Podczas Weekendu Mistrzów rozgrywanego tym razem w Katowicach Kosynierzy kolejny raz starli się w finale z drużyną z grodu Kraka. Przed rokiem i przed dwoma laty wrocławianie okazywali się lepsi od swoich rywali pokonując ich 8:4 i 12:4.
Tegoroczny finał był jednak bardzo zacięty i trzymający w napięciu niemal do ostatnich sekund. Do ostatniego starcia w bieżącym sezonie w roli faworyta przystępowali Kosynierzy. Na ich korzyść przemawiał nie tylko fakt, że bronili tytułu, ale także to, że w tych rozgrywkach nie przegrali jeszcze ani jednego spotkania.
Przez cały mecz finałowy żadna z drużyn nie potrafiła sobie wyrobić bezpiecznej przewagi, a prowadzenie zmieniało się jak w kalejdoskopie. Gdy w końcówce Kraków King prowadzili 7:6 wydawało się, że może dojść do niespodzianki. Wtedy ciężar gry na swoje barki wziął Jan Śmigiel, który najpierw doprowadził do remisu, by chwilę później dać Kosynierom punkt przewagi. Świetnie w tym fragmencie gry spisywał się także bramkarz wrocławskiej ekipy Dawid Zając, który dwoił się i troił między słupkami i popisywał się efektownymi, a przede wszystkim skutecznymi interwencjami. Kosynierzy dowieźli wynik 8:7 do końca i mogli cieszyć się z piątego mistrzostwa Polski, a trzeciego z rzędu.
Do pełni szczęścia wrocławskiej rodziny lacrosse’owej zabrakło złotego krążka wśród pań. Kosynierki w finale swoich rozgrywek przegrały niestety z Poznań Hussars Ladies 3:8 i musiały się zadowolić jedynie srebrnym medalem.