Są melomani, których repertuar wieczoru mógł zaskoczyć – woleliby zapewne, zamiast koncertu Albana Berga, posłuchać Koncertu skrzypcowego Mendelssohna. Może taki program monograficzny byłby pełniejszy, ale to właśnie wykonanie koncertu skomponowanego przez Berga pamięci Manon Gropius (zmarłej w wieku osiemnastu lat córki Almy Mahler i Waltera Gropiusa) skupiło uwagę i było punktem kulminacyjnym.
Koncert pamięci anielskiej Manon
Koncert, z którym związana jest zupełnie niezwykła historia (po ukończeniu utworu nazwanego „Pamięci Anioła” Alban Berg został ukąszony przez insekta, co spowodowało zakażenie krwi i w konsekwencji – rychłą śmierć, zatem Koncert skrzypcowy okazał się jego ostatnią ukończoną w pełni kompozycją) jest także utworem napisanym niezwykle konsewkwentnie w technice dwunastotonowej. Matematycznie doskonały, jest jednak ów koncert także wyjątkowo atrakcyjny dla wykonawców, a melomani cenią go za niezwykły klimat. Niemiecki skrzypek Linus Roth (gra na Stradivariusie z 1703 roku!) potraktował materiał muzyczny z należną uwagą, ale bez zbędnych sentymentów (niemal na zimno), ale tę interpretację obronił w każdej z części utworu. Przy tym trzeba przyznać, że wiolinista doskonale współpracował z orkiestrą NFM (tym razem pod batutą Rubena Gazariana). Wykonanie pozostanie w pamięci jako jedno z bardziej frapujących.
Genialny młody Mendelssohn
Pozostałe utwory wieczoru zaczerpnięto z bogatej mendelssohnowskiej spuścizny. Z tego samego okresu, bo tajemniczo brzmiąca uwertura koncertowa Hebrydy to młodzieńczy utwór dwudziestoparoletniego romantyka, zaś komponowana na 300-lecie Reformacji V Symfonia powstała, kiedy Mendelssohn-Bartholdy miał 21 lat (pierwszą z symfonii napisał jako 15-latek). Wiadomo, że utworem nie był usatysfakcjonowany, choć dziś trudno w to uwierzyć. Ruben Gazarian poprowadził obydwa utwory, zwłaszcza symfonię, pewną ręką, eksponując zarówno i podkreślając motorykę, liryczny charakter, jak i majestatyczny, dość wyraźnie zacytowany w finałowej części „Reformacyjnej” chorał Marcina Lutra.