją się nadal. Nasze lalki dawały im uśmiech. Gdy poprosiliśmy naszych małych widzów, żeby narysowali coś, co sprawia, że czują się bezpiecznie, niektóre starsze dzieci napisały na kartkach moje imię. Poryczałam się. No więc 17 lutego mam obronę pracy magisterskiej na PWST, a 20 lutego wracam na Bantajan i dalej jeździmy z przedstawieniami po Filipinach.

Szalona!

– Teraz to już nie będzie działanie na spontanie, tylko dobrze obmyślony plan. Będę prowadzić, tak jak wcześniej, puppet show dla maluchów, zaś z grupą 14-17-latków mam zamiar przygotować musical, jakąś uproszczoną wersję broadwayowskiej produkcji. A ponadto, jako świeżo upieczona absolwentka kursów coachingu – właśnie w miniony weekend odebrałam dyplom – chcę wykorzystać swoje umiejętności w pracy z dziećmi z traumą. Tajfuny są specyfiką tych rejonów, będą się powtarzać, jedyne, co można zrobić dla tych ludzi, to dać im psychologiczne wsparcie, pozwalające radzić sobie z takimi tragediami. Umiem wywołać uśmiech na dziecięcych twarzach, może mam klucz do ich serc, mogę im pomóc.

Fajnych ludzi spotkałaś?

– Ktoś, kto chce zostać wolontariuszem, jest zawsze fajnym człowiekiem! Ludzie, którzy decydują się oddać swój czas, swoje siły i energię, by pomagać innym, to na ogół zakręcone jednostki! (śmiech) To było fascynujące mieć ich przy sobie codziennie, będę za nimi tęskniła. Jesteśmy w kontakcie, mam nadzieję, że utrzymamy więź długo. A na wyspie na mój powrót czeka Kris, chłopak, z którym już pracowaliśmy razem i postanowiliśmy kontynuować wspólnie teatralne projekty. Jest aktorem, ma ten atut, że znając miejscowy język, ma łatwość werbalnego dotarcia do małych widzów. Możemy wtedy działać nie tylko obrazem, gestem, ale też i słowem. Jeśli uda się nazbierać wystarczającą ilość pieniędzy, będziemy mogli zbudować prawdziwą scenę, zapełnić ją większym tłumem lalkowych postaci, starczy nam środków na paliwo, by dotrzeć do najdalszych zakątków wyspy, do niewielkich wiosek i osiedli. Warto to zrobić, bo ci ludzie są warci tego, żeby im pomagać z całych sił. Najpiękniejszą nagrodą jest uśmiech – co ja mówię uśmiech! – radosny, głośny śmiech tych maluchów i szczęście w ich oczach.

Rozmawiała: Barbara Chabior fot. archiwum Małgorzaty Szumskiej

Małgorzata Szumska – aktorka, lalkarka, studentka PWST (tuż przed finalną rozgrywką o dyplom, o który walczyć będzie 17 lutego), instruktorka jogi, instruktorka pole dance, coach, przewodniczka turystyczna (oprowadza m.in. po kopalni złota w Złotym Stoku), podróżniczka-blogerka (autorka świetnego blogowego zapisu podróży szlakiem swoich przodków po Syberii „Zielona sukienka”), a przede wszystkim poszukiwaczka przygód. W lokalnym wrocławskim fejsbukowym konkursie „sprawdź, jakim budynkiem jesteś”, od kilku dni krążącym po sieci, Szumska jest Solpolem – barwnym, indywidualnym i niepoprawnym...

Chcecie pomóc? Szczegóły tu:

http://polakpotrafi.pl/projekt/pacynki-na-filipinach

Bądź na bieżąco z Wrocławiem!

Kliknij „obserwuj”, aby wiedzieć, co dzieje się we Wrocławiu. Najciekawsze wiadomości z www.wroclaw.pl znajdziesz w Google News!

Reklama
Powrót na portal wroclaw.pl