- Prace przy sprzątaniu po burzy będą prowadzone jeszcze przez miesiąc - potwierdza Mieczysław Popławski z Zarządu Cmentarzy Komunalnych. Przypomnijmy, że decyzję o zamknięciu cmentarza podjął ZCK w związku z koniecznością usunięcia szkód po nawałnicy i związanymi z tym trudnościami, ktore wymagały wezwania alpinistów ze specjalistycznym sprzętem, bo na teren kwater nie mogły wjechać ciężkie pojazdy.
Najwięcej spustoszeń burza dokonała w centrum cmentarza. Niektóre zdrowe drzewa wyrwała z korzeniami, inne poprzewracały się. - Tylko jeden połamany dąb alpiniści porzadkowali aż przez trzy dni - opowiada dyrektor Popławski.
Ze względów bezpieczeństwa na teren nekropolii nie mogły wchodzić osoby postronne, za wyjątkiem osób biorących udział w pochówkach, firm usuwających połamane drzewa oraz pracowników ZCK.
Na terenie cmentarza było bardzo wiele nadłamanych konarów zagrażających upadkiem, które należało usunąć metodą alpinistyczną. ZCK pierwsze dni czekało na alpinistów i specjalistyczny sprzęt do usuwania gałęzi.
Obecnie na cmenatrzu Grabiszyńskim w wydłużonym czasie pracuje jeszcze jedna firma. W pierwszej kolejności prace były prowadzone na tych polach, gdzie w najbliższym czasie miały być pochówki. Zaplanowane wcześniej pogrzeby odbywały się bez przeszkód. Osoby biorące udział w pogrzebach przeprowadzano grupami po ustalonych trasach na miejsce ceremonii.
W kolejnym tygodniu (do 31 lipca włącznie) nadal obowiązywał zakaz wejść, niemożliwy był też wjazd na cmentarz samochodami.
Podobne prace polegające na sprzątaniu i usuwani konarów prowadzone na terenie całego miasta.
Zarząd Cmenatarzy Komunalny przeprasza wszystkich za utrudnienia, ale zakazy wejść były podyktowane troską o bezpieczeństwo odwiedzających.