wroclaw.pl strona główna Najświeższe wiadomości dla mieszkańców Wrocławia Dla mieszkańca - strona główna

Infolinia 71 777 7777

5°C Pogoda we Wrocławiu
Ikona powietrza

Jakość powietrza: umiarkowana

Dane z godz. 01:50

wroclaw.pl strona główna
Reklama
  1. wroclaw.pl
  2. Dla mieszkańca
  3. Aktualności
  4. Kooperatywy jak DNA miasta – cz.I

- W typowych osiedlach, zasiedlanych w miarę sprzedaży mieszkań, więzi międzyludzkie budują się latami, a czasem nie powstają nigdy. W kooperatywach zawiązują się one jeszcze przed wymurowaniem pierwszej cegły i są znacznie silniejsze i prawdziwsze – mówi Zbigniew Maćków, architekt, kurator Europejskiej Stolicy Kultury Wrocław 2016, zaangażowany w powstawanie osiedla Nowe Żerniki.

 

Agnieszka Kołodyńska: Na Nowych Żernikach, Osiedlu Europejskiej Stolicy Kultury, zwanym też WuWa 2,  na trzech działkach planowane są budynki , które mają wybudować tzw. kooperatywy. Co to będzie?

 

Zbigniew Maćków*: Będą to kameralne budynki wielorodzinne, złożone z kilku mieszkań. Zasadniczym faktem, który odróżnia je od pozostałych, typowych przedsięwzięć deweloperskich jest to, że powstaną w wyniku oddolnych działań grup mieszkańców, którzy będą chcieli w dużej mierze samodzielnie zrealizować marzenie o własnym mieszkaniu. W tym celu zwołują się poprzez kontakty towarzyskie lub za pomocą serwisów społecznościowych i zakładają nieformalną grupę, która z czasem staje się formalną grupą zwana wszędzie na zachodzie kooperatywą. To ona następnie kupuje grunt, zleca projekt i organizuje proces budowlany. Robi to wszystko we własnym imieniu i dla swoich członków.

Po co miastu i mieszkańcom kooperatywy?

- Takie przedsięwzięcie jak miasto, bardzo zyskuje na różnorodności i dywersyfikacji różnych sposobów budowania i rozwoju. Potrzebni są oczywiście wielcy i znani inwestorzy i deweloperzy, ale niezbędny jest też taki „plankton” inwestycyjny. On nie zabudowuje spektakularnych połaci miasta, ale daje bezcenną rynkowo energię społeczną i więzi międzyludzkie. Kooperatywy są przedsięwzięciem obecnie najlepiej budującym społeczność obywatelską . W typowych osiedlach, zasiedlanych w miarę sprzedaży mieszkań, takie więzi budują się latami, a czasem nie powstają nigdy. Tu zawiązują się one jeszcze przed wymurowaniem pierwszej cegły i są znacznie silniejsze i prawdziwsze.

Berlin, po upadku Muru Berlińskiego stał się właśnie takim self-made city. Może Pan powiedzieć co się tam stało?

- Może to trochę przesada, bo jednak wciąż gros substancji mieszkaniowej budują firmy deweloperskie, ale z pewnością jest liderem w tej formule inwestowania w całej Europie i wszędzie pokazywany jest jako wzór. W tym samym czasie jest w czołówce miast uznawanych za najlepsze miejsca do życia. Sama idea kooperatyw znakomicie wpisuje się w ogólny klimat Berlina, postrzeganego jako miasto - tygiel kulturalny. Lokalny samorząd uruchomił specjalny program wspomagający kooperatywy, z dedykowana stroną internetową, wsparciem sprzedaży gruntów i doradztwem inwestycyjnym. Na rynku funkcjonują biura projektów i firmy wykonawcze specjalizujące się w obsłudze kooperatyw. Istnieje nawet miejsce w sieci, gdzie przyszli sąsiedzi mogą się zgłaszać i są ze sobą kojarzeni w niewielkie grupy o podobnych celach i zapatrywaniach na sposób mieszkania.

Oddolne pomysły mieszkańców wpisują się w założenia ESK 2016?

- Idealnie. Jeśli przyjmiemy za prawdziwą tezę, że architektura to także część składowa naszego kulturowego DNA, to sytuacja, w której mieszkańcy stają się współautorami projektu, realizuje w sposób wręcz dosłowny podstawowe hasła z naszej aplikacji. Właśnie w ten sposób realizujemy  potrzeby upowszechnienia dostępu do kultury i partycypacji w niej szerokich rzesz społeczeństwa. Prowadząc w skali mikro konstruktywny dialog z przyszłymi mieszkańcami, możemy w praktyce realizować śmiałe i wizjonerskie idee partycypacji w architekturze, głoszone przez Ralpha Erskina czy Oskara Hansena.

Dlaczego warto zawiązać kooperatywę i w ten sposób wybudować sobie mieszkanie? To pomysł na własne M w dobie kryzysu?

- Z pewnością nie jest to remedium na kryzys. To po prostu inna, alternatywna droga dojścia do posiadania własnego mieszkania, skierowana do ludzi, którzy lubią współdecydować i aktywnie uczestniczyć we wszystkich procesach. Którzy przedkładają kameralną skalę i więzi sąsiedzkie i są w stanie wygospodarować i poświęcić dla jakości swojego przyszłego mieszkania trochę prywatnego czasu. Kooperatywa też jest znacznie tańszym sposobem na pozyskanie własnego lokum, gdyż za własny czas włożony w organizację zyskuje się oszczędności w postaci wyeliminowania wszelkich kosztów pośrednich.

Czym różni się budynek stawiany przez grupę mieszkańców od tego, oddawanego przez dewelopera?

- Przede wszystkim tym, że od samego początku, czyli już od pierwszych szkiców projektowych jest on niejako „na miar” przyszłych mieszkańców. To członkowie kooperatywy najpierw określają swoje potrzeby i oczekiwania, a potem wspólnie z architektem próbują ubrać je w określony kształt przestrzenny. Zatem budynek często jest dalece bardziej zróżnicowany niż tradycyjny obiekt realizowany przez dewelopera czy spółdzielnię mieszkaniową. Zwykle posiada też widoczne duże powierzchnie zewnętrzne, przynależące do budynku /balkony, tarasy/ ponieważ przyszli mieszkańcy upatrują w nich znaczne podniesienie jakości mieszkania. Zwykle są to budynki o prostej architekturze i tanich materiałach. Nie znam przykładu budowy drogich apartamentów w tej formule, choć pewnie można by to sobie wyobrazić.

 

Kto może założyć kooperatywę? Czy to możliwość adresowana tylko do zamożnych, których stać na kupno mieszkania na wolnym rynku?

- Założyć kooperatywę, a właściwie ją zorganizować może każdy. Wystarczy tylko trochę czasu i zacięcia organizacyjnego. Jest to alternatywa dla osób aktywnych, które są w stanie poświęcić trochę własnego czasu i w zamian uzyskać mieszkanie dokładnie takie, jakiego potrzebują. Ta filozofia budowania adresowana jest przede wszystkim do ludzi aktywnych i z założenia o mniejszych zasobach, jako że finalnie pozwala zaoszczędzić ok 30-40 proc. kosztów związanych z zakupem typowego mieszkania. Można to porównać do szukania przez panie kreacji na bal. Można pójść do znanego butiku i kupić kreację od znanego projektanta. Można też kupić samemu materiał i zwrócić się do zdolnej krawcowej, która uszyje być może nawet ciekawszą sukienkę. Kosztuje to trochę czasu i zachodu, niemniej na koniec wydatek nieporównywalnie mniejszy, a i jest 100 proc. gwarancja, że pani nie spotka na tym balu trzech pań w tej samej sukience.

Zbigniew Maćków

W 1996r. ukończył wydział architektury Politechniki Wrocławskiej. Studiował także w Kingston University w Londynie (1993-94). Prezes Dolnośląskiej Okręgowej Izby Architektów. Od 1995r. prowadzi autorskie biuro Maćków Pracownia Projektowa, obecnie jedno z największych we Wrocławiu. Zajmuje się projektowaniem zarówno budynków mieszkalnych, komercyjnych i przemysłowych, jak i użyteczności publicznej. Projekty autorstwa MPP były wielokrotnie nagradzane w ogólnopolskich i międzynarodowych konkursach (m.in. Leonardo na III Międzynarodowym Biennale Architektury w Mińsku, nagrody SARP) i prezentowane na wystawach (Muzeum Architektury we Wrocławiu, Royal Institute of British Architects w Londynie, Muzeum Manggha w Krakowie, ArchitectureWeek w Pradze i Ostrawie itd.).

Według projektów MPP powstały takie wrocławskie budynki jak Wydział Prawa, Administracji i Ekonomii UWr przy ul. Uniwersyteckiej, budynek apartamentowo-usługowy Thespian przy pl. Powstańców Śl. Są autorami projektu modernizacji i rozbudowy domu towarowego Renoma przy ul. Świdnickiej. Za projekt zrealizowanego w 2012 roku Zintegrowanego Węzła Przesiadkowego przy Stadionie Miejskim MPP została nominowana do Nagrody im. Ludwiga Mies van der Rohego.

Posłuchaj podcastu

Bądź na bieżąco z Wrocławiem!

Kliknij „obserwuj”, aby wiedzieć, co dzieje się we Wrocławiu. Najciekawsze wiadomości z www.wroclaw.pl znajdziesz w Google News!

Reklama
Powrót na portal wroclaw.pl