Wrocławianki przystąpiły do meczu bez Karoliny Costagrande. Przyjmującą reprezentacji Włoch (chociaż z pochodzenia jest Argentynką) po pobieraniu krwi bardzo bolała ręka i trener Impela postanowił nie wystawiać jej do tego meczu. Nie najlepiej czuła się także Agnieszka Kąkolewska. Wysoka środkowa była w składzie meczowym, jednak na parkiecie nie pokazała się ani na chwilę. Nie było zresztą takiej potrzeby, bowiem w pierwszych dwóch setach zawodniczki gości tylko przez połowę tych partii nawiązywały w miarę wyrównaną walkę. Później „Impelki” szybko powiększały przewagę. Tak było w pierwszym secie, gdy przy stanie 12:13 na zagrywkę poszła Kristin Hildebrand i gospodynie zdobyły 9 punktów z rzędu. Amerykanka pokazała wielką klasę, nie na darmo jest przecież aktualną mistrzynią świata. Jej ataki były nie do zatrzymania i słusznie została wybrana najlepszą zawodniczką meczu.
Tak jak się spodziewano dorównywała jej w tym elemencie Katarzyna Skowrońska-Dolata, która wróciła do polskiej ekstraklasy po 10 latach pobytu poza granicami Polski. Całkiem prawdopodobne, że także zasługą pani Kasi jest niespotykana w roboczy dzień tygodnia i przy miarę wczesnej godzinie rozpoczęcia meczu frekwencja widzów. Zasiadło ich dziś w hali Orbita ponad 2000.
Inną zawodniczką, która powróciła do polskiej ligi po trzech latach za granicą (Azerbejdżan, Włochy) była Milena Radecka. Ona z kolei w drugim secie weszła na zagrywkę przy stanie 9:8 i gospodynie zdobyły 10 punktów z rzędu, a sama pani Milena zaserwowała w całym meczu 4 asy. – Zaczęłyśmy troszeczkę nerwowa, ale to chyba normalne. Pierwszy mecz w nowym zespole, ale cieszymy się, że udało nam, się do końca utrzymać koncentrację i z dużą przewagą wygrałyśmy. O tym na ile po tych kilku latach zmieniła się polska liga będę mogła powiedzieć po kilku kolejkach. Będąc we Włoszech starałam się oglądać polskie rozgrywki i widzę, że poziom z roku na rok jest coraz wyższy. Wrocław to piękne miasto, a kibice są super i myślę, że dostarczymy im wiele radości – uśmiechała się rozgrywająca Impela.
A my uśmiechaliśmy się patrząc na sympatyczne reakcje włoskiego szkoleniowca na zagrania Karoliny Piśli. Gdy 19-letniej przyjmującej coś się nie udało Negri natychmiast ją pocieszał, natomiast kiedy młodziutka zawodniczka zdobyła punkty Włoch podskoczył i z zaciśniętą pięścią zrobił piruet w powietrzu. Bardzo sympatyczna reakcja.
Sympatycznie też było, gdy po pierwszym secie włodarze Impelu, dolnośląskiej siatkówki i kibice żegnali Katarzynę Mroczkowską. Zawodniczka ta broniła barw wrocławskiej drużyny przez 15 sezonów. Otrzymała kwiaty i upominki, a pod dach hali wciągnięto koszulkę z numerem 2, który od dziś jest numerem zastrzeżonym, właśnie na cześć Mroczkowskiej. – To było wspaniałe przeżycie przez tyle lat grać we wrocławskiej drużynie przed tak wspaniałą publicznością – powiedziała pani Kasia.
IMPEL WROCŁAW – KSZO OSTROWIEC ŚWIĘTOKRZYSKI 3:0 (25:16, 25:12, 25:18).
Sędziowali: Maciej Maciejewski, Barbara Kijowska. Widzów: 2200.
IMPEL: Rdaecka 5, Kossanyiova 11, Ptak 5, Hildebrand 11, Sikorska 8, Skowrońska-Dolata 13, Duerr (libero) – Gryka, Piśla 2, Kaczor 1.
KSZO: Szpak 2, Bednarek 2, Ściurka 4, Dybek 5, Piotrowska 5, Szczygioł 11, Bulbak (libero) – Polak, Brzóska, Mielczarek, Pieczka 1, Korabiec (libero).