wroclaw.pl strona główna Najświeższe wiadomości dla mieszkańców Wrocławia Dla mieszkańca - strona główna

Infolinia 71 777 7777

6°C Pogoda we Wrocławiu
Ikona powietrza

Jakość powietrza: umiarkowana

Dane z godz. 06:46

wroclaw.pl strona główna
Reklama
  1. wroclaw.pl
  2. Dla mieszkańca
  3. Aktualności
  4. Wolontariuszka z Wrocławia spędziła święta na lotnisku

Przed rokiem Aleksandra Rosa z Wrocławia była jedną z wolontariuszek pracujących przez trzy miesiące w placówce misyjnej w Wau w Sudanie Południowym. Z powodu napięcia politycznego w grudniu musiała opuścić kraj. Trudna sytuacja zmusiła ją i jej koleżanki do świętowania Bożego Narodzenia na lotnisku.  

Reklama

Wszystko zaczęło się we wrześniu 2013 roku, kiedy trafiły do najmłodszego państwa świata – Sudanu Południowego, jako wolontariuszki Salezjańskiego Wolontariatu Misyjnego. – W szkole podstawowej w Wau prowadziłyśmy zajęcia dla dzieci i nauczycieli oraz po lekcjach: przyrodnicze, teatralne, taneczne – wspomina Aleksandra Rosa. Przez pierwsze trzy miesiące ich pobytu w Afryce sytuacja w kraju wydawała się stabilna. Jednak w grudniu, gdy zaczyna się pora sucha i drogi stają się bardziej przejezdne, w północno-wschodniej części kraju rozpoczął się konflikt na tle polityczno-plemiennym. – My znajdowałyśmy się w zachodnio-środkowej części, ale w innych częściach kraju ginęli niewinni ludzie, a miasta pustoszały. Konflikt przemieszczał się na inne obszary i choć w Wau było bezpiecznie, to jednak przeniesiono nas na inną placówkę misyjną w Etiopii.

Tuż przed Bożym Narodzeniem wolontariuszki musiały opuścić kraj. – Był to dla mnie bardzo ciężki moment. Tak naprawdę nie chciałam wyjeżdżać, rozstawać się z dziećmi i nauczycielami, z którymi zżyłam się przez ten czas. Z drugiej strony, nigdy wcześniej nie byłam w miejscu, gdzie toczy się konflikt zbrojny, nie wiedziałam tak naprawdę, co mnie czeka i jak ja będę to przezywać, gdy już  się wydarzy... Zastanawiałam się, czy jestem na tyle silna – mówi Aleksandra Rosa.

Pasterka o 15.00, kolacja bez opłatka

W Wigilię przeleciały do Dżuby – stolicy Południowego Sudanu. Jak wspominają, miasto przez trzy miesiące bardzo się zmieniło – było więcej żołnierzy i policjantów kontrolujących miasto. – Siostra zakonna, która odebrała nas z lotniska, zawiozła nas na placówkę misyjną na obrzeżach miasta. W drodze dowiedziałyśmy się, że pasterka będzie odprawiona o godz.15.00 ze względu na godzinę policyjną. Wcześniej – przed kolacją – ubrałyśmy choinkę i przystroiłyśmy figurkę Dzieciątka Jezus – to jedyne przypomniało mi polską tradycję. Kolacja była taka, jak w zwykły dzień – wspomina zeszłoroczną Wigilię wolontariuszka.

W czasie posiłku siostry zakonne dzieliły się doświadczeniami, tym, co działo w stolicy w ostatnich dniach. Wielu ludzi straciło życie, wielu ukrywało się w kościele, śpiąc na posadzkach, nasłuchując głosu żołnierzy. Jednak myśli młodych wolontariuszek biegły do Polski. – Myślałam oczywiście, jak Wigilię przeżywa moja rodzina, udało nam się z nimi porozmawiać przez internet po kolacji. Pomyślałam jednak, że przecież Bóg tej nocy rodzi się w sercu każdej osoby, tej siedzącej przy suto zastawionym stole, jak i tej leżącej na posadce kościoła i nasłuchującej kroków żołnierzy. Może właśnie w ten sposób tutaj dostrzega się istotę świąt. Uświadomiłam sobie, co tak naprawdę oznaczają spokojne, bezpieczne i radosne święta. Czas wspólnego przebywania, czas odpoczynku, czas pokoju, którego mieszkańcy tego kraju nie doświadczyli.

Zobacz Boże Narodzenie w Sudanie Południowym

Lotniskowe kolędowanie

Wczesnym rankiem w Boże Narodzenie trzeba było wylecieć do stolicy sąsiedniego kraju – Etopii. Były zaplanowane dwa loty do Addis Abeby, ale już po odprawie okazało się, że wylot będzie tylko jeden – za dziesięć godzin. – Postanowiłyśmy mimo wszystko przeżyć ten czas wyjątkowo: kupiłyśmy trochę słodyczy, które ułożyłyśmy na jednym z lotniskowych krzesełek, i… zaczęłyśmy śpiewać polskie kolędy – mówi Aleksandra Rosa.

Na lotnisku było wielu podróżnych, którzy również ze względów bezpieczeństwa musieli opuścić kraj. Do trzech dziewczyn z Polski dosiadło się włoskie małżeństwo. – Opowiadali nam o swoich przeżyciach, o tym, jak musieli ukrywać się pod łóżkiem przez żołnierzami. Potem wspólnie śpiewaliśmy kolędy – po angielsku, włosku i po polsku.

Wehikuł czasu

W Boże Narodzenie po 19.00 wolontariuszki były już w Addis Abebie. – Tam nie obchodziliśmy świąt, bo okazało się, że tak naprawdę cofnęliśmy się w czasie – wyjaśnia tajemniczo Aleksandra Rosa.

W Etiopii występuje inny kalendarz. Był wtedy nie 2013, a 2006 rok. Boże Narodzenie miało być dopiero 7 stycznia. – Był to czas, gdy dwa razy obchodziłam święta. Te lotniskowe zapamiętam do końca życia. Mimo trudnej sytuacji i strachu o przyjaciół w Sudanie, mimo samotności i braku tego, co jest tradycją w Polsce, wspólne świętowanie i kolędowanie na lotnisku, wśród ludzi, którzy byli zupełnie obcy, ale na ten czas stali się rodziną, pokazało mi, że świętowanie nie polega na pielęgnowaniu tego, co zewnętrzne.

Posłuchaj podcastu

Bądź na bieżąco z Wrocławiem!

Kliknij „obserwuj”, aby wiedzieć, co dzieje się we Wrocławiu. Najciekawsze wiadomości z www.wroclaw.pl znajdziesz w Google News!

Reklama
Powrót na portal wroclaw.pl