wroclaw.pl strona główna Najświeższe wiadomości dla mieszkańców Wrocławia Dla mieszkańca - strona główna

Infolinia 71 777 7777

10°C Pogoda we Wrocławiu
Ikona powietrza

Jakość powietrza: umiarkowana

Dane z godz. 14:00

wroclaw.pl strona główna
Reklama
  1. wroclaw.pl
  2. Dla mieszkańca
  3. Aktualności
  4. Bo mężczyźni są niepoważni……

Branża matrymonialna, działająca na tradycyjnych zasadach, zalicza kompletną katastrofę. To już nawet nie tak, że klasycznych biur, w których poszukuje się partnera na resztę życia, składając ofertę z opisem i zdjęciem, jest coraz mniej; one niemal kompletnie zniknęły z rynku. Walczą tylko jeszcze najdzielniejsi idealiści.

Nie ma takiego numeru?

Telefony widma: zlikwidowane numery telefonów stacjonarnych i numery komórek wrzuconych we wtórny obieg - tak zakończą się próby poszukiwania we Wrocławiu kontaktów z biurami matrymonialnymi. - Nie prowadzę już biura - oświadcza właścicielka "Dwóch Serc", biura, które przez cztery lata działało przy pl. Grunwaldzkim 12. - Czy zniszczyły nas internetowe metody pośredniczenia pomiędzy poszukującymi się osobami? Może też w jakimś stopniu, ale pierwszy powód rezygnacji to to, że ludzie są niepoważni. A szczególnie mężczyźni: chcieliby wszystkiego, nic nie dając w zamian. A kobieta ma ofiarować wszystko! Już teraz nie chodzi o nawiązanie znajomości, mogącej doprowadzić do stałej zmiany w życiu, teraz chodzi o zabawę.

Pokaż, kotku, co masz w głowie

Historia pani Beaty zdaje się potwierdzać to liche zdanie o "kandydatach" na życiowych partnerów - Leszek na początku zarzekał się, że nie po to tracił pieniądze na biuro matrymonialne i pokazywał tam swoją twarz, żeby traktować naszą znajomość niepoważnie. Zapewniał, że z kilku ofert, jakie miał, wybrał mnie od razu. Tamtych nawet nie chciał sprawdzić. Coś mu mówiło, że ze mną uda się mu w końcu stworzyć poważny związek - mówi kobieta, którą przyszły "mąż" najpierw zapewniał o swoich poważnych zamiarach, potem wspominał o nich coraz rzadziej, a w końcu zdecydował, że przecież życie jest za krótkie na tak kategoryczne deklaracje.

Pytam Beatę, czy wróciła do biura po nową ofertę? - Zapadłabym się chyba pod ziemię ze wstydu - przyznaje. - Zarejestrowałam się w serwisie randkowym. To znaczy koleżanka to za mnie zrobiła i oglądamy razem tych, z którymi ewentualnie chciałabym się spotkać. Ale ja wiem, czy coś z tego będzie?

Branża wpadła w sieć

Precyzyjniej upadek klasycznych biur matrymonialnych stara się wyjaśnić rozmówczyni, która, chcąc zachować anonimowość, zapewnia, że prowadziła wrocławskie biuro wiele lat. - Były złote czasy, zanim nastał internet. Usługa nie była tania, a wszystko odbywało się całkowicie na poważnie. Zarobek stanowiło nawet tworzenie portfolio kandydata czy kandydatki - zarabialiśmy na profesjonalnej sesji zdjęciowej w czasach, gdy nawet się tego tak nie nazywało. Po prostu namawialiśmy kobiety - bo to one przejmowały się tym, jaki portret oglądać będzie przyszły kandydat - do powierzenia nam zadania przygotowania jej do zdjęcia i wybrania najlepszej, najkorzystniejszej fotografii - opowiada była właścicielka biura matrymonialnego. - Teraz nikt nie chciałby płacić za coś, co można zrobić samemu bez ponoszenia kosztów. Można przecież zrobić sobie świetne zdjęcie komórką, można korzystać z bezpłatnych portali randkowych. No właśnie - randkowych, bo już nie mówi się wprost, że szuka się męża lub żony, tylko zwalcza się samotność, chwilowo, doraźnie. Dużo ludzi mówi o tym, że wybiera świadomie bycie singlem, jak to się dziś określa.

Dziś o tym, jak znaleźć kandydata na męża, siedząc przed ekranem komputera, powstają nawet książkowe poradniki. Co prawda, większość z nich to infantylne bajania, ale zdarza się, że ktoś "potrzebujący" je przeczyta, nawet przez przypadek.

 

Jeszcze żyjemy

Pani Ewa Świętuch, prowadząca biuro "Ego", nadal trwa na rynku, zarządzając klasycznym biurem - takim z kartoteką ofert ze zdjęciami, opisem, wyliczanką wad i zalet, oczekiwaniami wobec przyszłego partnera. Jednak po 14 latach doświadczeń i osiągnięciach w postaci kilku ślubów pomiędzy klientami, stwierdza, że tylko z tej dziedziny przeżyć się nie da i trzeba poszukiwać alternatywnych metod zarobkowania. - Kiedyś były w ciągu roku momenty, gdy nadchodził czas "żniw", na przykład w maju. Wiadomo było, że będzie mnóstwo pracy. Teraz już tak nie ma - opowiada szefowa "Ego".

Nieetyczne związki?

Nic więc dziwnego, że tonąca branża chwyta się wszelkich możliwych metod na przetrwanie. Kilka lat temu działała we Wrocławiu agencja matrymonialna, która pośredniczyła w nawiązywaniu kontaktów pomiędzy młodymi Polkami marzącymi o stabilnym, zasobnym życiu, a obywatelami Niemiec, ufającymi, że pieniądz czyni cuda. Niemcy przyjeżdżali autobusami na wycieczki do Wrocławia, w rachunkach za podróż, hotel, wycieczkowe atrakcje, było też spotkanie z kandydatką.

Dziewczęta łączyło jedno - to były bardzo ładne, gospodarne, młode domatorki. Spotkania zapoznawcze nie miały żadnej dwuznacznej formy, odbywały się w kawiarniach i restauracjach. Istotę rzeczy w kwestii zarobków łatwo było ustalić: dziewczyny dostawały 20 zł gotówką za każdą rozmowę wstępną z kandydatem na męża, a potem rezygnowały z zamążpójścia. Klientowi proponowano kolejną wycieczkę i kolejne kandydatki. Proceder ujawniła mediom jedna z zatrudnionych przez firmę - dziewczyna uznała, że to po prostu nieetyczne.

Małgorzata Wieliczko, Barbara Chabior

fot. www.sxc.hu

Posłuchaj podcastu

Bądź na bieżąco z Wrocławiem!

Kliknij „obserwuj”, aby wiedzieć, co dzieje się we Wrocławiu. Najciekawsze wiadomości z www.wroclaw.pl znajdziesz w Google News!

Reklama
Powrót na portal wroclaw.pl