FILTRUJ
Od 26 do 28 lutego 2021 w cyklu Teatr na ekranie zapraszamy na internetowy pokaz przedstawienia Kazimierza Kutza według sztuki Tadeusza Różewicza Do piachu.
Jedno z najgłośniejszych, a zarazem najbardziej kontrowersyjnych przedstawień w dziejach Teatru Telewizji. Nie mogło jednak być inaczej, skoro Do piachu… najpierw powstawało siedemnaście lat (1955–1972), następnych siedem nie mogło ukazać się drukiem, a kiedy z trudem doczekało się prapremiery (w warszawskim Teatrze na Woli), musiało wskutek protestów akowskich kombatantów zniknąć z afisza. Również spektakl Kutza przez kilka miesięcy czekał na emisję, aż wreszcie – poprzedzony dyskusją m.in. z udziałem autora i reżysera – został pokazany widowni.
Dlaczego Do piachu… wzbudzało i wzbudza tak żywe emocje? Przede wszystkim dlatego, że jest bezwzględną próbą demitologizacji niepodległościowego podziemia w czasie II wojny światowej, a także bezlitosną polemiką z romantyczną wizją walki zbrojnej jako męskiej przygody, patriotycznego obowiązku itp. Różewicz nie zawahał się przedstawić życia partyzanckiego z naturalistyczną brutalnością. Żołnierze leśnego oddziału – zbiorowy bohater sztuki – w niczym nie przypominają romantycznych duchem młodzieńców z Kamieni na szaniec czy „kolumbów” z powieści Romana Bratnego.
Są brudni, śmierdzący, bardziej podobni do zwierząt niż ludzi. Posługują się wulgarnym językiem, potrzeby fizjologiczne załatwiają w zbiorowej latrynie. Pomimo to, jak mówi w pewnym momencie ich komendant, w większości są pełni „taktu” i dyskretnej godności. Trafiają się jednak wśród nich jednostki całkowicie zdemoralizowane, jak choćby zapijaczony watażka Marek, brawurowo zagrany przez Jana Nowickiego. To właśnie Marek, niejaki Bury i wsiowy „przygłupek” Waluś pewnego dnia wypuszczają się „na bandziorkę”. Ograbiają plebanię, a przy okazji gwałcą gospodynię. Marek i Bury znikają bez śladu, Waluś natomiast jest zbyt głupi, by nie dać się złapać. Śmiertelnie przerażony, konsekwentnie wypiera się swego czynu. W wojsku jednak obowiązują porządek i karność. Koledzy z oddziału wiedzą doskonale, że naiwnego chłopaka czeka tylko jedna kara.