Grzegorz Zariczny to reżyser, który odważnie eksploruje terytorium na granicy fabuły i dokumentu. W "Prostych rzeczach" podpatruje autentyczną relację Błażeja, Magdy i ich córki Ali, wprowadzając do historii katalizator w postaci fikcyjnego wujka – brata zmarłego ojca Błażeja, który pojawia się, by pomóc młodym w remoncie wiejskiego domu. To punkt wyjścia do refleksji nad rodzinnymi relacjami i uporządkowania bolesnych spraw z przeszłości. Czule sfotografowana przez Weronikę Bilską, w dużej mierze improwizowana, symboliczna opowieść o poszukiwaniu fundamentów, na których chce się oprzeć własną rodzinę, przywołuje na myśl filmy Andrzeja Kondratiuka, refleksyjnie zderzając słodko-gorzką codzienność z bezmiarem wszechświata.