wroclaw.pl strona główna Kulturalny Wrocław – najświeższe wiadomości o kulturze Kultura - strona główna

Infolinia 71 777 7777

11°C Pogoda we Wrocławiu
Ikona powietrza

Jakość powietrza: umiarkowana

Dane z godz. 19:25

wroclaw.pl strona główna
Reklama
  1. wroclaw.pl
  2. Kultura
  3. Rozmowy i recenzje
  4. Bez Jacka, ale z wigorem

Powiedzmy sobie szczerze: poezja śpiewana ma wielu wrogów. Jak taki wróg poezji śpiewanej wyobraża sobie koncert zespołu poruszającego się we wzmiankowanej estetyce? Publika w wyciągniętych swetrach, w oczach publiki smutek oraz refleksja nad ulotnością bytu, ze sceny smętne dźwięki gitar akustycznych, skrzypiec i harmonijki ustnej oraz unoszący się nad tym wszystkim niemal namacalnie realny duch umęczonego życiem i pokiereszowanego nieodwzajemnioną miłością Stachury.

Bądźmy szczerzy do bólu: owszem, na koncertach artystów z kręgu poezji śpiewanej bywa tak dosyć często. Ale na pewno nie na występach formacji Bez Jacka.

Zespół zagrał w czwartek (15 maja) koncert w klubie Stary Klasztor. Nie zgromadził dzikich tłumów, ale nie było również pusto – ot, w sam raz, by posłuchać grupy w komfortowych warunkach. Przeważała publiczność w kategorii wiekowej „40 plus”. Publiczność sztywna, stonowana i niespontaniczna? Ależ skąd. Publiczność reagująca żywo na każdą piosenkę i chętnie wchodząca w interakcję ze swoimi ulubieńcami. Po prostu publika zdecydowanie nieprzypadkowa. Mogłoby jej pozazdrościć zespołowi Bez Jacka wielu artystów, i to niekoniecznie tych, którzy poruszają się w podobnych klimatach do kapeli Zbigniewa Stefańskiego.

Koncert był dwuczęściowy. W założeniu miały to być dwie części po czterdzieści minut, wyszły dwie po (niemal) godzinie. W części pierwszej zespół zagrał m.in. „Po gościńcu” (Zbigniew Stefański zadedykował tę piosenkę braciom), „Taki to już los”, „Bociany”, „Na przekór własnym snom”, „Za spokój mego snu” i „Śni się lasom las”. W części drugiej widzowie usłyszeli jeszcze bardziej ewidentne przeboje: „Cichutko, pomaleńku”, „Bałwana ze śniegu”, „Madonnę”, „Wiewiórkę”, „Polankę” i „Zamazany cały świat”.

Repertuar tego występu nie mógł nie usatysfakcjonować wielbicieli zespołu, w kwestii nagłośnienia i ogólnej formy muzyków należy wypowiadać się w samych superlatywach (brawa zwłaszcza dla gitarzysty Mariusza Wilke, którego umiejętności z pewnością zawstydziłyby niejednego z rockowych „wymiataczy”), ale o uroku tego występu stanowiła przede wszystkim fantastyczna konferansjerka Zbigniewa Stefańskiego. Lider i wokalista Bez Jacka w przerwach między utworami opowiadał dowcipy i emanował ciepłym, bardzo sympatycznym humorem. Twierdził, że w ten sposób kontrapunktuje dołujący nastrój własnej twórczości. Dzięki takiemu cudownie autoironicznemu podejściu między „Bałwanem ze śniegu” a „Rycerzem” usłyszeliśmy świetny kawał o ateiście, który po śmierci omyłkowo trafił do nieba. A ciut wcześniej, że pan Zbigniew ma zwyczaj wpisywania sobie dedykacji w różnych książkach i że w związku z tym w tomiku wierszy Leśmiana ma wpisane: „Dzięki ci, Zbychu, że śpiewasz moje piosenki – Bolesław”.

Wyciągnięte swetry? Nie, to nie te czasy. Smutek i nostalgia? Czasem, a jakże. Smętne melodie? „Polanka” nie jest żadną miarą smętna. Stachura? Nie, raczej Leśmian. I humor, naprawdę dużo przedniego i niewymuszonego humoru. A już ten kawał o ateiście – no po prostu rewelacja! 

Przemek Jurek

Bez Jacka – koncert w klubie Stary Klasztor , 15 maja 2014

Bądź na bieżąco z Wrocławiem!

Kliknij „obserwuj”, aby wiedzieć, co dzieje się we Wrocławiu. Najciekawsze wiadomości z www.wroclaw.pl znajdziesz w Google News!

Reklama
Powrót na portal wroclaw.pl