Ukraina wciąż niespokojna po zeszłotygodniowej decyzji najwyższych władz tego kraju o odstąpieniu od podpisania umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską na szczycie w Wilnie.
Dla dużej części Ukraińców to koniec marzeń o "lepszym jutrze". Opozycjoniści wzywają do ulicznych protestów, a te brutalnie rozpędzane są przez milicyjne siły specjalne. Dezyzja władz państwowych szczególnie dotknęła znanych z proeuropejskiego nastawienia mieszkańców Lwowa. Dlatego też w nocy z soboty na niedzielę do mera tego miasta Andreja Sadowego zadzwonił prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz. Rozmowa dotyczyła sytuacji na Ukrainie i w samym Lwowie.
- Z naszej rozmowy wynika, że lwowiacy, choć pełni przykrych emocji, nie tracą nadziei i wciąż wierzą, że droga do Unii Europejskiej nie została zamknięta raz na zawsze - powiedział prezydent Dutkiewicz. - Ja także mam nadzieję, że spełni się ukraiński sen o normalności i kiedyś, gdy będziemy się odwiedzać, nie będzie już wielogodzinnych postojów na granicy - dodał Rafał Dutkiewicz.
W czasie kilkunastominutowej rozmowy panowie przypominali, że do rangi szczególnego symbolu urasta wspólny, chóralny śpiew wrocławskiej i lwowskiej młodzieży hymnu Unii Europejskiej "Ody do radości" w trakcie odsłonięcia ufundowanego przez Wrocław pomnika pomordowanych profesorów lwowskich. Pozostaje mieć nadzieję, że będzie wiecej okazji do takich wspólnych wykonań. Jedną z nich mógłby być powrót do pomysłu przedłużenia modernizowanej paneuropejskiej trasy kolejowej aż do Lwowa, oczywiście o zachodnim rozstawie szyn, za czym obaj szefowie miast już wiele miesięcy temu optowali w pismach do właściwych ministerstw.- Jestem głęboko przekonany, że taka kolej w końcu powstanie, bo leży to w naszym interesie. Na razie razie będziemy obserwować to co się dzieje na Ukrainie i pomagać jeśli zajdzie taka potrzeba - podsumował swoją rozmowę z merem Lwowa prezydent Rafał Dutkiewicz.