Początek meczu należał zdecydowanie do Wisły. Zawodniczki z Krakowa błyskawicznie rzuciły się do gry i systematycznie zdobywały punkt za punktem. Tymczasem wrocławianki na początku miały problem z koncentracją i niestety z celnymi trafieniami do kosza. Sytuację pogorszył także faul na Nicki Greene. Na szczęście stłuczenie kolana nie wykluczyło jej z gry i po chwili odpoczynku na ławce rezerwowych wróciła na boisko. Wtedy też Ślęza podniosła się z marazmu i wyszła na jednopunktowe prowadzenie.
Fatalna druga kwarta
Druga kwarta to pasmo porażek wrocławianek. Większość punktów zdobywały z rzutów wolnych. Kilka minut przed końcem przewaga Wisły wynosiła 11 punktów. Dzięki kilku skutecznym zagraniom Sharnee Zoll na przerwę Ślęza schodziła z pięciopunktową stratą. Dłuższa przerwa pozwoliła wrocławiankom zresetować się i wróciły na boisko z nowymi siłami. Aktywnie do boju wróciła Marissa Kastanek. Ślężanki zdominowały grę. Trafiały i zbierały piłki spod własnego kosza. Dzięki takiej postawie trzecia kwarta zakończyła się wynikiem 50 do 43 dla Ślęzy Wrocław.
W czwartej kwarcie na boisko wjechał niezwyciężony czołg Ślęza Wrocław. Dziewczyny z Wrocławia praktycznie zniosły rywalki ze sportowego pola bitwy. Atakowały skutecznie i zbudowały 10-cio punktową przewagę, której skutecznie nie pozwoliły sobie odebrać. Wiślanki próbowały odbudować straty rzutami wolnymi, jednak w efekcie pierwszy mecz o złoto zakończył się wynikiem 71 do 65 dla Ślęzy Wrocław.
Trochę historii
Wrocławianki znalazły się w decydującej rozgrywce o złoto po raz pierwszy od 30 lat. Stało się to faktem, gdy w minioną środę pokonały przed własną publicznością CCC Polkowice w piątym meczu półfinału. Wisła awans zapewniła sobie kilka dni wcześniej, wygrywając serię z Artego Bydgoszcz 3-1.
Starcie Ślęzy z Wisłą to powtórka finału sprzed 30 lat. W 1987 roku rywalizacja toczyła się do dwóch zwycięstw. Wrocławianki najpierw wygrały u siebie, a potem w Krakowie, gdzie rozpoczęły świętowanie zdobycia pierwszego i jak na razie jedynego złota w historii klubu. Wcześniej Ślęza jeszcze dwa razy walczyła z „Białą Gwiazdą” w finale, ale w obu przypadkach górą były rywalki.
Najnowsza historia potyczek wrocławsko-krakowskich jest równie interesująca. W poprzednim sezonie zespoły zmierzyły się w półfinale play-off. Lepsza była Wisła, wygrywając 3-2. W bieżących rozgrywkach Ślęza musiała uznać wyższość rywalek w finale Pucharu Polski, przegrywając po dogrywce.
W sezonie zasadniczym ekstraklasy Ślęza przegrała z Wisłą przed własną publicznością, ale w Krakowie wzięła rewanż z nawiązką. Między innymi dlatego wrocławianki do play-offów przystąpiły z pierwszego miejsca i znów mają przewagę własnego parkietu.
Rywalizacja w finale toczyć się będzie do trzech zwycięstw. 20 kwietnia o godzinie 18:45 drugie starcie. Bilety (10 i 5 zł) można kupić bezpośrednio przed spotkaniami w kasie hali AWF-u przy Stadionie Olimpijskim.