Debiutujący w Rajdzie Dakar 23- letni wrocławianin Martin Kaczmarski spisuje się znakomicie. W dziesiątym dniu rywalizacji kierowca Lotto Rally Team znalazł się na trzynastym miejscu w klasyfikacji dnia i dzięki temu awansował na dziesiątą pozycję w klasyfikacji generalnej rajdu.
- Na dziesiątym odcinku jechało się bajecznie. Najważniejsze, że udało mi się zażegnać kryzys ostatnich dni. To był szybki i bardzo techniczny etap. Pokonałem go w bardzo dobrym tempie, bez gubienia trasy i bez kapci. Musimy pamiętać jednak, że to jest Dakar, więc nie obyło się bez przygód. Kiedy wykopywaliśmy nasze auto na wydmach, wjechał w nas inny samochód i trochę pokiereszował nam bok. Całe szczęście, że bez problemu ruszyliśmy dalej – mówił po etapie Kaczmarski.
Forma wrocławskiego rajdowca zachwyca. Z rywalizacji odpadło już blisko 80 kierowców (w tym m.in. legendarny Carlos Sainz), a Kaczmarski jedzie dalej i poprawia swoje rezultaty. Do dziewiątego w klasyfikacji generalnej Adama Małysza jeszcze przed 10. etapem miał stratę ponad godziny. Po kolejnym dniu zmagań już tylko 40 minut.
- To był najcięższy odcinek specjalny w moim życiu. Samochód wytrzyma wiele, ale dziury, po których jechaliśmy, są dla człowieka prawie zabójcze – tłumaczy Kaczmarski.
Na jedenastym odcinku specjalnym kierowcy będą mieli do pokonania ponad 600 kilometrów trasy bardzo podobnej do tej ze środy. Dziurawej i męczącej.
Awans wrocławianina do najlepszej dziesiątki Rajdu Dakar spowodował, że znajduje się w niej aż czterech Polaków. Na szóstej pozycji plasuje się bowiem Krzysztof Hołowczyc, siódmy jest Marek Dąbrowski, a dziewiąty Adam Małysz.
SR/mic