Z końcem października zaczyna się najniebezpieczniejsza pora roku dla pieszych. W niedzielę rano znaleziono w rowie przy drodze z Wrocławia do Dobrzykowic młodego mężczyznę, którego w nocy śmiertelnie potrącił kierowca toyoty. Sprawca uciekł porzucając auto i nie udzielając pomocy ofierze, ale w końcu zgłosił się na policję. Grozi mu do 12 lat więzienia.
Niemal co dzień słyszy się o kolejnym potrąconym pieszym – niestety śmiertelnie. A jak wynika z danych Komendy Głównej Policji najwięcej potrąceń, także rowerzystów, zdarza się w listopadzie.
- Szybciej zapada zmrok po zmianie czasu, większość osób nosi ubrania wierzchnie w ciemnych kolorach, a kierowcy nie są jeszcze przyzwyczajeni do takich warunków na drodze. W dodatku ani rowerzyści, przynajmniej większość z nich, a tym bardziej piesi nie mają żadnych elementów odblaskowych – opowiada Krzysztof Zaporowski z biura prasowego dolnośląskiej policji.
O dużym szczęściu może mówić biegacz, który parę dni temu w ciemnym ubraniu uprawiał jogging tuż przy torach tramwajowych na Kosmonautów. Mężczyzna w ostatniej chwili zdążył uciec przed jadącym tramwajem.
Od początku tego roku do 18 listopada na drogach Dolnego Śląska zginęło 61 pieszych, a ranne zostały 483 osoby, podczas gdy w tym samym okresie 2012 r zginęło 54 pieszych (w całym 2012 r. – 67 pieszych), a prawie 700 zostało rannych. – Te dane statystyczne świadczą o tym, że w tym roku wypadków było mniej, ale za to były bardziej drastyczne – mówi Krzysztof Zaporowski, choć podkreśla, że w ciągu ostatnich lat poprawia się bezpieczeństwo, bo lepsza jest infrastruktura drogowa, min. jest więcej chodników.
Do największej liczby wypadków dochodzi w porze popołudniowo-wieczornej tj. pomiędzy godz. 15 a 22. Policjanci drogówki od lat powtarzają jak mantrę: pieszych na drodze na pewno łatwiej byłoby dostrzec, gdyby mieli na sobie elementy odblaskowe. Dlatego prowadzą w ciągu roku różne akcje – tak jak ostatnio w Głogowie, połączone z rozdawaniem kamizelek lub innych elementów odblaskowych. – Taka kamizelka kosztuje od 5 do 10 zł. Warto ją kupić i zakładać, zwłaszcza w terenie niezabudowanym, gdzie nie ma chodników. Koszt niewielki, a może uratować życie – zachęca Krzysztof Zaporowski. Szczególnie poleca pieszym małe latarki diodowe, które można też przyczepić do ramienia, dzięki czemu jest się widocznym z daleka. Warto też nosić szalik, czapkę lub inną część ubrania z elementem odblaskowym.
A fakty są nieubłagane. Piesi bez odblasków widoczni są w światłach mijania z odległości około 20-30 metrów, z odblaskami z odległości około 120 metrów. Ryzyko potracenia pieszego po zmroku maleje 6-7 krotnie, jeśli korzysta on z elementów odblaskowych.
- Przechodzący przez jezdnie piesi nie myślą tym, że dla kierowy są praktycznie niewidoczni. Zanim kierowca go zauważy mija sekunda, zanim zareaguje i wciśnie pedał hamulca i sprzęgła mija kolejna sekunda. Droga hamowania, zwłaszcza przy śliskiej nawierzchni może wynieść nawet kilkadziesiąt metrów – tłumaczy Mirosław Wabno, właściciel i instruktor ośrodka szkolenia kierowców Nova. Średniej wielkości samochód osobowy jadący z prędkością 60 km/h w ciągu 1 sekundy przejeżdża w przybliżeniu 20 metrów.
Co możemy zrobić jeśli w ostatniej chwili zauważymy pieszego? Instruktor radzi, aby najlepiej próbować go ominąć. A jeśli musimy nagle hamować? - W takiej sytuacji, gdy liczą się ułamki sekund nie wciskajmy sprzęgła, tylko sam hamulec – radzi instruktor. - Niestety większość kierowców wciska najpierw pedał sprzęgła, a potem hamulec, a to błąd.
Eliza Głowicka